Były zaniedbania, mogą być zarzuty
Treść
Prokuratura wojskowa intensywnie bada prawidłowość zabezpieczenia wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu. Jak ustalił "Nasz Dziennik", chodzi o "poważne zaniedbania dotyczące niedostatecznej liczby funkcjonariuszy, nieodpowiednie uformowanie kolumny samochodowej oraz brak zabezpieczenia zapasowych lotnisk". Śledczy przesłuchali już wszystkich oficerów Biura Ochrony Rządu zaangażowanych przy wyjeździe do Rosji.
- Jedna z wersji śledczych przewid uje konieczność zbadania prawidłowości zabezpieczenia tej wizyty przez BOR - mówi "Naszemu Dziennikowi" płk Jerzy Artymiak z Naczelnej Prokuratury Wojskowej. - Przesłuchano wszystkich funkcjonariuszy BOR, którzy zabezpieczali tę wizytę w Polsce i na miejscu w Rosji, zgromadzono stosowne dokumenty - dodaje.
Według nieoficjalnych informacji mogło dojść do poważnych nieprawidłowości w kwestii zabezpieczenia wizyty polskiej delegacji na czele z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Chodzi m.in. o niedostateczną kwestię liczby funkcjonariuszy, nieodpowiednie uformowanie kolumny samochodowej oraz brak zabezpieczenia przez stronę polską zapasowych lotnisk. Wizytę w Katyniu zabezpieczały dwie grupy borowców, z których jedna znajdowała się w samolocie razem z prezydentem, a druga - licząca od pięciu do siedmiu funkcjonariuszy - na miejscu w Smoleńsku. Z tej drugiej grupy kilku funkcjonariuszy znajdowało się w Katyniu, a kilku oczekiwało na przylot delegacji bezpośrednio na lotnisku. Natomiast według wcześniejszych ustaleń BOR, w ogóle nie zapewniali ochrony lotnisk zapasowych, czym miały się zająć służby rosyjskie.
O niedostatecznych zabezpieczeniach wizyty prezydenta w Rosji jest przekonany Bogdan Święczkowski, były szef ABW i prokurator Prokuratury Krajowej. - Uważam, że zabezpieczenie niedoszłej wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu było dalece niewystarczające - ocenia. - Z tego co wiem, zostały wyznaczone dwa lotniska zapasowe, a Biuro Ochrony Rządu tłumaczy się, że nie wiedziało o tym. Nie skierowało tam żadnych funkcjonariuszy, nie zapewniło zapasowego transportu lądowego ani obecności polskich funkcjonariuszy w wieży kontroli lotów - dodaje. - Gdy patrzymy na to, w jaki sposób była zabezpieczona wizyta głowy państwa i osób mu towarzyszących w Katyniu, od razu widać amatorszczyznę. Dlatego przedmiotem śledztwa prowadzonego przez prokuraturę musi być ocena, czy BOR w tej sytuacji zachowało wszelkie standardy bezpieczeństwa należne głowie państwa podczas wizyty zagranicznej - podkreśla prokurator. Były dowódca jednostki specjalnej GROM gen. Roman Polko również podkreśla, że prawidłowość zabezpieczenia powinna być zbadana przez prokuraturę. Zwraca uwagę, że lotniska zapasowe powinny być zabezpieczone przez polskie służby.
"Nasz Dziennik" został poinformowany przez prokuratora Artymiaka, że na razie jest za wcześnie, aby wydawać wiążące opinie w kwestii zabezpieczenia wizyty. Prokurator dodał, że w przypadku stwierdzenia ewentualnych nieprawidłowości ten wątek sprawy zostanie przekazany prokuraturze powszechnej.
Komentarzy nie chce udzielać rzecznik prasowy BOR mjr Dariusz Aleksandrowicz. - Funkcjonariusze stawiają się na każde wezwanie prokuratury; w pozostałych kwestiach nie będę się wypowiadał - mówi.
Reprezentujący rodziny ofiar mecenas Rafał Roglaski zapowiada, że, że będzie składał wnioski dowodowe. Podkreślił, że sprawa musi być szczegółowo zbadana, podobnie jak rola Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Zenon Baranowski
Nasz Dziennik 2010-07-09
Autor: jc