Formuła 1 - Wyjątkowa Monza
Treść
Dwa lata temu, w swym trzecim starcie w Formule 1, Robert Kubica zajął na torze Monza trzecie miejsce w Grand Prix Włoch, sprawiając niesamowitą niespodziankę. Na podium stał wówczas obok kończącego karierę Michaela Schumachera, a fachowcy nie mieli wątpliwości: odchodzący mistrz będzie miał w Polaku godnego następcę. W niedzielę krakowianin pojawi się na Monzy po raz kolejny. Jako trzeci kierowca klasyfikacji generalnej mistrzostw świata. To był wyjątkowy i niezapomniany wyścig, a widok Kubicy przecinającego metę za Schumacherem i Finem Kimim Raikkonenem każdy kibic Formuły 1 w naszym kraju wciąż ma żywo w pamięci. Od tego czasu wiele się zmieniło. Polak, wówczas debiutujący w najsłynniejszej serii wyścigowej świata, z każdym miesiącem zdobywał coraz wyższą pozycję w hierarchii, a dziś doczekał się już statusu gwiazdy. I to nie tylko w Polsce. Robert szczególną sympatią darzony jest we Włoszech, gdzie przez kilka lat mieszkał i dojrzewał jako kierowca. Wyjechał tam w wieku 13 lat i błyskawicznie znalazł się na ustach fachowców. W 1998 roku (w kolejnym sukces ten powtórzył) został kartingowym mistrzem Italii w kategorii juniorów, co było sensacją i potwierdzeniem drzemiących w nim ogromnych możliwości. Dlatego każda wizyta na Monzy jest dla niego podróżą sentymentalną i nie inaczej będzie i tym razem. - Ten tor jest dla mnie wyjątkowy, wiążą mnie z nim wspaniałe wspomnienia, z których najważniejsze miejsce zajmuje pierwsze w karierze podium w Formule 1. Mam we Włoszech wielu przyjaciół i fanów, zresztą spodziewam się, że na trybunach zasiądzie sporo kibiców także z Polski - mówi Kubica. Aby podkreślić wyjątkowe związki z Monzą, krakowianin przygotowuje specjalny, zmieniony projekt swego kasku. Oczywiście na samym torze sentymentów nie będzie. Polak jest trzecim kierowcą w klasyfikacji generalnej mistrzostw świata i choć strata do prowadzącej dwójki (czyli Brazylijczyka Felipe Massy i Brytyjczyka Lewisa Hamiltona) jest już spora, to podium wciąż może utrzymać. Oczywiście nie będzie to łatwe, bo tuż za plecami naszego reprezentanta czai się broniący tytułu i nieco urażony w swych ambicjach Fin Kimi Raikkonen, ale realne. Kubica musi jednak czuć, że zespół BMW-Sauber jest z nim i wspiera go w walce o osiągnięcie spektakularnego sukcesu. A z tym bywało ostatnio nie najlepiej, czemu zresztą dał wyraz sam Robert. - Monza na pewno jest jednym z najbardziej wymagających torów. Jeździmy tutaj z najniższą siłą dociskową i najwyższymi w sezonie prędkościami maksymalnymi. Klucz do sukcesu na Monzie tkwi w niskim oporze, koniecznym do osiągania jak najwyższych prędkości bez tracenia siły docisku, oraz dobrej stabilności podczas hamowania. Tor wyróżnia się też kilkoma bardzo długimi prostymi, na których bez żadnych problemów przekraczamy 300 kilometrów na godzinę - mówi Kubica. Monza jest obecnie najszybszym obiektem w kalendarzu F1, jedynym, na którym kierowcy mogą przekraczać granicę 350 km/h. Przed rokiem największą prędkość zmierzono właśnie Polakowi - dokładnie 351,7 km/h. - Nigdzie indziej nie korzystamy ze specjalnych pakietów aerodynamicznych przygotowywanych z myślą o osiąganiu jak największych prędkości maksymalnych - dodaje krakowianin. Jak będzie w niedzielę? Kubica ma spore nadzieje, podobnie jak szef jego teamu Mario Theissen. - Oczekujemy świetnego wyniku - przyznaje. Nie można mu się dziwić. W 2006 roku Kubica finiszował we Włoszech na trzeciej pozycji, w kolejnym roku był piąty, a czwarte miejsce zajął kolega z zespołu, Niemiec Nick Heidfeld. Theissen przy okazji poinformował, iż BMW wcale nie zamierza spieszyć się z ogłoszeniem składu na kolejny sezon. Sprawa ta budzi gigantyczne emocje, choćby ze względu na pojawiające się informacje o rzekomym podpisaniu umowy z Hiszpanem Fernando Alonso. Dyrektor BMW Motorsport studzi nastroje. - Nie jesteśmy pod presją czasu, nie będziemy się spieszyć z decyzjami. Ta nie musi być przecież błyskawiczna, lecz szybka - dodaje. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-09-11
Autor: wa