Czas na Tajlandię
Treść
Polscy piłkarze zagrają dziś z Tajlandią w drugim meczu rozgrywanego w tym kraju turnieju o Puchar Króla. W niedzielę Biało-Czerwoni przegrali z Danią 1:3 i trener Franciszek Smuda na pewno dokona w składzie kilku zmian. Sam już przyznał, że nie wszyscy tego dnia wykorzystali szansę, którą im dał.
Nowy selekcjoner naszej narodowej drużyny przekonuje, że na tym etapie przygotowań i rywalizacji wynik towarzyskich potyczek jest sprawą drugorzędną. - Wcale nie pojechaliśmy po Puchar Króla, tylko by zebrać doświadczenia. Chcę przyjrzeć się zawodnikom już w kontekście Euro 2012 - mówił po niedzielnym spotkaniu. Starał się zachowywać spokój, ale nie był w stanie ukryć zdenerwowania. Smuda bowiem to człowiek szalenie ambitny, wymagający dobrej gry i takowego wyniku w każdym spotkaniu. Tymczasem w starciu z Duńczykami jego podopieczni mogli się podobać we fragmentach pierwszej połowy, ale w drugiej już nie. - Zabrakło sił, rywale wypadli lepiej pod względem fizycznym - ocenił sztab szkoleniowy naszej reprezentacji. Trener przyglądał się i wyciągał wnioski. Przekonał się, już na własnej skórze, że Mariusz Pawełek nie jest bramkarzem międzynarodowego formatu i w każdym meczu musi koszmarnie się pomylić, że linia defensywy wymaga zdecydowanej poprawy, bo popełnia zastraszającą liczbę kiksów. Z drugiej strony, żeby dojść do takich stwierdzeń nie trzeba było jechać do Tajlandii, średnio zorientowany kibic wiedział o tym doskonale od dawna. Podobnie jak o umiejętnościach Sławomira Peszki, Roberta Lewandowskiego, Macieja Iwańskiego i Macieja Rybusa. Tych graczy Smuda mógł pochwalić i zyskał potwierdzenie tezy, że warto i trzeba na nich stawiać. To także nie było odkrycie.
Dziś Polacy zmierzą się z Tajlandią. Powinno być lepiej, bo będą mieli za sobą dwa dodatkowe dni wspólnych treningów, poświęconych na zgranie i szlifowanie wariantów taktycznych. Gospodarze turnieju są nisko notowani w rankingach, nie posiadają wybitnych umiejętności, ale są ruchliwi, szybcy, dobrze przygotowani fizycznie i przyzwyczajeni do upałów panujących w tej części świata. Na pewno to są ich atuty, podobnie jak sama osoba angielskiego trenera Bryana Robsona na ławce. W niedzielę jego podopieczni pokonali Singapur 1:0, choć przez wiele minut musieli sobie radzić w dziesiątkę. Robson był pod wrażeniem, przede wszystkim taktycznej dyscypliny swych zawodników. Wszystko to jednak nie znaczy, że Polacy powinni mieć problemy. Przeciwnie, nawet w krajowym składzie, na początku okresu przygotowawczego ich obowiązkiem jest Tajlandię pokonać.
Pisk
Nasz Dziennik 2010-01-20 nr 16
Autor: jc