Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Gafa TVN

Treść

Amerykański dziennik "Washington Times" zwrócił uwagę na fatalny w skutkach błąd, który popełniła telewizja TVN24, tłumacząc wypowiedź ambasadora Stanów Zjednoczonych Lee A. Feinsteina. To, co początkowo nazywano "wpadką dyplomaty", okazało się w rzeczywistości uchybieniem stacji, co jak widać nie umknęło uwadze zagranicznych mediów.
Udzielając wywiadu stacji TVN24, Lee Feinstein, były doradca Hillary Clinton, dziś ambasador USA w Polsce, powiedział w swoim ojczystym języku, że rząd RP zamierza wzmocnić swoją pozycję w Afganistanie. Dziennikarze przetłumaczyli jego słowa nieco inaczej. Telewidzowie usłyszeli, że "dyplomata twierdzi, że otrzymał zapewnienie od władz naszego kraju, iż Polska zamierza zwiększyć liczebność swoich wojsk w tym kraju". W mediach zawrzało. Od razu próbowano tłumaczyć "gafę" Feinsteina brakiem doświadczenia i krótkim pobytem w placówce. Sam minister obrony Bogdan Klich stwierdził, że planów zwiększenia liczebności wojsk w Afganistanie nie ma, bo ani prezydent Lech Kaczyński, ani MON nie mogli przedstawić takiej propozycji. Jak dodawał, wypowiedź ambasadora to tylko drobna wpadka. Wcale nie okazała się ona jednak taka niewinna. Sprawą niezwłocznie zainteresowały się władze w Waszyngtonie. "Rzecznik Departamentu Stanu Ian Kelly musiał tłumaczyć we wtorek wieczorem, że wszystkie kontrowersje wynikają jednak z błędnego tłumaczenia, którego dopuściła się stacja TVN24" - pisze "Washington Times". Kelly wyjaśniał, że dyplomata nie mówił o zwiększeniu kontyngentu, a jedynie o wzmocnieniu obecności, którą to obiecały mu polskie władze. Jak czytamy w dzienniku, telewizja zdążyła do tego czasu skorygować swoje tłumaczenie, oddalając tym samym kontrowersje wokół nowego ambasadora. Także pospieszne tłumaczenia ministra Klicha są, według gazet, jedynie skutkiem telewizyjnej wpadki.
Łukasz Sianożęcki
"Nasz Dziennik" 2009-10-31

Autor: wa