Kampania na niby?
Treść
Państwowa Komisja Wyborcza skierowała do prokuratury materiały dotyczące sprawy podejrzenia złamania prawa przez Platformę Obywatelską w związku ze zbyt wczesnym rozpoczęciem wyborczej agitacji. Według kodeksu wyborczego agitację taką można rozpocząć po złożeniu w PKW zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego. Jednakże PO swoje materiały wyborcze sygnowane nazwą komitetu wyborczego zaprezentowała podczas konferencji prasowej jeszcze przed dopełnieniem tej formalności.
PKW zwróciła się do pełnomocnika Komitetu Wyborczego Platformy Obywatelskiej o wyjaśnienia dotyczące organizacji konferencji PO z 5 sierpnia br., w tym o poinformowanie, kto był organizatorem konferencji, oraz odniesienie się do zaprezentowanych spotów wyborczych podpisanych: "Sfinansowane ze środków KW Platforma Obywatelska RP". Problem bowiem w tym, że wtedy jeszcze Komitet Wyborczy Platformy Obywatelskiej nie istniał. Zarejestrowano go dopiero 8 sierpnia. Zgodnie z kodeksem wyborczym agitację wyborczą można prowadzić dopiero po zgłoszeniu do Państwowej Komisji Wyborczej zawiadomienia o utworzeniu komitetu wyborczego. PKW sprawę skierowała także do Prokuratury Rejonowej w Warszawie. Na tę sprawę PKW zwrócili uwagę politycy PiS i SLD. W ocenie szefa kampanii Prawa i Sprawiedliwości, europosła Tomasza Poręby, PO dopuściła się w tym przypadku złamania prawa. - Jeżeli podczas tej konferencji Platforma Obywatelska prezentowała spot wyborczy i materiał książkowy "Polska w budowie", gdzie jest napisane: "komitet wyborczy Platforma Obywatelska", a nie było tego komitetu wtedy zarejestrowanego, to oczywistą rzeczą jest, że tutaj doszło do naruszenia prawa. Podobnie pytanie: kto zapłacił za salę, na której odbyła się konferencja? - to są pytania, które są ewidentnie oparte na obecnej ordynacji wyborczej. Platforma ma po prostu problem. Sprawa jest w prokuraturze i czekamy na dalszy ciąg - stwierdził Poręba. Ryszard Kalisz (SLD) zwrócił uwagę na zapis kodeksu wyborczego, który stanowi, że "zabrania się wydatkowania środków przez komitet wyborczy przed dniem przyjęcia przez właściwy organ wyborczy zawiadomienia o utworzeniu komitetu". - Jeżeli te spoty zostały oznaczone jako Komitet Wyborczy PO, to przecież za coś to musiało zostać wydrukowane i przygotowane. Komitet wyborczy jeszcze wtedy nie istniał, czyli siłą rzeczy nie mógł wydać żadnych pieniędzy - zwrócił uwagę Kalisz.
Tymczasem Komitet Wyborczy Platformy złożył wczoraj w trybie wyborczym pozew sądowy przeciw Prawu i Sprawiedliwości. Szef sztabu wyborczego PO Jacek Protasiewicz tłumaczył, że chodzi o publiczne sprostowanie nieprawdziwych informacji, które zostały wypowiedziane na konferencji prasowej przez szefa sztabu wyborczego Tomasza Porębę i Adama Hofmana w ubiegłym tygodniu. Co ciekawe, szczegółów ani przykładów jednak nie ujawnił. Chodzi o broszurę "Polska w budowie". Pod takim hasłem PO prowadzi kampanię wyborczą, widnieje ono na specjalnych stronach internetowych partii, jednak wczoraj okazało się, że była i jest to tylko... "kampania informacyjna". Chyba tylko dla polityków Platformy, bo pod tym hasłem partia rządząca od kilku tygodni prowadzi regularną kampanię wyborczą. Tak potraktowali to również sztabowcy PiS. Według ich wyliczeń, Platforma umieściła w niej aż 99 inwestycji, które zostały rozpoczęte za rządów PiS, a nawet jeszcze wtedy, gdy u władzy był SLD. Ich zdaniem, za rządów Donalda Tuska Platforma tylko skończyła te zadania, a inne ważne inwestycje, które powinny zostać zrealizowane, obecny rząd wykreślił lub opóźnił. Platforma ma przypisywać sobie także liczne projekty, za które odpowiadają samorządy. Zdaniem PO, w kilku przykładach wymienionych w ubiegłym tygodniu politycy PiS minęli się z prawdą. Gdzie dokładnie? Nie wiadomo.
- Mnie ten pozew rozbawił - oceniał wczoraj w Elblągu Jarosław Kaczyński. Podkreślał, że rozgrywanie kampanii wyborczej w sądach jest "nierozsądne", pokazuje zdenerwowanie polityków Platformy i dowodzi braku pewności siebie.
- Gdybyśmy takie zasady wprowadzili, to na całym świecie kampanie wyborcze rozgrywałyby się na salach sądowych - podkreślał prezes PiS.
Zdaniem Tomasza Poręby, Platforma będzie chciała udowodnić przed sądem, że dobrze rządzi. - Wniosek ten jest na tyle kuriozalny, iż należy sądzić, że stanowi wyłącznie zasłonę dymną i ma służyć jedynie przykryciu prawdziwego problemu, czyli złamania prawa wyborczego przez tę partię - podkreśla Poręba.
- Chcemy, by sąd odniósł się do kłamstw, jakie zostały zaprezentowane podczas tej konferencji - tłumaczył Jacek Protasiewicz. - To interesujące. Sąd w trybie wyborczym ma się zająć broszurką, która nie była materiałem wyborczym? - pyta poseł Adam Hofman.
Naruszenie ordynacji wyborczej ma polegać na pozyskiwaniu środków przez nieistniejący komitet jeszcze przed złożeniem zawiadomienia do PKW i wydatkowaniu środków na cele wyborcze. Podczas konferencji oprócz broszury zaprezentowano również spoty telewizyjne. Odbyła się ona, zanim partia złożyła w PKW wymagane zawiadomienie o utworzeniu komitetu wyborczego. Również Ryszard Kalisz przypomniał, że zgodnie z kodeksem wyborczym agitację wyborczą można prowadzić od dnia przyjęcia przez PKW zawiadomienia o utworzeniu komitetu. Jacek Protasiewicz tłumaczył wczoraj, że konferencja 5 sierpnia nie miała charakteru agitacji wyborczej. Jak wyjaśniał, pomiędzy rozpisaniem wyborów a zarejestrowaniem komitetu wyborczego można prowadzić działania, które mają charakter agitacji wyborczej, o ile koncentrują się one na propagowaniu własnego programu.
- My nigdy wówczas nie wzywaliśmy do głosowania na Platformę, nie pokazywaliśmy twarzy naszych kandydatów. Były to działania mające na celu upowszechnianie celów programowych - tłumaczył Protasiewicz. Dodał jednak mimochodem, że celem tej "kampanii informacyjnej" jest "pokazywanie w pierwszej części kampanii wyborczej dorobku ostatnich 4 lat związanego z aktywnością polityków PO tak w rządzie, jak i samorządach". PiS pyta w związku z tym, czy partia Donalda Tuska, zapowiadając pozew w trybie wyborczym przeciwko Prawu i Sprawiedliwości, nie chce w rzeczywistości "przykryć" złamania ordynacji wyborczej. Politykom Platformy trudno było się wczoraj z tego wytłumaczyć.
Artur Kowalski, Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik 2011-08-24
Autor: jc