Ile polskich drużyn zagra na igrzyskach w Pekinie?
Treść
Szansę mają jeszcze siatkarki, siatkarze oraz piłkarze ręczni, niedawno zaprzepaściły ją piłkarki ręczne i hokeiści na trawie. Ile polskich drużyn wystąpi na igrzyskach olimpijskich w Pekinie? Być może wszystkie trzy wymienione na wstępie. Na razie jednak pewny swego nie jest nikt, a czarny scenariusz byłby prawdziwą katastrofą. Piłkarki ręczne walczyły o kwalifikację w Rumunii. Kompletnie zawiodły - uległy bowiem nie tylko gospodyniom i niezłym Węgierkom, ale i dużo niżej od siebie notowanym Japonkom. Do kraju powróciły w fatalnych nastrojach, od razu pojawił się temat zmiany na stanowisku selekcjonera. Jedynym usprawiedliwieniem - mocnym jednak - niepowodzenia był fakt, iż swe rywalki poznały dopiero... kilka dni (!) przed zawodami. Pierwotnie miały bowiem rywalizować z Rumunią, Chorwacją i Wybrzeżem Kości Słoniowej, co oznaczało dużo łatwiejszą drogę do Pekinu. Niestety, kontrowersyjna, zdaniem wielu - skandaliczna decyzja (tycząca kwalifikacji olimpijskich w Azji) Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu w Lozannie, a później Międzynarodowej Federacji Piłki Ręcznej doprowadziła do chaosu i zmiany składu uczestników. Na olimpiadzie nie zagrają także hokeiści na trawie. Trudno mieć jednak o to do nich pretensje, wszak o awans walczyli w Japonii, gdzie obok gospodarzy przyszło im rywalizować z drugą drużyną światowego rankingu, czyli Niemcami. Niespodzianki nie sprawili, zajęli w imprezie czwarte miejsce. Co dalej? Pozostały jeszcze trzy szanse, ale mocne. Aż trudno sobie wyobrazić, by na igrzyskach zabrakło naszych siatkarek. "Złotka" mogły już zapewnić sobie awans podczas zmagań w Halle, lecz w dramatycznym finale uległy Rosjankom. Teraz, w dniach 17-25 maja, walczyć będą w turnieju interkontynentalnym w Tokio. Do Japonii pojadą w roli faworytek i - choć w sporcie wszystko jest możliwe - trudno sobie nawet wyobrazić, by wróciły do kraju bez tarczy. "Złotka" zmierzą się z Serbią, Tajlandią, Kazachstanem, Dominikaną, Koreą Południową, Portoryko oraz Japonią. Aby wywalczyć awans, muszą znaleźć się w czołowej trójce. Czy znajdą? Muszą. Mają największe szanse spośród wszystkich naszych drużyn, a ich ambicje sięgają nie tylko samej kwalifikacji. Polki chcą w Pekinie powalczyć o coś więcej, o podium. Nieco trudniejsze zadanie czeka ich kolegów po fachu. Podopieczni Raula Lozano także mają już za sobą jedną nieudaną próbę uzyskania paszportów do stolicy Chin. Przegrali je podczas turnieju w Izmirze, w którym chwilami grali porywająco, a jednak nie potrafili przechylić szali na swoją korzyść w pojedynkach z Hiszpanią i Holandią. Zadecydowały niuanse, końcówki, tie-breaki. Teraz naszych wicemistrzów świata czeka walka w turnieju interkontynentalnym w Espinho (30 maja - 1 czerwca), w którym zagrają z Portugalią, Indonezją i Portoryko. Nie czeka ich spacerek (do Pekinu pojedzie tylko zwycięzca), ale powinni spokojnie kwalifikację uzyskać. W tym samym terminie o awans będą bić się piłkarze ręczni. Co dla polskich kibiców najważniejsze - przed swoją publicznością, we Wrocławiu. Rywalami Biało-Czerwonych będą Szwecja, Islandia i Argentyna, kwalifikację zdobędą dwie najlepsze drużyny. Nasi są oczywiście pełni wiary i regularnie przypominają, iż właśnie we Wrocławiu, od zwycięstwa nad Grecją, rozpoczęli wspaniały marsz po srebrne medale mistrzostw świata. Mamy zatem trzy szanse i miejmy nadzieję, że każda z nich zostanie wykorzystana. Ostatnie igrzyska nie były dla przedstawicieli naszych gier zespołowych najlepsze - albo ich w ogóle brakowało, albo nie liczyli się w walce o czołowe lokaty. Siatkarki, siatkarze i szczypiorniści dają pewność, że gdy tylko paszporty do Pekinu zdobędą - pojadą tam nie na wycieczkę, ale po konkretne cele. Krok pierwszy, podstawowy wciąż jednak przed nimi. Trzymajmy kciuki. Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-04-16
Autor: wa