Dziennikarze jeńcami
Treść
Ekipa Telewizji Polskiej została wczoraj zatrzymana przez patrol milicji osetyjskiej i żołnierzy rosyjskich na terytorium Osetii Południowej niedaleko miasteczka Karaleti, 20 km od Gori. Aresztowanych dziennikarzy przewieziono - jak ustalili przybyli na miejsce koledzy z drugiej ekipy TVP - do aresztu w komendzie milicji w mieście Cchinwali. Tuż przed 21.00 do TVP Info zadzwonił jeden z aresztowanych Dariusz Bohatkiewicz, przekazując informację, że oddano im telefony, mikrofon i kamerę. Powiedział też, że Rosjanie obiecali przewiezienie ich rano w stronę granicy gruzińskiej. Zatrzymani to pracownicy polskiej ekipy. Oprócz wspomnianego reportera "Wiadomości" wśród nich są: operator Marcin Wesołowski i gruziński kierowca, współpracownik TVP Lewan Guliaszwili. Dziennikarzy najpierw zatrzymała osetyjska milicja, a potem przekazano ich rosyjskiemu wojsku. Ekipie skonfiskowano sprzęt, który miała w samochodzie, w tym kamery i telefony komórkowe. Gdy na miejsce do Karaleti dotarła kolejna ekipa TVP, dziennikarze nie wiedzieli, gdzie są ich aresztowani koledzy. Po jakimś czasie udało się im ustalić miejsce przetrzymywania ekipy TVP wraz z zapewnieniami, że aresztowani czują się dobrze. Pod wieczór polskim dziennikarzom zwrócono zarekwirowany sprzęt. Dopiero wówczas Dariusz Bohatkiewicz mógł zadzwonić do swojej rodziny i do TVP, aby nadać swoistą relację z aresztu. Jak opisywał, zostali zatrzymani podczas realizacji materiału dla "Wiadomości". - Tak jak nakazuje dziennikarska rzetelność, oprócz relacji strony gruzińskiej chcieliśmy poznać stanowisko strony osetyjskiej. Pojechaliśmy pięćset metrów dalej i tam zostaliśmy zatrzymani - mówił reporter. - Trudno było określić, kim są zatrzymujący - opisywał - czy byli to żołnierze, milicjanci, czy jacyś partyzanci. - Byli to ludzie w moro, którzy mieli kałasznikowy i pistolety wojskowe - mówił Bohatkiewicz. Pod wieczór skontaktował się z nimi oficer rosyjski, który nakazał zwrócić zarekwirowany sprzęt, obiecując odwiezienie rano na gruzińską granicę. Chociaż podczas relacji dla TVP - jak mówił reporter - cały czas towarzyszył mu żołnierz uzbrojony w kałasznikowa. Zdaniem Piotra Paszkowskiego, rzecznika polskiego MSZ, rano miało odbyć się jeszcze przesłuchanie dziennikarzy przez osetyjską milicję. Głos w sprawie zatrzymanej ekipy zabrał w Polsce prezes TVP Andrzej Urbański. W wydanym oświadczeniu ocenił on, że zatrzymanie ekipy w trakcie przygotowywania materiału do wieczornych "Wiadomości" jest to "oburzający akt barbarzyństwa, niezgodny z normami cywilizowanego świata". Prezes TVP zapowiedział, że zamierza zwrócić się do międzynarodowych w tym także rosyjskich organizacji z protestem w tej sprawie. Z kolei Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich wystosowało specjalny list do ambasadora Rosji w Polsce. "Chcemy zaprotestować przeciwko zatrzymaniu dziennikarzy, którzy wykonują obowiązek informowania wolnego świata o zdarzeniach, które mają miejsce na terenie Gruzji, w tym na terenie Osetii Południowej. Oczekujemy od Pana Ambasadora wyjaśnień w tej sprawie, a także interwencji u odpowiednich władz w celu uwolnienia naszych kolegów dziennikarzy" - napisali przedstawiciele SDP. Grzegorz Lipka, PAP "Nasz Dziennik" 2008-09-09
Autor: wa