Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Czy oddałbyś dziś życie za Ojczyznę?

Treść

Werbunek ochotników, uroczysta przysięga, błogosławieństwo idących na front pod Ossowem oraz wymarsz na stację kolejową - to część inscenizacji, jaką zorganizowały na Krakowskim Przedmieściu historyczne grupy rekonstrukcyjne. Ich członkowie odbywali niejednokrotnie kilkudniowe podróże do Warszawy, by między innymi w ten sposób oddać hołd poległym w Bitwie Warszawskiej. Część młodych uczestników rekonstrukcji wskazuje, że to jest najlepsza odpowiedź na pytanie: czy oddałbyś dziś życie za Ojczyznę?
Przed bramą Uniwersytetu Warszawskiego mieszkańcy Warszawy obserwowali odtworzone przez członków grup rekonstrukcji historycznej punkty werbunkowe dla ochotników pragnących wstąpić w szeregi armii polskiej idącej w sierpniu 1920 roku do walki z czerwonoarmistami. Rekruci otrzymywali odpowiednie umundurowanie, by później złożyć uroczystą przysięgę na sztandar Legii Akademickiej. Szczególne wrażenie robił zaciąg do wojska młodych skautów, wbrew woli zrozpaczonych rodziców. A takie zdarzenia faktycznie nie były rzadkością 90 lat temu. - Mój dziadek Klaudiusz Jastrzębski uciekł z domu, by zaciągnąć się do wojska w 1920 r. - opowiada Jan Jastrzębski z Grupy Historycznej "Zgrupowanie Radosław".
Część młodych rekonstruktorów, pytanych, czy dziś oddaliby życie za Ojczyznę, przyznaje po chwili wahania, że trudno składać takie deklaracje. Ich zdaniem, to czyny, a nie słowa mają w tej kwestii decydujące znaczenie. - Mam nadzieję, że wystarczyłoby mi odwagi wstąpić naprawdę do wojska. Ale od oddania życia wolałbym sprawić, aby to przeciwnik oddał swoje życie za swoją ojczyznę - odpowiada Marcin Gromek z Towarzystwa Historycznego Rok 1920. Inni wskazują na duże znaczenie, jakie dla mobilizacji społeczeństwa w obronie kraju miały okoliczności i powszechna atmosfera w 1920 roku. - Stanąłem wczoraj w szeregu i gdy przyjechał pociąg z ochotnikami, wtedy czułem potrzebę walki dla Ojczyzny. Myślę, że gdybym żył w tamtych latach, to też bym poszedł - mówi Jastrzębski.
Z kolei Tomasz Karasiński z Grupy Historycznej "Zgrupowanie Radosław", zaznacza, że o woli poświęcenia życia dla Ojczyzny świadczy sam fakt zaangażowania się młodych ludzi w rekonstrukcje. - Powiem w ten sposób, część z nas jechała trzy dni pociągiem przez całą Polskę. Dziś rano o godz. 7.00 byliśmy na cmentarzu poległych w Radzyminie. Chyba świadczy to o tym, dlaczego tu jesteśmy i co robimy - mówi Karasiński. Dodaje, że dla niego i jego kolegów "honorem jest wystąpić dziś w tych mundurach przed warszawiakami".
Z pewną rezerwą do deklaracji młodych kolegów podchodzi pięćdziesięcioletni Sławomir Samojłowicz z Towarzystwa Historycznego Rok 1920. Sam przyznaje, że gdyby zaszła taka potrzeba, oddałby życie dla Ojczyzny bez wahania. - Myślę, że tak - należę jeszcze do takiego pokolenia. Wychowałem się na wspomnieniach dziadków z II wojny światowej, pamiętam o tym, co się wtedy działo. Sporo o tym czytałem i słyszałem od rodziców. Myślę, że moje pokolenie byłoby jeszcze do tego zdolne - uważa Samojłowicz. - Ale czy następne? - pyta retorycznie.
Jacek Dytkowski
Nasz Dziennik 2010-08-16

Autor: jc