Kandydat Donald Tusk
Treść
Zdjęcie: Ewa Sądej/ Nasz Dziennik
Fragment najnowszego wpisu prof. Krystyny Pawłowicz na blogAiD.
Obecny polski premier Donald Tusk jest idealnym, spełniającym surowe „europejskie” wymagania kandydatem do unijnego, urzędniczego stanowiska. Jest przede wszystkim kandydatem odpowiednio, gruntownie wykorzenionym z polskiego nacjonalizmu. Już dawno, w 1987 w piśmie „Znak″ publicznie oświadczył, że polskość to dla niego nienormalność; że polskość wywołuje u niego niezmiennie odruch buntu: historia, geografia i pech dziejowy Polski to dla kandydata D. Tuska, polskiego premiera, niechciane brzemię, którego nie ma on specjalnej ochoty dźwigać, a zrzucić nie potrafi.
Unijni decydenci z Niemiec, Francji czy Wlk. Brytanii z pewnością wzięli pod uwagę też inne oświadczenia kandydata i postanowili mu w cierpieniu pomóc, oferując intratne stanowisko poza Polską. Zwłaszcza że kandydat użalał się, że „piękniejsza od Polski jest [dla kandydata] ucieczka od Polski tej na ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej, i która nas tak często [ta Polska] ogłupia, zaślepia i prowadzi w krainy mitu, bo sama jest mitem”. Polskość kojarzy się kandydatowi Tuskowi, było nie było polskiemu premierowi, z przegraną i pechem. Kandydat D. Tusk nigdy swego zdania o Polsce i polskości nie zmienił ani nie odwołał, przeciwnie, robił wszystko, też jako premier, by zaprowadzić w rządzonym przez siebie państwie swoją „normalność”, a wyrwać tę znienawidzoną polską „nienormalność”, te „zbiorowe kompleksy”, „etosy przegranych niepogodzonych ze swą przegraną”.
Krystyna PawłowiczNasz Dziennik, 30 sierpnia 2014
Autor: mj