Czekamy na moralny osąd
Treść
Ze Stanisławem Płatkiem, członkiem Społecznego Komitetu Pamięci Górników KWK "Wujek" Poległych 16 grudnia 1981 roku, szefem Komitetu Strajkowego kopalni "Wujek" w grudniu 1981 roku, rannym podczas pacyfikacji, rozmawia Marcin Austyn
Różnorodność form przekazu, rozmach obchodów 30. rocznicy stanu wojennego i pacyfikacji kopalni "Wujek" zdały egzamin? Udało się dotrzeć do szerokiego grona odbiorców z przekazem na temat tamtych czasów?
- Na pewno tak. Jako Społeczny Komitet przygotowywaliśmy nie tylko same obchody rocznicowe, ale też liczne wydarzenia towarzyszące czy poprzedzające, jak np. prelekcje w szkołach, spotkania z młodzieżą. Ważne jest też to, że tegoroczny koncert, który odbył się po uroczystościach, był retransmitowany w TVP1. To jest już przekaz, który dociera nie tylko do wybranych, ale do ogółu społeczeństwa. To ma znaczenie i ten trud owocuje.
Możemy np. cieszyć się z tego, że w tym roku przybyły nam dwa miejsca, w których oddawany jest hołd poległym górnikom z "Wujka". To jest miejscowość Zaleszany koło Sandomierza, w której ochrzczony był śp. Zbigniew Wilk. Z kolei w Niedośpielinie koło Radomska jest tablica poświęcona śp. Andrzejowi Pełce i zamordowanym górnikom. Lokalna społeczność w grudniu pod tymi tablicami oddaje hołd górnikom. Nie jest przez nas niejako "zmuszana" do przyjeżdżania do Katowic. Mają tam swoje miejsce pamięci. Podobnie jest w Białej Pilskiej. Tam również została odsłonięta tablica w hołdzie górnikom z "Wujka" i 12 grudnia odbyły się przy niej lokalne uroczystości. Widać więc, że trafiamy do ludzi.
Wypracowana w tym roku forma obchodów pozostanie na dłużej?
- To szerokie spektrum działań było raczej związane z okrągłą, 30. rocznicą pacyfikacji kopalni "Wujek" i wprowadzenia stanu wojennego. Trzeba wiedzieć, że organizacja takiego przedsięwzięcia wiąże się z dużymi kosztami, którym my jako Społeczny Komitet nigdy byśmy nie podołali. Ogromnym wyzwaniem były chociażby koncerty, jakie zorganizowaliśmy. Ten w katowickim Spodku zgromadził ok. 8 tys. ludzi. Masowy udział młodzieży w tym wydarzeniu świadczy o tym, że był on interesujący, a zaprezentowany repertuar pochodził z lat 80., więc mówił bezpośrednio o tamtych wydarzeniach. Liczymy, że i ten przekaz zrobił swoje.
Piotr Duda, szef NSZZ "Solidarność", apelował do prezydenta o wsparcie dla tych, którzy w walce o wolność stracili zdrowie. Jest szansa na przełom w tej sprawie? Bronisław Komorowski przy okazji wizyty w Katowicach złożył w tym zakresie jakieś deklaracje?
- Były prowadzone rozmowy na ten temat. Przypomnę, że projekty ustawy kombatanckiej były już kierowane do Sejmu, ale niestety dwie kolejne ekipy rządzące nie zdołały ich przeprowadzić przez Sejm. By teraz cokolwiek zrobić, trzeba ponownie przygotować projekt.
Prezydent złoży taki projekt?
- Trudno powiedzieć. Na pewno rozmawialiśmy o problemie, także w obecności Rzecznika Praw Obywatelskich.
Czyli problem został zauważony, ale jasnych deklaracji działań nie ma?
- Strona rządowa tłumaczy się tym, że nie ma na ten cel środków. My nigdy nie robiliśmy żadnych wyliczeń czy symulacji w tym zakresie. Mogę tylko powiedzieć, że w naszym przypadku [kopalni "Wujek" - przyp. red.] to byłyby 22 osoby, które zostały ranne czy trwale poszkodowane przez użycie gazów chemicznych. Jednak tę sprawę trzeba załatwić całościowo, w skali ogólnopolskiej, bo tych ofiar było o wiele więcej.
Od uczestników strajków co roku słyszymy, że młodzież o stanie wojennym, o pacyfikacji kopalni "Wujek" niewiele dowie się z podręczników. Powstała jakaś inicjatywa, by to zmienić?
- W jakimś niewielkim stopniu ta sytuacja się zmienia. Swego czasu na teście z historii były pytania dotyczące wydarzeń w kopalni "Wujek". Jeśli mówimy o podręcznikach... Cóż, prawdę mówiąc, nie widzę praktycznej możliwości przekazania tej najnowszej wiedzy historycznej, kiedy ma się w gimnazjum do dyspozycji jedną godzinę historii tygodniowo. To niezrozumiałe, że polskie szkoły uczą naszej historii tylko w okrojonym wymiarze. Tu zatem możemy jedynie polegać na inicjatywie pedagogów, którzy ten program poszerzają, bo takie możliwości mają. W programie standardowym nauczania jest zaledwie niewielka wzmianka o wydarzeniach z "Wujka". Także IPN ze swej strony prowadzi programy edukacyjne skierowane do młodzieży i myślę, że z tej funkcji wywiązuje się bardzo dobrze.
Obchody 30. rocznicy stanu wojennego poprzedziło orzeczenie sądu kierujące sprawę odpowiedzialności gen. Czesława Kiszczaka za stan wojenny do ponownego rozpoznania. Będzie to już piąty proces. Sądzi Pan, że tym razem sąd orzeknie o jego winie?
- Nie wiem. Prawdę mówiąc, straciłem wiarę w polskie orzecznictwo sądowe. Okazuje się, że sąd apelacyjny zupełnie inaczej widzi ten problem niż sądy okręgowe. Nasuwa się tu też pytanie, czy przypadkowo sprawa została wyodrębniona do osobnego postępowania i skierowana do warszawskiego sądu. Wydaje się, że nie. Podejrzewam, że jakiegokolwiek wyroku obciążającego gen. Kiszczaka się nie doczekamy. Nie mówię tu o wyroku skazującym, bo nam wystarczyłby moralny osąd działań gen. Kiszczaka uznający jego winę.
Dziękuję za rozmowę.
Nasz Dziennik Poniedziałek, 19 grudnia 2011, Nr 294 (4225)
Autor: jc