Czas na łaźnię
Treść
Przed nami "łaźnia" w Sepang - tak najbliższą eliminację mistrzostw świata Formuły 1, Grand Prix Malezji, zapowiada szef zespołu BMW-Sauber Mario Theissen. I nie przesadza. W Melbourne, gdzie w niedzielę został zainaugurowany sezon, było gorąco, bardzo gorąco. W Sepang kierowcy będą jednak tęsknie wspominali australijskie upały, bo napotkają warunki nieporównywalnie gorsze. Ekstremalne. - I nie chodzi tylko o temperatury powietrza znacznie przekraczające 30 stopni, ale o wysoki poziom wilgotności - dodaje Theissen. Wielu zawodników nie ma wątpliwości, że zmagania w Malezji są najcięższym wyzwaniem w całym sezonie. Fakty mówią same za siebie: temperatury ponad 70 stopni w kokpicie i 60 pod kaskiem i kombinezonem nie są tam czymś wyjątkowym. Do tego dochodzi wilgotność sięgająca 95 procent. Podczas zawodów kierowcy tracą prawie cztery litry płynów i około czterech procent wagi ciała. Wszystko to musi wpłynąć na poziom koncentracji, a w Formule 1 nie można jej zmniejszyć nawet na ułamek sekundy. Jak zatem zapobiec temu? W Malezji ogromną rolę odgrywa przygotowanie fizyczne. Kluczowe wszędzie - tam nabiera dodatkowego znaczenia. Każdy doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że im większa wytrzymałość, tym spokojniejsze tętno, a co za tym idzie - łatwiej sobie poradzić ze stresem i potęgującym się zmęczeniem. Na kilka dni przed zmaganiami w Sepang kierowcy zaczynają przyjmować zwiększone ilości napojów. Podczas samego wyścigu korzystają oczywiście z butelki z płynem aktywowanej za pomocą przycisku na kierownicy, ale bez wcześniejszych przygotowań niewiele ona może pomóc. - W Australii mieliśmy namiastkę tego, co czeka nas w Malezji. Warunki będą tam ekstremalne, ale dzięki temu wyścig będzie jeszcze większym wyzwaniem - przyznaje Kubica. A Polak wyzwania lubi. Dodajmy, że w niedzielę kierowcy pokonają 56 okrążeń po 5543 m każde. Tor w Sepang uważany jest za jeden z najnowocześniejszych na świecie. Pisk "Nasz Dziennik" 2008-03-19
Autor: wa