Czy Komorowski wesprze Tuska
Treść
Najbliższa kampania wyborcza dla partii rządzącej będzie przede wszystkim wizerunkowa. Tak jak dla... prezydenta. Poprzez dystansowanie się od bieżącej walki politycznej i deklarację o braku zaangażowania w wyborczy wyścig Bronisław Komorowski chce zbudować sobie wizerunek ponadpartyjnego prezydenta. Czy w jesiennej kampanii wesprze Platformę Obywatelską?
Obecnie mamy do czynienia z PR-owskim formowaniem obrazu Bronisława Komorowskiego jako prezydenta apartyjnego, stojącego ponad politycznymi podziałami. - Zasadniczo takie jest ulokowanie konstytucyjne prezydenta. Nie oszukujmy się jednak, Komorowski kojarzony jest z Platformą Obywatelską. Ma on również do odegrania dla Platformy ważną rolę: wśród wielu twarzy partii rządzącej ma być jedną z tych stonowanych i łagodnych. Właśnie z tego powodu nie można mówić o tym, że Bronisław Komorowski nie wspiera Platformy - uważa prof. Mieczysław Ryba, historyk z KUL.
"Apartyjność" prezydenta jest porównywalna do tej z czasów Aleksandra Kwaśniewskiego. - Prezydentura Bronisława Komorowskiego jest profilowana na ten sam styl, jaki prezentował Kwaśniewski. Pytanie tylko, jak głowa państwa może włączyć się w bieżącą kampanię? Przede wszystkim poprzez wsparcie tych ludzi, którzy są z nim najbardziej związani. Chodzi o frakcję dawnej Unii Wolności - twierdzi nasz rozmówca.
Oczywiście, prezydent musi zachować pozory i nieustannie publicznie podkreślać, jakoby w żaden sposób nie włączał się w walkę wyborczą. - Jest to jednak tylko wybieg marketingowy, mający niewiele wspólnego ze stanem faktycznym - stwierdza prof. Mieczysław Ryba. Jeśli natomiast chodzi o to, czy ewentualne wsparcie Platformy przez prezydenta w najbliższej kampanii byłoby korzystne dla którejkolwiek ze stron, bez znaczenia są realne cele jednego, jak i drugiego podmiotu. Otóż PO liczy teraz najbardziej na głosy wyborców lewicowych i do nich w głównej mierze kieruje swój przekaz. Nie wydaje się, aby to specjalnie przeszkadzało Komorowskiemu, który nie raz pokazał swoją sympatię do środowisk lewicowych. - W tym sensie może być on potrzebny Platformie i może swoją osobą, łączoną ściśle z Platformą, gdzieś tam podbierać głosy Grzegorzowi Napieralskiemu. Koalicja z SLD byłaby trudna dla PO nie z powodów ideologicznych, ale wizerunkowych - uważa prof. Ryba. Liczne wpadki prezydenta nie stanowią dla partii rządzącej specjalnego problemu, bo idą na jego konto.
Innego zdania jest natomiast Andrzej Maciejewski, ekspert w dziedzinie polityki z Instytutu Sobieskiego, który uważa, że prezydent do końca nie zaangażuje się w kampanię wyborczą. - W ostatnim czasie można zaobserwować lekkie dystansowanie się Bronisława Komorowskiego od bieżącej walki politycznej i kampanii wyborczej, co według mnie jest zaplanowane i bardzo przemyślane. Ten manewr obliczony jest na konsekwentne kreowanie wizerunku Komorowskiego jako ponadpartyjnego prezydenta. To dla niego bardzo korzystne, ponieważ wciąż bardzo trudno oszacować, kto zwycięży w najbliższych wyborach. Wiadomo, do kogo prezydentowi jest najbliżej. Sądzę jednak, że zwłaszcza w kontekście tego, co dzieje się obecnie w naszym kraju, Bronisław Komorowski nie będzie chciał się włączać w aktualną walkę polityczną. Wizerunkowo wiele by stracił - podkreśla Andrzej Maciejewski.
W jego przekonaniu, partia rządząca ma świadomość tego profilowania i dlatego będziemy mogli obserwować coraz większą aktywność premiera oraz większe zaangażowanie poszczególnych ministrów, choć jednocześnie Donald Tusk zakazał tym ostatnim udziału w debatach organizowanych przez Prawo i Sprawiedliwość w Centrum Programowym tej partii. - To premier będzie pierwszym rozgrywającym w jesiennej kampanii, a nie prezydent - konkluduje ekspert.
Warto jednak zauważyć, że kampania przed wyborami parlamentarnymi na dobre rozkręci się we wrześniu i dopiero wówczas okaże się, czy Bronisław Komorowski nie odwdzięczy się Donaldowi Tuskowi za jego wsparcie sprzed roku i czy pozwoli premierowi na granie pierwszych skrzypiec podczas całej kampanii wyborczej.
Paulina Gajkowska
Nasz Dziennik 2011-08-30
Autor: jc