Cenzura jak za PRL
Treść
Solidarna Polska rozpoczyna od dziś akcję zbierania podpisów pod wnioskiem o postawienie przed Trybunałem Stanu przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Jana Dworaka. To nasza naturalna reakcja na akt krzywdy i niesprawiedliwości wobec Telewizji Trwam, której odmówiono miejsca na tzw. multipleksie cyfrowym.
Widzom Telewizji Trwam próbuje się odebrać prawo do oglądania stacji pełnym głosem wyrażającej wartości katolickie i patriotyczne. Solidarna Polska mówi jasno: nie ma naszej zgody na działania skierowane przeciwko tym, którzy chcą oglądać Telewizję Trwam, słuchać Radia Maryja i czytać "Nasz Dziennik".
Widzowie Telewizji Trwam to wspaniała wspólnota, która ma prawo do czerpania satysfakcji i poczucia godności ze swoich przekonań, z religijności, z przywiązania do Polski i troski o Ojczyznę. Zawsze będziemy bronić tego prawa. W czasach PRL istniał urząd cenzury przy ulicy Mysiej. Zadaniem cenzorów było eliminowanie z życia publicznego poglądów zagrażających monopolowi władzy. Jest czymś niebywałym, że Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, która według Konstytucji stoi na straży wolności słowa, staje się w istocie narzędziem ograniczania wolności jak niesławnej pamięci urząd z Mysiej.
Wolność słowa i pluralizm mediów to przecież fundamenty państwa demokratycznego. Dlatego tak jaskrawe naruszanie tych konstytucyjnych wartości powinno spotkać się z adekwatną reakcją. Z dostępnych informacji wynika, że inne podmioty biorące udział w postępowaniu koncesyjnym były traktowane w sposób całkowicie odmienny, z pokrzywdzeniem Telewizji Trwam. Wystarczy wspomnieć, że koncesje przyznano zarówno wnioskodawcom, którzy nie mieli żadnego doświadczenia telewizyjnego, jak i takim, którzy nie mieli lepszej, a w jednym przypadku wyraźnie gorszą kondycję finansową niż Fundacja Lux Veritatis. Co niezwykle istotne, żaden z podmiotów, które otrzymały koncesję, nie posiadał w swojej ofercie audycji o charakterze religijnym - ważnym dla dużej części widzów. W efekcie decyzji, która bezpodstawnie dyskryminuje Fundację Lux Veritatis i Telewizję Trwam, doszło do naruszenia konstytucyjnej zasady demokratycznego państwa prawnego, zasady praworządności, zasady równości wobec prawa, zasady równości słowa, a także przepisów postępowania administracyjnego. Zgodnie z polskim prawem, w przypadku naruszenia Konstytucji przewodniczący i członkowie KRRiT ponoszą odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu.
Jako politycy Solidarnej Polski nie tylko występujemy z inicjatywą o postawienie Jana Dworaka przed Trybunałem Stanu, ale zachęcamy widzów Telewizji Trwam do odwiedzania naszych biur parlamentarnych i włączania się w protest przeciwko decyzji Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. W ten sposób nie tylko działamy w ważnej sprawie, ale poznajemy się nawzajem i jednoczymy w trosce o sprawy Ojczyzny. Na tym w istocie polega też idea solidarności.
Na problem ograniczania wolności słowa zwracałem już uwagę w Parlamencie Europejskim, na początku polskiej prezydencji skierowałem w tej sprawie pytanie do premiera Donalda Tuska. Spotkałem się wtedy z krytyką nie tylko ze strony rządzącej PO.
Rozwój wydarzeń potwierdził, że o naruszaniu wolności słowa nie można bać się mówić głośno, a zarazem jasno i prosto. W tej sprawie nikt przyzwoity nie może milczeć.
Nasz Dziennik Poniedziałek, 16 stycznia 2012, Nr 12 (4247)
Autor: au