Bez premiera i szefa MON
Treść
Jacek Dytkowski
Skromnie, przy udziale niewielkiej liczby osób, celebrowano w Warszawie państwowe obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Warszawie. Niewątpliwie wpływ na tę sytuację miał fakt, że był to zwykły dzień pracy. Drugi powód to niewielka jeszcze wiedza o święcie upamiętniającym żołnierzy podziemia antykomunistycznego, ustanowionym z inicjatywy śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Część osób zatrzymywała się jednak z zainteresowaniem m.in. pod więzieniem mokotowskim, gdzie 1 marca 1951 r. stracono siedmiu członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia "Wolność i Niezawisłość" - ppłk. Łukasza Cieplińskiego, mjr. Adama Lazarowicza, kpt. Józefa Rzepkę, kpt. Franciszka Błażeja, por. Józefa Batorego, por. Karola Chmiela i mjr. Mieczysława Kawalca. Widząc wartę honorową Wojska Polskiego i tablice tonące w kwiatach, wyrażali uznanie, że wreszcie zwracany jest honor niewinnie pomordowanym. - Urodziłam sie dopiero w 1944 r., więc nie pamiętam tego, bo byłam mała. Ale słyszałam, jaką złą sławą cieszyło się wówczas to więzienie. Jak najbardziej popieram ustanowienie takiego dnia pamięci - powiedziała pani Barbara, warszawianka.
Uczestnicy uroczystości na Rakowieckiej byli wyraźnie zawiedzeni, że przed tablicą upamiętniającą pomordowanych w więzieniu stawił się tylko prezydent Bronisław Komorowski. Nie było ani szefa MON, ani ministra spraw wewnętrznych. - Szkoda, że nie było nikogo z Prawa i Sprawiedliwości i prezesa Jarosława Kaczyńskiego - mówi Ewa Sinicka. Zaznacza, że jest to dla niej smutny dzień. - Dopiero drugi rok go obchodzimy. Tu zginął mój ojciec - poinformowała Sinicka, pokazując na tablicy jego nazwisko: "Michalski Franciszek ur. 1908 zm. 1953 r.". - Był inżynierem. Przyszli po niego do pracy i go zabrali. Więcej ojca nie zobaczyłam. Do partii nie należał. Podejrzewam, że ktoś zdradził, iż był w czasie wojny w Armii Krajowej. W tamtych czasach bezpieka dużo ludzi mordowała, ale to tylko symboliczna tablica. Jest przecież jeszcze katownia Informacji Wojskowej na ul. Oczki - dodaje. Przyznaje, że w domu nie mówiło się o działalności ojca w czasie wojny ze względów bezpieczeństwa. - Mąż z kolei, Zdzisław Sinicki, był w Narodowych Siłach Zbrojnych. Przeżył, bo nie ujawnił się po wojnie - podkreśliła nasza rozmówczyni.
Główne uroczystości państwowe odbyły się przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Zabrakło na nich premiera Donalda Tuska oraz Tomasza Siemoniaka, ministra obrony narodowej. Jak poinformowało "Nasz Dziennik" Centrum Informacyjne Rządu Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, szef rządu w czwartek i piątek przebywa z wizytą w Brukseli, gdzie bierze udział w spotkaniu Rady Europejskiej. Na stronach internetowych kancelarii widnieje dodatkowa informacja, że podczas tego szczytu jest przewidywane podpisanie paktu fiskalnego.
"Informujemy, że minister Tomasz Siemoniak jest na krótkim urlopie. Jego obowiązki pełni sekretarz stanu Czesław Mroczek, który w imieniu ministra będzie uczestniczył w obchodach" - tłumaczy natomiast MON w przesłanym komunikacie nieobecność swojego szefa na uroczystościach.
Przed Grobem Nieznanego Żołnierza stawiła się m.in. Ewa Kopacz, marszałek Sejmu, i gen. Mieczysław Cieniuch, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Odbyła się uroczysta zmiana wart i złożenie wieńców, w których uczestniczył prezydent Bronisław Komorowski. Ten w krótkim przemówieniu nie omieszkał pominąć inicjatorów ustawy o Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych - prezydenta Lecha Kaczyńskiego i Janusza Kurtyki, prezesa Instytutu Pamięci Narodowej. - Chciałbym bardzo, żeby ta tradycja żołnierzy wyklętych czy żołnierzy zapomnianych, żołnierzy tragicznych, trwała jako pamięć o warunkach niesłychanie trudnych, które zdołaliśmy przeżyć, przetrwać i zamienić na wolność, na niepodległość i na demokrację w Polsce - stwierdził Komorowski.
Parlamentarzyści Prawa i Sprawiedliwości zdecydowali się natomiast uczestniczyć w oddzielnych Społecznych Obchodach Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych o godz. 19.30 przed Grobem Nieznanego Żołnierza. Wcześniej natomiast prezes Jarosław Kaczyński złożył w Laskach koło Lublina wieniec pod pomnikiem sierżanta Józefa Franczaka ps. "Lalek", ostatniego żołnierza wyklętego, który zginął z bronią w ręku w 1963 roku.
Nasz Dziennik Piątek, 2 marca 2012, Nr 52 (4287)
Autor: au