Exposé w stylu Tuska
Treść
Nie ulega wątpliwości, że każdy premier rządu korzysta przy pisaniu exposé z pomocy różnych fachowców, którzy pomagają mu skomponować spójny i logiczny program. Jednakże szef rządu musi panować nad całością, nad wizją tego, co chce przedstawić. Obserwując pierwsze kroki Ewy Kopacz, można było mieć wrażenie, że jest to osoba całkowicie nieprzygotowana do pełnienia roli premiera, osoby mającej największą, realną władzę w państwie. Od czasu pierwszych wpadek Kopacz jakby zapadła się pod ziemię, nie wypowiadając się publicznie i nie zwołując konferencji prasowych. Sztab PR-owców pracował zaś w przyspieszonym tempie, by Ewa Kopacz mogła stworzyć choćby pozory osoby kompetentnej.
Exposé Ewy Kopacz jest zatem skrojone na miarę Donalda Tuska, ale Kopacz do Tuska nie dorasta. Poprzedni premier odnosił sukcesy nie dlatego, że skutecznie zarządzał górnictwem, że szybko zbudowany został gazoport w Świnoujściu, albo że nie dotykały go różne afery. Był on mistrzem PR i wydaje się, że Ewa Kopacz tej umiejętności nie posiadła. Owszem, w swoim przemówieniu odniosła się do swojej lekarskiej profesji, wskazując, że będzie rozwiązywać problemy zwykłych ludzi. Zaapelowała do prezesa Jarosława Kaczyńskiego, by zakończył wojnę na linii Tusk – Kaczyński. Ale sam fakt, że exposé było czytane, a nie mówione, sprawiał wrażenie sztuczności. Musi zatem wziąć na siebie ciężar nierozliczonej afery podsłuchowej, zapaści w przemyśle wydobywczym itd. Musi również liczyć się z odrodzeniem różnych frakcji w samej Platformie.
Dużo miejsca w swoim przemówieniu poświęciła pani premier kwestiom bezpieczeństwa. Ponieważ czytała swoje exposé, uniknęła wpadek, które zdarzyły się jej jeszcze kilka dni temu. Gdy mówiła o wojsku, o Ukrainie, wydawało się, że mówi o czymś, co przekracza jej zdolności poznawcze. Po prostu trzymała się tekstu wcześniej dla niej przygotowanego.
Bronisław Komorowski kilka dni temu wysunął swoje oczekiwania co do treści exposé nowego premiera. Sugestie prezydenta, co powinno się znaleźć w exposé (kwestia wprowadzenia waluty euro w Polsce), to już obraz zupełnie nietypowy dla polskiej sceny politycznej. Pałac Prezydencki chciał jakby zakomunikować, że to głowa państwa będzie odtąd grać w polityce polskiej pierwsze skrzypce. Można powiedzieć, że naciski prezydenta Komorowskiego, który publicznie sugerował, by rząd zajął się wyznaczeniem daty przyjęcia euro, są kolejną próbą zachwiania pozycji nowej premier. Kopacz stwierdziła, że wspólną walutę przyjmiemy, ale nie podała konkretnej daty, co z pewnością Pałac Prezydencki uzna jako działanie lekceważące wobec Komorowskiego. Stan napięcia w partii może doprowadzić do rozchwiania łajby politycznej, która zwie się Platforma Obywatelska. Komorowski osiągnął już wiele: Schetyna wrócił do rządu, wszystkie spacyfikowane przez Tuska frakcje ponownie ożyły. Teraz rozpoczęły się naciski, by osłabić faworytkę Tuska. Naciska prezydent, spodziewać się należy, że nacisną przywódcy frakcji.
Prof. Mieczyslaw Ryba
Nasz Dziennik, 2 października 2014
Autor: mj