Budowali nową Polskę
Treść
Z posłem Konstantym Miodowiczem (PO), wiceprzewodniczącym sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych, rozmawia Wojciech Wybranowski Nie jest Pan do końca zachwycony projektem ustawy odbierającej przywileje esbekom przygotowanej przez Pana partię? - Ustawa wpisuje się w oczekiwania społeczeństwa, tak by ci, którzy byli nam katami, nie korzystali z przywilejów nienależnych i nieprzysługujących im, zwłaszcza w sytuacji, gdy tak wielu naszych współobywateli, w tym ludzi, którzy walczyli o niepodległość kraju, pozostaje w opresji finansowej. Ustawa wszelako zawiera fragmenty, i to trzeba wyraźnie powiedzieć, bardzo kontrowersyjne, usiłując do jednego worka wrzucić niezweryfikowanych funkcjonariuszy SB ze zweryfikowanymi pozytywnie, a następnie zatrudnionymi w instytucjach bezpieczeństwa państwa. I to, podkreślam, niepodległego państwa polskiego. Dzieli Pan funkcjonariuszy SB na "dobrych" i "złych"? - Ci, którzy przechodzili pozytywnie weryfikację i podejmowali pracę w Urzędzie Ochrony Państwa, otrzymywali gwarancję traktowania ich w sposób nienaruszający również ich interesów materialnych. Bardzo wielu z nich lojalnie i z niezwykłym poświęceniem budowało zręby nowego kontrwywiadu, służb wywiadowczych. Sądzę, że nad tą kategorią osób, które tak dobrze przysłużyły się niepodległemu państwu, mimo że debiutowały w służbach bezpieczeństwa PRL, należałoby się bardzo poważnie zastanowić. Odnoszę wrażenie, że państwo wiele by straciło na swej wiarygodności, gdyby wycofało się z podjętych wcześniej wobec nich zobowiązań. Ustawa mówi, że funkcjonariusze SB, którzy już przed 1989 rokiem współpracowali z antykomunistyczną opozycją, uwiarygadniając w ten sposób swoją lojalność wobec Polski po 1989 roku, emerytur nie stracą. - To przecież wiem, ale ja mówię teraz o funkcjonariuszach SB, którzy podjęli pracę w UOP. To jest instytucja niepodległego państwa. I te osoby powinny być wyjęte z restrykcji ustawy, o której mówimy. Niezależnie od tego, jak wyglądała ich przeszłość i działania w SB przed 1989 rokiem? - Panie redaktorze, gdyby przed 1989 rokiem ich działalność godziła w sposób bezpośredni w interesy obywateli polskich, wtedy nie znaleźliby się w szeregach UOP. W wielu przypadkach ta procedura weryfikacji była bardzo wątpliwa. Pułkownik Ireneusz Wróblewski, w latach osiemdziesiątych aktywny funkcjonariusz Wydziału Śledczego SB, po bardzo pobieżnej weryfikacji zasiadał w komisji weryfikującej. Pod rządami Millera znalazł się na czele poznańskiej ABW. To normalne? - Proszę pana, należy zastanowić się - mówiąc krótko - nad tymi, którzy podjęli pracę w urzędach bezpieczeństwa i instytucjach porządku publicznego niepodległego państwa polskiego, i tyle. Takie wyzwanie stoi przed posłami, którzy będą rozpatrywać projekt ustawy. Dziękuję, ale nie mam już czasu! Jeszcze jedno pytanie. Czy w takiej sytuacji nie byłby lepszy projekt ustawy przedłożony już kilka miesięcy wcześniej przez Prawo i Sprawiedliwość? - Panie redaktorze, powtórzę jeszcze raz. W moim odczuciu te osoby, które zostały pozytywnie zweryfikowane, a następnie pracowały, i to gorliwie, w UOP, nie powinny być pozbawione przywilejów emerytalnych. Czy opinię tę podzielą inni posłowie, dowiemy się wkrótce, w trakcie prac nad ustawą. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-09-25
Autor: wa