Bank drenuje budżet
Treść
Ministerstwo Finansów oraz Ministerstwo Infrastruktury nie potrafią dokładnie wyliczyć, ile pieniędzy z budżetu państwa trafiło dotąd do PKO BP tytułem wykupu odsetek kredytów mieszkaniowych starego portfela. Nawet bank nie dysponuje dokładnymi danymi, ponieważ zniszczył dokumentację... Sprawą na wniosek posłów PiS zajęła się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
- Wniosek wpłynął do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Obecnie trwa jego analiza - potwierdza ppłk Katarzyna Koniecpolska-Wróblewska, rzecznik ABW. Agencja ma sprawdzić, czy ministrowie finansów i infrastruktury prawidłowo rozliczają z bankiem PKO BP środki budżetowe kierowane co roku do banku jako pomoc państwa w spłacie kredytów mieszkaniowych. Zdaniem wnioskodawców, kwoty przekazywane do banku są zawyżone i w związku z tym mogą być potraktowane jako "niedozwolona pomoc publiczna" w świetle prawa europejskiego. Pod wnioskiem podpisało się troje posłów PiS - Gabriela Masłowska, Elżbieta Rafalska i Krzysztof Jurgiel. - Nie chodzi nam o to, aby dostarczyć Komisji Europejskiej pretekst do zniszczenia PKO BP, tak jak stało się to ze stoczniami - zapewnia poseł Masłowska.
Sprawa trafiła do ABW po tym, jak wielokrotne interwencje w ministerstwach: Finansów, Infrastruktury, w banku PKO BP, w Urzędzie Ochrony Konkurencji i Konsumentów i innych organach administracji państwowej nie przyniosły rezultatów. Komisja Nadzoru Finansowego potwierdza, że istnieje ryzyko wszczęcia procedury sprawdzenia tych korzyści pod kątem "pomocy publicznej". - Jeśli środki budżetowe zostaną uznane za niezgodne z prawem wspólnotowym, bank będzie zobowiązany do ich zwrotu i zaprzestania dalszego z nich korzystania, co może się negatywnie odbić na wynikach PKO BP - poinformowała KNF.
- Czekamy na wyniki kontroli w PKO BP przeprowadzonej na nasz wniosek przez NIK i KNF. Obie instytucje zakończyły postępowanie w zeszłym roku, ale opracowanie wniosków się przedłuża - mówi Masłowska. Brak definitywnego rozstrzygnięcia problemu - w jej opinii - może być spowodowany obawą przed lawiną pozwów ze strony spółdzielców, od których ściągnięto nienależne świadczenia. Według naszych informacji, związki spółdzielców już na własną rękę postanowiły poinformować Unię Europejską o tej pomocy publicznej.
Z analiz prawnych wynika, że bank w latach 90. zawyżył swoje należności od spółdzielców poprzez jednostronne podniesienie oprocentowania kredytów mieszkaniowych w czasach tzw. planu Balcerowicza i następnych latach (oprocentowanie wzrosło wtedy z 1 proc. do 50 proc.) i bezprawną kapitalizację odsetek. Gdy stało się jasne, że spółdzielcy nigdy nie spłacą dopisanych im długów, Sejm uchwalił ustawę o pomocy państwa w spłacie niektórych kredytów mieszkaniowych. Był rok 1995. Od tego czasu budżet państwa co roku wykłada dziesiątki milionów złotych tytułem przejściowego wykupu odsetek. Ktoś powie - słusznie, że pomaga spółdzielcom. - Problem w tym, że bank nalicza odsetki podlegające wykupieniu nie tylko od właściwego zadłużenia, ale i od skapitalizowanych uprzednio bezprawnie odsetek. W ten sposób pomoc państwa płynąca co roku do banku jest systematycznie zawyżana - zauważa Masłowska.
Ministerstwo Finansów oraz Ministerstwo Infrastruktury nie potrafią dokładnie wyliczyć, ile pieniędzy budżet przekazał dotąd bankowi tytułem wykupu odsetek, a ministerialni urzędnicy podają sprzeczne dane. Wynika z nich, że w grę wchodzi kwota od 10 do 25 mld złotych. Bank PKO BP także nie dysponuje dokładnymi danymi, ponieważ... zniszczył dokumentację dotyczącą kredytów starego portfela. Pieniądze płyną do banku na podstawie trójstronnego porozumienia pomiędzy bankiem, ministrem budownictwa (resort został zlikwidowany, a za budownictwo odpowiada Ministerstwo Infrastruktury) i ministrem finansów. Rozliczenie, jak wynika z dokumentów, odbywa się na niecodziennych warunkach - bank mówi, a budżet bez szemrania płaci.
Małgorzata Goss
Nasz Dziennik 2010-03-11
Autor: jc