Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Jak Komorowski in vitro steruje

Treść

Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski skierował cichaczem do prac w sejmowej Komisji Zdrowia projekt nowelizacji ustawy o pobieraniu, przechowywaniu i przeszczepianiu komórek, tkanek i narządów. Projekt autorstwa posłów z klubu Lewicy dopuszcza m.in. tworzenie nadliczbowych zarodków oraz ich zamrażanie. Ale nawet twórcy ustawy nie liczą na jej uchwalenie, widząc w decyzji marszałka tylko taktyczny wybieg Platformy Obywatelskiej, która przed wyborami nie chce prawdziwej debaty o in vitro, aby nie odstraszyć od PO katolickich wyborców. I dlatego Komorowski nie skierował do komisji ani dwóch projektów swojej partii, ani ustawy przygotowanej przez PiS, bo tylko one mają szansę na aprobatę większości posłów. Platforma, krytykując w czambuł projekt lewicy i odrzucając go, będzie starała się jednocześnie pokazywać swoje propozycje jako umiarkowane i do przyjęcia przez większość Polaków.
Decyzja o skierowaniu dokumentu do prac sejmowych została podjęta przez Konwent Seniorów w ubiegłym tygodniu. Projekt został opracowany przez Społeczny Zespół ds. Przygotowania Obywatelskiego Projektu Ustawy ws. Zapłodnienia in Vitro, a do laski marszałkowskiej został skierowany drogą inicjatywy poselskiej przez lewicowego posła Marka Balickiego, który w obecnej kadencji Sejmu występuje jako poseł niezrzeszony. Projekt nie mógł być zgłoszony jako inicjatywa obywatelska, gdyż konieczne byłoby wówczas zebranie 100 tys. podpisów.
Balicki, minister zdrowia w rządzie Leszka Millera, nie jest zdziwiony decyzją marszałka Sejmu. - Projekt leżał w biurku marszałka od prawie pół roku. Ale decyzja o jego skierowaniu nie rokuje zbyt dobrze: moim zdaniem, projekt został przekazany pod obrady tylko dlatego, że jako najbardziej liberalny i tak nie zostanie uchwalony. Powiem więcej, prawdopodobnie zostanie odrzucony już w pierwszym czytaniu, bo tak robi dziś koalicja: odrzuca wszystkie projekty, które nie są ich autorstwa. I nieważne, czy są to projekty Lewicy czy PiS - komentuje Balicki. Jego zdaniem, PO celowo odkłada debatę nad projektami własnych posłów oraz polityków PiS, po to, by w roku wyborczym nie wywoływać szkodliwych dla własnej partii konfliktów. Ale przede wszystkim Platforma będzie mogła wykorzystać debatę nad lewicowym projektem do jego totalnej krytyki, jednocześnie przekonując Polaków, że tylko PO ma projekty ustawy o in vitro na tyle umiarkowane, że będą one zadowalać większość Polaków. I łatwiej będzie jako "skrajny" odrzucić także propozycję Prawa i Sprawiedliwości.
Marek Balicki poinformował, że wśród posłów, którzy podpisali się pod projektem, są parlamentarzyści kilku klubów. Ustawę poparli posłowie SLD (m.in. szef partii i klubu Grzegorz Napieralski), SdPl (m.in. Marek Borowski), Koła Demokratycznego (Bogdan Lis, Marian Filar, Jan Widacki), jeden przedstawiciel PO (Kazimierz Kutz) oraz posłowie niezrzeszeni.
Propozycja firmowana przez byłego ministra zdrowia jest najbardziej liberalna spośrod tych, które wpłynęły do Sejmu. Dopuszcza m.in. tworzenie nadliczbowych zarodków oraz ich zamrażanie. Z metody zapłodnienia pozaustrojowego mogliby korzystać wszyscy, nie tylko małżeństwa, jak jest to obecnie. Warto też dodać, że w skład Społecznego Zespołu ds. Przygotowania Obywatelskiego Projektu Ustawy w sprawie Zapłodnienia In Vitro wchodzą znane propagatorki feminizmu, antykoncepcji i in vitro: Wanda Nowicka - przewodnicząca Federacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, Eleonora Zielińska oraz Barbara Szczerba ze Stowarzyszenia na rzecz Leczenia Niepłodności i Wspierania Adopcji "Nasz Bocian".
Na biurku u marszałka Komorowskiego wciąż leżą trzy inne projekty odnoszące się do problemu in vitro. Dwa z nich to propozycje poselskie polityków PO: jeden autorstwa Jarosława Gowina, a drugi podpisany przez Małgorzatę Kidawę-Błońską. Trzeci został opracowany przez posła PiS Bolesława Piechę, przewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia. Projekt Gowina wprowadza prawną ochronę embrionów i proponuje, by istniała możliwość utworzenia jedynie dwóch zarodków, które muszą być implantowane kobiecie. Wyklucza pobieranie komórek rozrodczych od osób trzecich; zapłodnienie in vitro ma być dostępne wyłącznie dla małżeństw. Kidawa-Błońska proponuje z kolei, by dopuścić możliwość tworzenia zarodków nadliczbowych, mrozić je i selekcjonować przed implantacją do organizmu kobiety. Zgodnie z jej propozycją in vitro ma być dostępne także dla par żyjących w konkubinacie. Projekt Piechy całkowicie zakazuje stosowania in vitro, co jest zgodne z nauką Kocioła katolickiego. Przewiduje on jedynie możliwość adopcji zarodków, które zostały już wytworzone i zamrożone.
Zdaniem Gowina, decyzja Komorowskiego zaprzecza jego wcześniejszym deklaracjom, zgodnie z którymi wywołanie debaty o in vitro to błąd przyczyniający się do narastania zbyt wielkich emocji wokół tej problematyki. - To, że marszałek trzyma jeszcze projekt Piechy, jest wysoce oburzające. Myślę, że tą decyzją marszałek Komorowski dał wyraźnie do zrozumienia, czyim poglądom bardziej sprzyja - ocenia Tomasz Latos, klubowy kolega Piechy.
Sam przewodniczący Komisji Zdrowia obawia się, że projekt jego autorstwa nie trafi zbyt szybko pod obrady. Polityk PiS przypomina, że marszałek Komorowski wyjaśniał niedawno, iż są co do niego pewne zastrzeżenia Biura Analiz Sejmowych. Chodziło tu o pewne "niedostosowanie [go] do przepisów prawa Unii Europejskiej". Ale takie uwagi, deklaruje Piecha, będą wobec jego dokumentu wpływały zawsze, gdyż to, co zaproponował on w dokumencie, stoi w sprzeczności z ideologią serwowaną przez nastawionych liberalnie polityków Platformy.
- Niech parlamentarzyści najpierw uświadomią sobie, że chodzi tutaj o godność ludzką, o fakt, iż życie ludzkie nie powinno tworzyć się na szkle, w warunkach laboratoryjnych i że człowiek nie może decydować, który z tych zarodków ma żyć, a który nie. Życie jest darem Stwórcy; niech parlamentarzyści, którzy przystępują do jakiejkolwiek debaty o in vitro, o tym pamiętają - komentuje dr Józef Fąk z Polskiego Stowarzyszenia Ginekologów Katolickich.
Anna Ambroziak
Nasz Dziennik 2010-01-26 Nr 21

Autor: jc