Burza o "czarną listę"
Treść
Przedstawicieli Polski w Parlamencie Europejskim zbulwersowało pismo z pogróżkami, jakie wystosował znany niemiecki naukowiec - prof. Volker Grabowsky z Westfalskiego Uniwersytetu Wilhelma - do deputowanego Sylwestra Chruszcza. Zdaniem polskich eurodeputowanych, groźby w rodzaju "ostatniego ostrzeżenia" i mówienie o wpisaniu na "czarną listę" to skandaliczne nawiązanie do nazistowskich "list proskrypcyjnych". O całej sprawie została już zawiadomiona niemiecka policja, tymczasem sam Volker Grabowsky grozi "Naszemu Dziennikowi" konsekwencjami prawnymi za ujawnienie całej sprawy. - Pogróżki o jakimś wpisywaniu na "czarną listę" to zachowanie, które urąga godności naukowca. Tym bardziej że takie sformułowania przypominają o nie tak odległych czasach, gdy na podstawie przygotowanych wcześniej list proskrypcyjnych Niemcy na terenach okupowanych więzili i mordowali Powstańców Wielkopolskich, polską inteligencję i duchowieństwo - uważa Marcin Libicki, poseł do Parlamentu Europejskiego. Jak informowaliśmy wczoraj na łamach "Naszego Dziennika", w przededniu wizyty w Polsce kanclerz Niemiec Angeli Merkel profesor Volker Grabowsky przesłał do Sylwestra Chruszcza aroganckie pismo z pogróżkami. Grabowskyemu nie spodobały się działania polskiego deputowanego zmierzające do utrwalenia polskości ziem zachodnich i prawnego zabezpieczenia przestrzegania polskich nazw takich miast jak Szczecin czy Wrocław. - To jakiś absurd. Nie rozumiem, dlaczego pan profesor uważa, że używanie nazw jednorodnych językowo, w tym wypadku w języku polskim, to wymazywanie historii. Trochę pan Volker Grabowsky rozminął się w tym wypadku z logiką - puentuje dr Olaf Bergmann, historyk z Wielkopolskiego Muzeum Walk Niepodległościowych. W e-mailu przesłanym do polskiego deputowanego przez pracownika Westfalskiego Uniwersytetu Wilhelma w Münster znalazły się sformułowania, które - zdaniem polskich deputowanych - kwalifikują się pod groźby karalne i tolerowane być nie mogą. - Poza osobistą karygodną arogancją niemieckiego naukowca rzecz wskazuje jeszcze na, niestety, istotny problem Niemców, którzy nie mogą się przyzwyczaić do tego, że Polacy mają w wielu kwestiach własne zdanie, odmienne od niemieckiego. Volkerowi Grabowskyemu najwyraźniej wydaje się, że Niemcom wolno wszystko, a kto ośmieli się mieć odmienną opinię czy kontrować ich dążenia, natychmiast spotyka się z agresją. Spotkałem się z podobnym zachowaniem u niemieckich deputowanych, którzy byli oburzeni, że Polacy ośmielają się coś mówić z pozycji partnerskich czy krytycznych - komentuje eurodeputowany Ryszard Czarnecki. Przeprosiny były nieszczere O pogróżkach wystosowanych przez niemieckiego naukowca Sylwester Chruszcz zawiadomił już tamtejszą policję. Polski poseł do PE chce zbadania sprawy "czarnej listy" przez organa ścigania oraz zdecydowanego określenia się przez władze uniwersytetu, czy podzielają poglądy Volkera Grabowskyego. Tymczasem niemiecki naukowiec, który w szeregu pism przesłanych do naszego dziennikarza w sobotę i niedzielę naciskał, by "Nasz Dziennik" przemilczał sprawę i nie publikował informacji o całym zdarzeniu, po publikacji przystąpił do kontrataku. - Wystąpię na drogę prawną w obronie swojego dobrego imienia - napisał Volker Grabowsky. Zdaniem historyka dr. Olafa Bergmanna, pogróżki o "czarnej liście" w świetle działań władz niemieckich w okupowanej Polsce są haniebne i powinny stać się przedmiotem prokuratorskiego śledztwa. Tym bardziej że - jak mówi dr Bergmann - przeprosin profesora Volkera Grabowskyego wysłanych pod presją publikacji prasowych nie można traktować jako wiarygodnych i najprawdopodobniej zostały one "wymuszone" lękiem przed ewentualnymi konsekwencjami ze strony władz Westfalskiego Uniwersytetu Wilhelma. - Niemcy są jeszcze bardziej uczuleni na punkcie "nazizmu" i "faszyzmu" niż my w Polsce. Być może Grabowsky wystraszył się przypięcia takiej "łatki", co mogłoby mu utrudnić dalszą karierę - komentuje dr Olaf Bergmann. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2007-03-20
Autor: wa