Homoseksualiści i kultura
Treść
Niektórzy historycy literatury i polskojęzyczne, liberalne media poświęcają ostatnio wiele wysiłku wyszukiwaniu homoseksualistów wśród ludzi tworzących w XX wieku polską kulturę. Co chcą osiągnąć? Co chcą udowodnić? Nachalnie lansuje się tu tezę, że bez homoseksualistów nasza kultura byłaby uboga. Jakie wnioski można w istocie wyciągnąć z ich "badań"? Słowo "badań" napisałem w cudzysłowie, ponieważ mam poważne wątpliwości co do tego, czy można w sposób zasadny określać jako homoseksualistę kogoś żyjącego kilkadziesiąt lat temu, kto nigdy się do homoseksualizmu nie przyznawał, kto głosił w swoich tekstach pochwałę rodziny i tradycyjnych, chrześcijańskich wartości. Czy są jakieś mocne dowody na to? Czy nie są to tylko domysły, plotki i - patrząc na tę sprawę z punktu widzenia normalnego człowieka - pomówienia oraz oszczerstwa godzące w dobrą pamięć wielkich Polaków? Jakie moralne prawo mają ci "badacze" i "publicyści", by grzebać w prywatnym, intymnym życiu tych ludzi? Czy nie ma to charakteru "rozważań" właściwych brukowej prasie, charakteru przysłowiowego "szamba"? Co innego z tymi, którzy homoseksualizm deklarowali i manifestowali. Wśród nich wymieniani są np. Jarosław Iwaszkiewicz, Witold Gombrowicz, Jerzy Andrzejewski, Maria Dąbrowska. W tej perspektywie zasadne staje się pytanie: jaki wpływ miał homoseksualizm twórcy na jego twórczość? Odpowiedź na nie przynosi ciekawe wnioski. Jeden z publicystów zajmujących się tą problematyką przyznaje np., że dokonywana przez Gombrowicza "krytyczna analiza polskości, z kwestionowaniem jej formy i mitów, ze swoimi 'gębami' i 'upupianiem' najbardziej pasuje do tego, co dziś wyobrażamy sobie jako przesłanie odpowiednie dla literatury pisanej przez homoseksualistę". Stwierdza on też: "Zapewne, gdyby nie własna odmienność, autor 'Iwony, księżniczki Burgunda' nie przyjąłby perspektywy obcego, wykluczonego i nie zaatakowałby z taką pasją i celnie naszych narodowych wad". Ciekawe. Ten publicysta przyznaje, że atak Gombrowicza na polskość ma związek z jego homoseksualizmem, a zarazem głosi, iż był on "celny" dlatego, że Gombrowicz był homoseksualistą, że człowiek niebędący homoseksualistą tak celnie by polskości nie skrytykował. Czyż nie jest to pomieszanie z poplątaniem, swoisty homofobiczny bełkot? Jeden wniosek, wniosek, który faktycznie się tu nasuwa, należy uznać za ważny. Zboczenie w dziedzinie ludzkiej płciowości powiązane z destrukcją w dziedzinie moralnej musi owocować negatywnie w wielu porządkach, w wypadku pisarzy również w porządku literatury. Nie jest trudno wskazać takie negatywne owoce nie tylko w twórczości Gombrowicza, ale również pozostałych wymienionych tu osób. Stanisław Krajski "Nasz Dziennik" 2008-05-29
Autor: wa