Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Braki w dokumentacji MAK to zajęcie dla śledczych

Treść

Skala braków opisana przez Komisję Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego w uwagach do raportu MAK potwierdza, że rosyjski dokument nie spełnia wymogów konwencji chicagowskiej. Według Jerzego Polaczka, posła PiS, fakt nieudostępnienia stronie polskiej tak wielkiej liczby dokumentów dotyczących katastrofy smoleńskiej powinien dla śledczych stanowić przesłankę do wszczęcia co najmniej postępowania wyjaśniającego. W kontekście rażących braków w raporcie poseł złożył wczoraj interpelację, w której pyta premiera Donalda Tuska o to, co zrobił w związku z sygnalizowanymi przez Edmunda Klicha trudnościami w kontaktach z Rosjanami.
- Z informacji przekazanych w 2010 roku w Sejmie przez akredytowanego przedstawiciela Rzeczypospolitej Polskiej, a także z wykazu "braków" zawartych w "Uwagach" RP wynika, iż od dnia 19 kwietnia 2010 r. strona rosyjska naruszała wielokrotnie obligatoryjne wymogi dotyczące procesu badania katastrofy lotniczej w Smoleńsku zawarte w konwencji chicagowskiej - zauważył Jerzy Polaczek. Jego zdaniem, nieudostępnienie przez Międzypaństwowy Komitet Lotniczy tak dużej ilości istotnych dla wyjaśnienia okoliczności katastrofy dokumentów, danych i informacji powinno stanowić przesłankę do wszczęcia co najmniej postępowania wyjaśniającego zarówno przez Naczelną Prokuraturę Wojskową, jak i przez właściwą prokuraturę na terenie Federacji Rosyjskiej.
- W każdym państwie, w którym funkcjonują cywilne bądź wojskowe komisje badające wypadki lotnicze (w krajach, które ratyfikowały konwencję chicagowską), nieudostępnienie pełnych danych dotyczących wyjaśnienia przyczyn katastrofy lotniczej przez właściwy podmiot byłoby przedmiotem odrębnego śledztwa - podkreślił poseł Polaczek. W jego ocenie, na stan przekazanej stronie polskiej dokumentacji miały wpływ działania podejmowane przez premiera Donalda Tuska w tym zakresie, a w szczególności jego reakcje na sygnalizowane przez Edmunda Klicha trudności w kontaktach z Rosjanami.
Dlatego parlamentarzysta zwrócił się do szefa rządu z prośbą o wyjaśnienie m.in. tego, ile raportów wskazujących na naruszanie konwencji chicagowskiej wpłynęło do premiera bądź do innych przedstawicieli rządu od polskiego akredytowanego przy MAK od kwietnia 2010 r. do dnia otrzymania raportu. Poseł pyta też, ile razy i kiedy sprawa sygnalizowanych przez Klicha trudności była przedmiotem obrad Rady Ministrów. Poseł chce dowiedzieć się, czy ambasador Federacji Rosyjskiej w Polsce był kiedykolwiek poproszony przez premiera czy też ministra spraw zagranicznych o "wyjaśnienia w materii dotyczącej wielokrotnego naruszania konwencji chicagowskiej przez MAK w czasie przygotowywania projektu raportu", a jeśli tak, to jakie noty dyplomatyczne zostały złożone na jego ręce.
Jerzy Polaczek pyta również o to, "jakie działania związane z międzynarodowym wymogiem otrzymania zgodnego z prawem projektu raportu" podejmował minister infrastruktury. Jak zauważył poseł, to właśnie resort kierowany przez Cezarego Grabarczyka nadzoruje lotnictwo cywilne i takie instytucje, jak Urząd Lotnictwa Cywilnego, Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych. A co istotne z punktu widzenia kontaktów z Rosjanami w kwestii katastrofy smoleńskiej, resort infrastruktury ma swojego przedstawiciela w randze radcy - ministra w Ambasadzie Rzeczypospolitej Polskiej w Moskwie.
Marcin Austyn
Nasz Dziennik 2011-01-25

Autor: jc