Bój o łaskę prezesa
Treść
Dyskusja na temat skutków szykowanej przez rząd Donalda Tuska podwyżki podatków czy też fatalnej sytuacji budżetu państwa jednych może nudzić, a dla innych jest niewygodna i nie na rękę; natomiast komentowanie wyczynów Janusza Palikota - jak się wydaje - chwilowo się przejadło. Mało tematów mogłoby przebić ogłoszenie, że Jarosław Kaczyński porzuca Prawo i Sprawiedliwość, a w partii tej odbywa się wielka bitwa o władzę.
Politykom Prawa i Sprawiedliwości nie trzeba było wiele, aby publicznie zaczęli skakać sobie do oczu. Wystarczyła iskierka, by stali się bohaterami sezonu ogórkowego w polityce i zaczęli rozstrzygać wewnątrzpartyjne spory - wiadomo, że bez skutku - za pośrednictwem mediów.
W tygodniku "Wprost" Elżbieta Jakubiak kontynuowała wczoraj partyjną wojenkę: "Niech nie kłamie" - tak posłanka mówiła o Zbigniewie Ziobrze po stwierdzeniu, że były minister sprawiedliwości podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi przekazywał swoje koncepcje, lecz były one odrzucane. Ziobro przekonywał też, że wybrano błędne założenia kampanii i gdyby nie to, wybory można było wygrać.
Z jednej strony mamy osoby, które nadawały ton prezydenckiej kampanii Jarosława Kaczyńskiego: Joannę Kluzik-Rostkowską, Elżbietę Jakubiak, Pawła Poncyljusza czy też Marka Migalskiego, a z drugiej np. Jacka Kurskiego i Zbigniewa Ziobrę.
O co się spierają? Tak do końca to nie bardzo wiadomo. Z kontekstu wypowiedzi można wywnioskować, że ma to coś wspólnego z ostatnią kampanią wyborczą. Do głosu doszli wtedy partyjni liberałowie i zobaczyliśmy Jarosława Kaczyńskiego łagodnego, dążącego do pojednania. To dzięki takiej polityce, zdaniem głównych sztabowców prezesa Prawa i Sprawiedliwości, udało się osiągnąć - wbrew przedwyborczym sondażom - całkiem przyzwoity wynik w starciu z kandydatem Platformy Obywatelskiej. Po wyborach Jarosław Kaczyński pokazał jednak, że niezbyt dobrze czuje się w gorsecie wizerunku "przyjaciela wszystkich", w tym Rosjan oraz Edwarda Gierka, i retorykę obowiązującą podczas swojej kampanii wyborczej zdemolował. A gwiazdy kampanii prezesa PiS, które przez całe tygodnie przed wyborami świeciły najmocniej, mogły poczuć się odsunięte na boczny tor. Tak samo jak wcześniej specjalista od poprzednich kampanii Prawa i Sprawiedliwości Jacek Kurski czy Zbigniew Ziobro. Dziś na fali zmiany języka Jarosława Kaczyńskiego próbują zająć miejsca okupowane w czasie kampanii przez partyjnych liberałów, przekonując, że prezes PiS mógł wygrać, gdyby wybrano inną strategię, w domyśle - ostrzejszą.
Pozostaje pytanie o to, komu - oprócz politycznej opozycji - walka w Prawie i Sprawiedliwości jest na rękę. Być może Jarosławowi Kaczyńskiemu łatwiej będzie okiełznać ambicje polityków swojej partii, gdy w bezsensownym boju stracą trochę krwi. Przed prezesem PiS jednak niezwykle trudne zadanie, by odpowiednio docenić jednych i drugich, zanim nawzajem się powyrzynają.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-08-31
Autor: jc