Broni Ukrainie nie sprzedamy
Treść
Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik
Władze ukraińskie twierdzą, że niektóre kraje NATO, w tym Polska, będą przekazywać Kijowowi broń. Minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak natychmiast zdementował te doniesienia.
Jurij Łucenko, doradca ukraińskiego prezydenta i przewodniczący partii Blok Petra Poroszenki, oświadczył, że na szczycie Paktu Północnoatlantyckiego w walijskim Newport zapadły ustalenia dotyczące przysłania na Ukrainę doradców wojskowych oraz dostaw nowoczesnej broni z USA, Francji, Włoch, Polski i Norwegii. Informacje te najbliższy współpracownik prezydenta Petra Poroszenki zamieścił na blogu gazety „Ukrainska Prawda”, ale zostały one natychmiast zdementowane przez nasze Ministerstwo Obrony Narodowej.
Można sprzedać broń
– Te słowa obiegły bardzo szybko świat, mnie zaskoczyły i zareagowaliśmy od razu. Podobnie jak Stany Zjednoczone, Włochy czy Norwegia. Takich ustaleń w Newport nie było – oświadczył wczoraj minister Tomasz Siemoniak. Szef MON podkreślił, że był to niezbyt fortunny wpis na blogu, który wywołał trochę zamieszania, a tymczasem – jak oświadczył – są to sprawy, w których trzeba być „boleśnie precyzyjnym i rozmawiać w zaciszu gabinetów”. Tomasz Siemoniak przyznał jednocześnie, że nie ma żadnych przeszkód, by sprzedawać broń Ukrainie. Minister wyjaśnił, że podczas szczytu w Newport odbyło się posiedzenie w sprawie pomocy militarnej dla Kijowa. – Była deklaracja wsparcia, deklaracja współpracy wojskowej, powołane zostały fundusze powiernicze dla współpracy z Ukrainą. Natomiast sprawy dostaw broni zostały zakwalifikowane jako przedmiot relacji dwustronnych sojuszników z Ukrainą –przypomniał szef polskiego MON. Dodał także, że od lipca nie obowiązuje już embargo na dostawy broni na Ukrainę i kraj ten nie ma jakiejkolwiek przeszkody, aby ją kupować m.in. w Polsce. – Do kupna i sprzedaży potrzeba dwóch stron. Jeżeli Ukraina taką gotowość wyrazi, nasz przemysł obronny na pewno jest gotowy realizować takie zamówienia. Nie jest to proste, bo takich kontraktów nie zawiera się w ciągu kilku dni. Na pewno polski przemysł obronny jest zainteresowany sprzedażą uzbrojenia produkowanego w Polsce – wyjaśniał Tomasz Siemoniak. Przypomnijmy, że wcześniej prezydent Bronisław Komorowski zadeklarował, że Polska jest gotowa spełnić oczekiwanie Ukrainy, ale może udzielić jej wsparcia w modernizacji sił zbrojnych dopiero po zakończeniu konfliktu.
USA też mówią „nie”
Doniesienia Łysenki natychmiast zdementowały również Stany Zjednoczone. Anonimowy przedstawiciel administracji w Waszyngtonie przekazał, że USA nie proponowały Ukrainie dostaw „śmiercionośnego sprzętu” do walki z separatystami na wschodzie kraju. Także władze Włoch nie potwierdziły doniesień Łucenki. – Informacja ta jest nieprawdziwa –oświadczył urzędnik włoskiego ministerstwa obrony Agencji Reutera. Dodał, że Włochy wraz z innymi krajami Unii Europejskiej i NATO rzeczywiście przygotowują pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy, ale chodzi o kamizelki kuloodporne i hełmy. Z kolei agencja DPA, cytując rzecznika norweskiego ministerstwa obrony Larsa Gjemble, poinformowała, że „Norwegia nie planuje dostaw broni na Ukrainę w jakiejkolwiek formie”. Inny przeciek na ten temat pojawił się w tygodniku „Wprost”, gdzie zacytowano słowa Donalda Tuska z posiedzenia zarządu Platformy Obywatelskiej. Podczas tego spotkania miał on powiedzieć: „Dzwoni do mnie Jaceniuk i pyta, czy nie przysłałbym mu helikopterów”.
Tymczasem na szczycie NATO oficjalnie postanowiono, że kraje członkowskie przeznaczą około 15 mln euro na pomoc dla Ukra- iny. Kijów otrzyma też wsparcie finansowe od poszczególnych państw Sojuszu w ramach dwustronnych porozumień. Pomoc ma się koncentrować na takich dziedzinach, jak: bezpieczeństwo cybernetyczne, logistyka, struktury dowodzenia, kontrola i komunikacja, a także rehabilitacja weteranów. Żadnych innych szczegółów na temat dostaw broni i sprzętu na Ukrainę nie ma.
Natomiast decyzje te zostały ocenione przez komentatorów i ekspertów jako symboliczne. Zdaniem Krzysztofa Szczerskiego (PiS) z sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych, tak naprawdę nie znamy faktycznych ustaleń w tej sprawie, jednak gdyby podczas szczytu państw NATO w Newport podjęto oficjalną decyzję o wsparciu militarnym dla Ukrainy, nie byłoby żadnych w tej kwestii dwuznaczności ani nieoficjalnych przecieków i komentarzy. – Ten kraj jest ofiarą agresji. Mamy tutaj stronę atakującą i atakowaną. Dlatego gdyby NATO było odważniejsze, a Polska strona potrafiła przekonać sojuszników do tego, by dostarczyć Ukrainie broń, nie byłoby nieporozumień i ewentualnej pomocy wojskowej nie trzeba byłoby ukrywać – ocenia poseł PiS.
Dwa tygodnie temu pojawiła się w mediach informacja na temat sprzedaży przez Węgry partii 52 egzemplarzy czołgów T-72 czeskiej firmie, która zajmuje się handlem także posowieckim sprzętem wojskowym. Dokładnie takim, jakiego używają podczas działań wojennych przeciw Rosji Ukraińcy. Węgrzy jednak temu zaprzeczyli.
Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 9 września 2014
Autor: mj