Do euro bez daty
Treść
Na razie nie ma daty przyjęcia przez Polskę euro, ale też minister finansów raczej niespecjalnie widzi potrzebę przeprowadzenia referendum w sprawie rezygnacji ze złotego na rzecz wspólnej waluty. Oddala się natomiast termin wprowadzenia budżetu zadaniowego. Resort zastanawia się też nad podniesieniem limitu inwestycji otwartych funduszy emerytalnych na rynkach zagranicznych. Minister finansów Jacek Rostowski broni się, jak może, przed podaniem daty możliwego przyjęcia przez Polskę euro, podkreślając przy tym, że oczywiście będą prowadzone działania, by nasz kraj spełniał niezbędne kryteria traktatu z Maastricht, warunkujące przystąpienie do unii walutowej. Niewątpliwie taka strategia działania pozwoli ministrowi finansów i całemu rządowi nie drażnić aż tak bardzo przeciwników przyjęcia euro. Akcje przeciw przystąpieniu do unii walutowej niewątpliwie nasiliłyby się w miarę zbliżania się daty - gdyby taką rząd podał - likwidacji złotego. - Oczekujemy, że Polska będzie wypełniała kryteria stabilności cen i długookresowej stopy procentowej - mówił Rostowski, przedstawiając wczoraj sejmowej Komisji Finansów Publicznych zamierzenia swojego resortu. Zapewniał jednocześnie, że Ministerstwo Finansów chce opracować i wprowadzić w życie "bezpieczną dla gospodarki drogę przyjęcia euro". Zapowiedział, że Polska przystąpi do systemu ERM2 w momencie, gdy przez długi czas będzie spełniała kryteria konwergencji i jednocześnie kiedy ustabilizuje się sytuacja w gospodarce światowej. Udział w systemie ERM2 oznacza powiązanie wahań kursu złotego z euro i zgodnie z wymogami traktatu z Maastricht musi trwać przez dwa lata przed przystąpieniem do unii walutowej. Posłowie nie usłyszeli też konkretnej odpowiedzi na temat opinii ministra w sprawie ewentualnego referendum dotyczącego przyjęcia euro. Rostowski zapewniał jedynie, że w momencie, gdy nastąpi zmiana waluty, społeczeństwo powinno być przekonane, iż to bardzo dobre posunięcie. Podkreślał przy tym, że zobowiązanie Polski do zamiany złotego na euro zapisane jest w traktacie akcesyjnym, który przez większość społeczeństwa został w referendum poparty. Rostowski zapowiedział, że kierowany przez niego resort będzie dążył do ograniczania deficytu strukturalnego, w 2011 roku - do 1 proc. PKB. Jego zdaniem, wymagać to będzie daleko idącej reformy finansów publicznych. Dwa lata rządów swoich poprzedników określił mianem lat straconych, jeśli chodzi o ograniczenie wydatków publicznych. Więcej za granicą Ministerstwo Finansów poinformowało również, iż rozważa możliwość podniesienia otwartym funduszom emerytalnym limitu inwestycji na rynkach zagranicznych. Aktualnie OFE mogą inwestować za granicą 5 proc. swoich aktywów. Wiceminister finansów Katarzyna Zajdel-Kurowska poinformowała, że Komisja Europejska zarzuca Polsce w związku z tym niskim limitem łamanie zasady swobodnego przepływu kapitału. Według wiceminister, nie toczą się prace, aby ten limit całkowiecie znieść, lecz prowadzone są analizy w sprawie jego podniesienia. Jej zdaniem, podwyższony limit dotyczyłby tylko środków, które napłyną do OFE po zwiększeniu limitu, a nie wpłaconych do OFE w latach poprzednich. Wsłuchując się w zapowiedzi ministra finansów, można wyciągnąć wnioski, że jeszcze długo nie zobaczymy budżetu zadaniowego, nad którego wprowadzeniem intensywnie pracował poprzedni rząd, a dzięki kóremu środki publiczne miały być wydatkowane efektywniej. Minister Rostowski oczywiście wyjaśniał, że rząd nie wycofuje się z prac nad takim budżetem, lecz aby wytłumaczyć ich zahamowanie, zarzucił, iż rezultat dotychczasowych prac wskazywałby, że budżet zadaniowy w opracowywanej formie prowadziłby do "rozdmuchania kosztów". Trudno będzie również liczyć na dyskutowaną od czasu do czasu kwestię obniżki, należącej do najwyższych w całej Unii Europejskiej, podstawowej stawki VAT. Minister finansów spekulacje na ten temat uciął stwierdzeniem, że obniżki stawki VAT nie będzie i że sam o takich zapowiedziach nie słyszał. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-02-07
Autor: wa