Przejdź do treści
Przejdź do stopki

BOR czci pamięć kolegów

Treść

25 motocyklistów wyruszyło wczoraj z Warszawy w trasę pierwszego rajdu do Smoleńska i Katynia w hołdzie ofiarom katastrofy lotniczej z 10 kwietnia. Rajd potrwa 4 dni. Po drodze jego uczestnicy przejadą przez Katyń i uczczą także pamięć pomordowanych tam polskich oficerów. Organizatorem rajdu jest Biuro Ochrony Rządu.
Motocykliści jadący w koszulkach z napisami "Motocykliści w hołdzie kolegom. Smoleńsk 2010" zabrali ze sobą znicz, który chcą zapalić w godzinie katastrofy na lotnisku wojskowym pod Smoleńskiem. W miejscu tragedii złożą także wieniec. Wśród ofiar katastrofy z 10 kwietnia było 9 oficerów Biura Ochrony Rządu: płk Jarosław Florczak, mjr Dariusz Michałowski, kpt. Paweł Janeczek, por. Piotr Nosek, ppor. Artur Francuz, ppor. Paweł Krajewski, ppor. Jacek Surówka, ppor. Marek Uleryk i ppor. Agnieszka Pogródka-Węcławek.
Rajd wyruszył o godz. 9.00 spod siedziby BOR w Warszawie. Dwudziestu motocyklistów to funkcjonariusze Biura. - Wszystkim osobom jadącym w tym rajdzie towarzyszy jedna idea. Chcemy oddać hołd naszym kolegom oraz innym osobom, które zginęły w katastrofie - powiedział mjr Jarosław Cymerski z BOR, uczestnik wyprawy. Inni podkreślali, że osobiście chcą złożyć hołd tragicznie zmarłym kolegom i przyjaciołom, dlatego wybierają się w podróż do Smoleńska, po drodze odwiedzając także Katyń.
Jak informował rzecznik BOR mjr Dariusz Aleksandrowicz, do Smoleńska wyruszyło 25 motocyklistów, 80 procent z nich to funkcjonariusze Biura, a pozostali to ich koledzy, którzy dołączyli do rajdu. Uczestnicy rajdu jadą na motorach prywatnych. - Po tragedii smoleńskiej dostawaliśmy pytania od dziennikarzy o to, kim byli funkcjonariusze BOR, którzy zginęli, czym się zajmowali, jakie mieli pasje życiowe, co robili. A ich pasje to sport i motory. Stąd pomysł, aby uczcić ich pamięć rajdem motorowym. Wszyscy chętni, którzy chcieli i mogli jechać w tym rajdzie, pojechali. Dni wolne były udzielane bez przeszkód - zapewnił w rozmowie z nami mjr Aleksandrowicz.
Honorowy patronat nad rajdem objął szef BOR gen. Marian Janicki, natomiast jest to inicjatywa funkcjonariuszy, którzy sami zorganizowali się w grupę. Jak wyjaśniał gen. Janicki, wielu z tych, którzy jadą, to najbliżsi przyjaciele funkcjonariuszy, którzy zginęli. - Pomysł rajdu został przyjęty z entuzjazmem przez wszystkich. Kto chciał, pojechał, nie było przeszkód - powiedział "Naszemu Dziennikowi" szef BOR. Jak dodał, będzie namawiał kolegów, aby co roku organizowali tego typu wyjazd bądź też w innej formie uczcili pamięć kolegów.
Szef oraz rzecznik BOR zapewniali, że trasa rajdu jest dobrze przygotowana i uzgodniona z władzami Białorusi i Rosji. - Jako formacja pomogliśmy w załatwieniu kwestii formalnych, pilotażu i zabezpieczenia trasy - wyjaśnił mjr Dariusz Aleksandrowicz. Dodał, że wyprawa jest zorganizowana ze środków własnych funkcjonariuszy, w ich wolnym czasie.
Paweł Tunia
Nasz Dziennik 2010-08-17

Autor: jc