IPN nie odpuszcza esbekowi
Treść
Prokuratorzy Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Białymstoku złożyli wniosek do miejscowego sądu rejonowego o sporządzenie pisemnego uzasadnienia wyroku, na mocy którego umorzono postępowanie wobec Andrzeja S., funkcjonariusza SB, oskarżonego o znęcanie się nad aresztantami. Odwołanie zapowiedzieli już poszkodowani.
Sąd Rejonowy w Białymstoku umorzył we wtorek trwające prawie cztery lata postępowanie wobec Andrzeja S., funkcjonariusza SB. Na reakcję prokuratorów IPN, którzy go oskarżali, nie trzeba było długo czekać. - Złożyliśmy już wniosek do sądu o sporządzenie pisemnego uzasadnienia tego wyroku, po zapoznaniu się z nim rozważymy możliwość złożenia od niego apelacji - powiedział "Naszemu Dziennikowi" prokurator Zbigniew Kulikowski, szef pionu prokuratorskiego białostockiego IPN. Prokuratorzy chcą uzyskać wyjaśnienie, dlaczego sąd uznał, że za zarzucane Andrzejowi S. w akcie oskarżenia czyny grozi jedynie 5, a nie 10 lat więzienia. To bowiem było podstawą umorzenia.
- Sąd musi umorzyć sprawę z uwagi na przedawnienie się zarzutu - uzasadniała swój werdykt sędzia Alina Dryl, powołując się na orzecznictwo Sądu Najwyższego. Chodzi o wyrok tego sądu, który zapadł w maju 2010 roku, kiedy rozpatrywał on sprawę wydarzeń radomskich z lat 70. Wówczas uznał, że przestępstwa popełniane przez m.in. funkcjonariuszy SB, zagrożone karą do 5 lat więzienia, przedawniły się w roku 1995.
Jednak w przypadku sprawy Andrzeja S. prokuratorzy IPN oskarżyli go o czyny, za które grozi kara co najmniej 10 lat pozbawienia wolności, a więc sprawa nie kwalifikowała się w świetle tego wyroku do przedawnienia.
W akcie oskarżenia znajdował się zarzut, że bezwzględne znęcanie się przez esbeka nad jednym z poszkodowanych podczas przesłuchań doprowadziło go do próby samobójczej w areszcie. Tymczasem sędzia uznała, że oskarżony jedynie znęcał się nad przesłuchiwanymi. Tym samym obniżyła grożącą mu karę do 5 lat.
Po raz pierwszy sprawa przeciwko Andrzejowi S. trafiła do białostockiego sądu w 2006 roku. W akcie oskarżenia napisano, że w okresie od 21 stycznia do 30 marca 1982 roku w Białymstoku jako funkcjonariusz państwa komunistycznego znęcał się moralnie i fizycznie nad tymczasowo aresztowanym Andrzejem Radzickim, działaczem związkowym. W trakcie przesłuchania związkowca wyzywał go, wyśmiewał jego wyznanie, poniżał oraz groził mu w związku z działalnością związkową. Ponadto funkcjonariusz SB przykuł Andrzeja R. w czasie jednego z przesłuchań do kaloryfera oraz bił w brzuch. W efekcie maltretowania doprowadził Andrzeja Radzickiego do targnięcia się na własne życie, poprzez podjęcie próby powieszenia się w celi aresztu. Natomiast w okresie od 21 stycznia do 30 marca 1982 roku w Białymstoku oskarżony znęcał się moralnie i psychicznie nad tymczasowo aresztowanym Krzysztofem Florczykowskim, działaczem związkowym.
W maju 2007 roku Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał oskarżonego za winnego i skazał go na rok i osiem miesięcy więzienia i konieczność zapłaty prawie 50 tys. zł zadośćuczynienia. Był to wówczas pierwszy w Białymstoku wyrok wobec byłego funkcjonariusza SB. Jednak 9 października 2007 roku Sąd Okręgowy w Białymstoku na skutek apelacji obrony uchylił zaskarżony wyrok i sprawę przekazał Sądowi Rejonowemu w Białymstoku do ponownego rozpoznania. Ten 14 czerwca br. roku uznał ją za przedawnioną. Ale nie uniewinnił byłego funkcjonariusza SB. - Zabrakło dowodów na uniewinnienie oskarżonego - powiedziała sędzia.
Adam Białous
Nasz Dziennik 2011-06-17
Autor: jc