Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Decyzja w rękach rządu

Treść

Mimo trzaskającego mrozu kilkaset osób manifestowało wczoraj przed Urzędem Wojewódzkim w Lublinie w obronie Cukrowni Lublin. Genowefa Tokarska, wojewoda lubelski, otrzymała petycję związkowców, którą jutro zawiezie do Warszawy. Choć Krajowa Spółka Cukrowa jest zdecydowana zamknąć lubelską cukrownię, ostateczne słowo należy do ministerstwa skarbu. Rolnicy i pracownicy cukrowni liczą, że przekonają rząd do tego, iż zakład powinien dalej działać. Manifestacja rozpoczęta o godz. 11.00 wyciem syren przebiegała w pokojowej atmosferze. Najczęściej skandowane hasło brzmiało: "Polsko B, ratuj się". Cukrowników z Lublina wsparli związkowcy "Solidarności" z PKP i kopalni "Bogdanka" oraz "Solidarności" Rolników Indywidualnych. Pod urząd wojewódzki przyszli też plantatorzy buraków oraz lubelscy parlamentarzyści z PiS, PO, a także eurodeputowany Zdzisław Podkański z PSL "Piast". W odczytanej przed urzędem petycji związkowcy wykazywali, że decyzja władz Krajowej Spółki Cukrowej jest pozbawiona jakichkolwiek podstaw merytorycznych i nosi wszelkie znamiona działania na szkodę spółki, co jest czynem przestępczym. - Złożyliśmy zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przez członków zarządu KSC SA przestępstwa z art. 585 par. 1 kodeksu spółek handlowych - stwierdzili w petycji przedstawiciele Komitetu Obrony Cukrowni Lublin. - Wystąpiliśmy również do Najwyższej Izby Kontroli o wszczęcie postępowania kontrolnego dotyczącego decyzji podjętych przez zarząd KSC SA, które naszym zdaniem są działaniami na szkodę spółki. Zostały one podjęte z naruszeniem prawa, zasad gospodarności, rachunku ekonomicznego i należytej staranności w gospodarowaniu mieniem Skarbu Państwa - wyliczali protestujący. Na potwierdzenie tych słów związkowcy przedstawili w petycji szczegółowe wyliczenia i wyniki produkcyjne Cukrowni Lublin za ostatnie dwa lata, z których wynika, że jest to pod wieloma względami - np. tzw. wydatku cukru, jakości cukru, polaryzacji - najlepsza cukrownia w kraju. Średni dobowy przerób stawia lubelski zakład na drugim miejscu w KSC. Jako pierwsza ze wszystkich cukrowni spółka wdrożyła również system zapewnienia jakości według norm ISO 9001. Postulaty protestujących w pełni poparła Genowefa Tokarska (PSL), wojewoda lubelski. - Jestem z wami i jutro będę rozmawiała z ministrami o zachowanie cukrowni - obiecywała pani wojewoda. - Nie rozumiem postępowania zmierzającego do likwidacji cukrowni - zapewniła zebranych. Według protestujących, na skutek wieloletnich działań władz KSC dyskryminujących cukrownie z byłej Lubelsko-Małopolskiej Spółki Cukrowej rejon wschodni, który w momencie powstania spółki dysponował ponad 50 proc. dawnego limitu produkcji cukru, po ostatnich decyzjach ma posiadać zaledwie 34 proc. limitu. Oznacza to zapaść regionu dysponującego wyjątkowo żyznymi, pszenno-buraczanymi glebami. - Nie możemy oddać kolejnej cukrowni, ta decyzja ma jak najbardziej cechy sabotażu gospodarczego - stwierdziła obecna na manifestacji poseł Gabriela Masłowska (PiS). - Decyzja leży jednak w rękach ministra Skarbu Państwa, a więc koalicji rządzącej - podkreśliła. Eurodeputowany Zdzisław Podkański zwrócił się do rolników o wzięcie sprawy w swoje ręce. - Jeśli nie będzie odwołania tej decyzji, to niech będą nas tysiące. Pójdziemy do Warszawy ramię w ramię i wywalczymy swoje - mówił europoseł. - Za sytuację Cukrowni Lublin odpowiedzialny jest rząd Jarosława Kaczyńskiego - próbował wskazywać poseł Włodzimierz Karpiński z PO, lecz został wygwizdany. Adam Kruczek, Lublin "Nasz Dziennik" 2008-01-04

Autor: wa