Grupa A: Szwajcaria - Czechy 0:1 (0:0)
Treść
Pierwszy mecz Euro 2008 zakończył się planowo, ale faworyzowani Czesi mogli mówić o dużym szczęściu. Szwajcarzy byli bowiem zespołem lepszym i zasłużyli jeśli nie na zwycięstwo, to przynajmniej na remis. Od pierwszych minut sobotniego spotkania zaatakowali współgospodarze turnieju. Czesi grali ospale, próbowali długimi podaniami uruchamiać mierzącego 202 cm Jana Kollera, ale ta taktyka nie przynosiła żadnego efektu. Rosły napastnik zupełnie sobie nie radził z dokładnie pilnującymi go przeciwnikami i nie stanowił dla nich większego problemu. W pierwszej połowie nasi południowi sąsiedzi nie zagrozili szwajcarskiej bramce, a stojący między słupkami Diego Benaglio miał zadziwiająco mało pracy. Jego koledzy w przednich formacjach próbowali za to różnymi sposobami rozmontować czeską defensywę. Aktywny był Alexander Frei, szarpali Tranquillo Barnetta i Marco Streller, ale Petr Cech bronił znakomicie. Tuż przed przerwą dramat przeżył lider gospodarzy, Frei, który doznał kontuzji i załamany musiał zejść z boiska. To mógł być cios decydujący, ale nie był. Napastnika Borussii Dortmund zastąpił Hakan Yakin i w ciągu kilku minut pokazał, że będzie sporym zagrożeniem dla Cecha. Cóż z tego jednak, skoro wszystkie jego uderzenia w mniejszej lub większej odległości, ale jednak mijały czeską bramkę. W 57. minucie nieco zdegustowany Karel Brueckner ściągnął z boiska Kollera, zastępując go Vaclavem Sverkosem. Niespełna kwadrans później okazało się, że trenerski nos nie zawiódł - Sverkos wykorzystał błąd szwajcarskiej obrony i pewnym strzałem pokonał Benaglię. Czesi objęli prowadzenie, którego już nie oddali. - Mam świadomość, że rywale byli od nas lepsi, ale w sporcie szczęście też jest potrzebne - przyznał później bohater meczu i zarazem strzelec pierwszego gola w finałach Euro 2008. - Nie zasłużyliśmy na porażkę, cztery lata wcześniej Portugalia też zaczęła od przegranej, a jednak zagrała w finale - dodał prowadzący gospodarzy Jakob Kuhn. Także Brueckner przyznał, iż jego drużyna zaczęła poniżej oczekiwań, ale w tym pojedynku nie liczyły się doznania estetyczne, tylko wynik. - Chcieliśmy wygrać, w kolejnych meczach zagramy odważniej - zapowiedział. Tym razem faworyt miał szczęście, ale by odegrać w turnieju znaczącą rolę, Czesi muszą grać o klasę lepiej. Pisk Szwajcaria - Czechy 0:1 (0:0) Bramki: Vaclav Sverkos (71.). Żółte kartki: Ludovic Magnin, Tranquillo Barnetta, Johan Vonlanthen. Sędziował: Roberto Rosetti (Włochy). Szwajcaria: Benaglio - Lichtsteiner (75. Vonlanthen), Mueller, Senderos, Magnin - Berhami (84. Derdiyok), Inler, Fernandes, Barnetta - Frei (46. Yakin), Streller. Czechy: Cech - Grygera, Ujfalusi, Rozehnal, Junkulovski - Sionko (83. Vlcek), Jarolim (87. Kovac), Galasek, Polak, Plasil - Koller (57. Sverkos). "Nasz Dziennik" 2008-06-09
Autor: wa