Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Dyplomatyczny unik

Treść

Loretę Zakarevi˙ciene, ambasador Litwy w Polsce, wyjątkowo poruszył artykuł "Naszego Dziennika", w którym wypunktowane zostały główne problemy w relacjach między Warszawą a Wilnem, w szczególności dotyczące traktowania mniejszości narodowych. Naszą publikację wykorzystała jako pretekst, by wycofać się z uzgodnionego wcześniej spotkania z polskimi parlamentarzystami, na którym miała się tłumaczyć z postawy swojego państwa. Posłowie odczytują ten zabieg jako chowanie głowy w piasek.
Co ciekawe, Zakarevi˙ciene twierdzi, że w artykule pojawiły się "nieuzasadnione publiczne oskarżenia" wobec Litwy, ale nie potrafi ich wskazać.
"Ambasador Litwy w Polsce Loreta Zakarevi˙ciene jest zaskoczona informacjami zawartymi w artykule "Porozmawiajmy po polsku" opublikowanym w "Naszym Dzienniku" dnia 17 maja br. Zaskoczyło mnie, że zamierza się zaprosić ambasadora suwerennego państwa po to, aby miał się tłumaczyć z kwestii nieistniejących" - czytamy w oficjalnym liście wystosowanym przez litewską ambasador do szefa Zespołu Parlamentarnego na rzecz Przyjaznego Sąsiedztwa na Wschodzie.
Według litewskiej ambasador, przedstawianie nabrzmiałych i zawiłych problemów w bilateralnych relacjach to "kierowanie oskarżeń pod adresem państwa, które ona reprezentuje". Stąd postanowiła wycofać swoją wcześniejszą zgodę na spotkanie z polskimi parlamentarzystami, które zostało zaplanowane na 25 maja br.
Członkowie zespołu - niezależnie od partyjnych afiliacji - nie kryją zaskoczenia treścią listu. - Jestem zdziwiony tego typu postawą, ponieważ kwestie, o które mieliśmy pytać panią ambasador, były wielokrotnie poruszane zarówno w relacjach międzypaństwowych na szczeblu rządowym, jak i choćby podczas niedawnych obrad w Wilnie na temat realizacji postanowień traktatu o dobrym sąsiedztwie na posiedzeniu komisji międzyparlamentarnej - komentuje poseł Artur Górski (PiS), przewodniczący parlamentarnego zespołu.
Podobnego zdania jest wiceszef zespołu Jacek Żalek (PO), który stwierdził, że poprzez unikanie rozmowy tylko pogłębia się problemy, zamiast je rozwiązywać. - Pani ambasador po prostu wstydzi się i nie chce uczestniczyć w debacie, która mogłaby obnażać naganne zachowanie Litwy w stosunku do Polaków mieszkających w tym kraju. Ja rozumiem, że jest to po prostu próba ucieczki przed tą odpowiedzialnością - stwierdził poseł Żalek.
To, że we wzajemnych relacjach istnieją liczne problemy, jest oczywiste dla Polaków mieszkających na Wileńszczyźnie i w Polsce. Jak wyjaśniają polscy parlamentarzyści, nie można udawać, że nie ma takiego problemu, skoro on wręcz narasta. W ich opinii, ambasador Zakarevi˙ciene albo nie chce dostrzegać tych problemów, albo ma polecenie ich nie dostrzegać.
- Zdaje się zupełnie nie słyszeć skarg i pytań napływających ze strony Polaków mieszkających na Wileńszczyźnie - podkreśla Artur Górski. Parlamentarzyści są zgodni także co do tego, że w taki sposób nie powinien zachowywać się dyplomata reprezentujący poważne państwo. Jak wyjaśniają, spotkanie miało służyć temu, aby ambasador przedstawiła stanowisko rządu litewskiego w tych wszystkich sprawach, które nurtują i niepokoją polskich posłów, żywotnie zainteresowanych budowaniem dobrych relacji pomiędzy oboma krajami.
- Chcieliśmy np. wiedzieć, jak rząd litewski podchodzi do wykonania ustawy oświatowej, która dyskryminuje szkolnictwo mniejszości wobec szkolnictwa z językiem państwowym, a także czy uważa za słuszne nękanie karami finansowymi tych Polaków, którzy posługują się na Litwie napisami w języku polskim obok napisów w języku państwowym - wyjaśnia przewodniczący. Jak dodaje, to nie są problemy abstrakcyjne czy "nieistniejące", jak twierdzi Zakarevi˙ciene, lecz codzienna rzeczywistość, z którą borykają się litewscy obywatele pochodzenia polskiego oraz samorządy Wileńszczyzny.
Podobnie sytuacja wygląda w regionie m.in. Solecznik i Trok, gdzie zmuszone zapisami ustawy samorządy będą wkrótce zamykały polskie szkoły, nawet jeśli będą się one cieszyły większą frekwencją niż lokalne szkoły litewskie. Ten problem "Nasz Dziennik" wielokrotnie już analizował. Jest faktem, że w rejonach tych coraz częściej dochodzi do akcji protestacyjnych wobec planów zamykania polskich placówek oświatowych. Tylko wczoraj około tysiąca osób demonstrowało przed Ministerstwem Oświaty i Nauki w Wilnie przeciwko ustawie o oświacie, która została przyjęta w marcu. "Nie możemy być obojętni wobec krzywdy, jaka dzieje się naszym dzieciom. W obronie naszych dzieci jesteśmy gotowi wejść nawet na drogę prawną" - cytuje Mirosława Szejbaka z Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie, organizatora akcji protestacyjnej, Polska Agencja Prasowa. Zdaniem Szejbaka, ze szkolnictwem polskim "są prowadzone jakieś niebezpieczne eksperymenty". - Nie chcemy, by nasze szkoły podupadały z powodu niemądrych decyzji - mówi.
Polscy posłowie podkreślają, że jest konsensus co do tego, iż nie są to problemy banalne, lecz unikanie rozmowy na te tematy tylko je spiętrza. - Jesteśmy szczerze zawiedzeni postawą pani ambasador Lorety Zakarevi˙ciene. Postrzegamy ją jako brak szacunku dla polskich posłów, czyli przedstawicieli Narodu Polskiego. Zawarte zaś w liście wytłumaczenie, zrzucające winę za odwołanie spotkania na artykuł prasowy, to jedynie pretekst. Już spotkaliśmy się w Sejmie na bardzo konstruktywnej rozmowie z ambasadorem Łotwy w Polsce, mamy zamiar spotkać się z ambasadorem Ukrainy w naszym kraju i mamy nadzieję, że ambasador Litwy jednak przyjmie nasze zaproszenie do udziału w spokojnej, merytorycznej debacie. Bo jeśli wszyscy rozumowaliby jak pani ambasador, to na dobrą sprawę należałoby zerwać stosunki polsko-litewskie. A przecież nie o to chodzi - optymistycznie konkluduje poseł Górski.
Łukasz Sianożęcki
Nasz Dziennik 2011-05-20

Autor: jc