Genderowy paradygmat
Treść
W środę w nocy zakończyła się w Sejmie burzliwa debata nad feministyczną Konwencją o zapobieganiu i przeciwdziałaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Decyzją marszałka Sejmu ustawa o ratyfikacji dokumentu Rady Europy została ponownie skierowana do połączonych sejmowych komisji: sprawiedliwości i spraw zagranicznych, które rozpatrzą poprawki do ustawy zgłoszone przez PiS i SP.
Przedłożone w Sejmie uzasadnienie do projektu ustawy ratyfikacyjnej dowodzi wyraźnie, że osoby przygotowujące proces ratyfikacji nie orientują się w obecnie obowiązującym prawie. W treści uzasadnienia przewiduje się wprowadzenie rozwiązań od dawna w Polsce funkcjonujących. Świadczy to jednoznacznie o dyletanctwie w sposobie przygotowania procesu ratyfikacyjnego. Przykładowo, uzasadnienie projektu ustawy ratyfikacyjnej mówi o konieczności wprowadzenia do prawa polskiego możliwości przesłuchania świadka na odległość przy wykorzystaniu środków technicznych na potrzeby postępowania karnego (np. w formie wideokonferencji), którą od 2003r. (!) przewiduje kodeks postępowania karnego.
Wymuszające ratyfikację środowiska feministyczne twierdzą, że dopiero Konwencja wprowadzi wsparcie specjalistyczne dla ofiar przemocy, schroniska, telefony. Tymczasem instrumenty te od dawna funkcjonują na gruncie polskiego prawa. Wszystko to jednoznacznie wskazuje, że dążenie do ratyfikacji Konwencji wiąże się z ignorancją i niedoinformowaniem zarówno w odniesieniu do stanu prawnego, jak i okoliczności faktycznych.
Świadczy też o tym fakt, że w procesie ratyfikacji całkowicie przemilczano i zignorowano opublikowane w tym roku wyniki badań unijnej Agencji Praw Podstawowych. W świetle tych danych Polska jest krajem o najniższym poziomie przemocy wobec kobiet (19 proc.) w UE! Tymczasem w krajach, w których obecny jest konwencyjny sposób pojmowania przemocy, liczba kobiet doświadczających przemocy jest prawie trzykrotnie wyższa! Jednocześnie nie jest prawdą, że Polki nie zgłaszają aktów przemocy na policję – zgodnie z danymi unijnej agencji Polska jest krajem o jednym z najwyższych w UE wskaźników raportowalności przemocy na policję. Co ciekawe, państwa stosujące genderowy paradygmat, na którym opiera się Konwencja, należą do tych, w których akty przemocy są najrzadziej zgłaszane do organów ścigania.
Wreszcie Konwencja tak naprawdę urąga kobiecości. W świetle definicji z art. 3 Konwencji jako kobietę traktować się będzie każdego, kto podejmuje działania, role społeczne lub posługuje się atrybutami, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet, choćby był to brodaty mężczyzna (!).
Przemoc wobec kobiet jest zbyt poważnym problemem, by jego rozwiązywanie podporządkować radykalnej ideologii. Należy żywić nadzieję, że polski Sejm sprzeciwi się wprowadzaniu w naszym kraju ideologicznej inżynierii społecznej.
Dr Joanna Banasiuk
Nasz Dziennik, 26 września 2014
Autor: mj