Kazimierz Alchimowicz - powstaniec i malarz
Treść
Uważany był za jednego z ostatnich romantyków w malarstwie polskim. Na jego twórczości niezatarty ślad pozostawiły wydarzenia z Powstania Styczniowego i zsyłek Polaków na Sybir, które bardzo często znajdowały odzwierciedlenie na jego płótnach.
"Zmarły świeżo mistrz pędzla należał do grona tych z polskich artystów, którzy kult sztuki opromieniali uczuciem bezwzględnego przywiązania do kraju, a parafrazując wykrzyk Kacpra Karlińskiego, mógł śmiało o sobie powiedzieć, że był pierwej Polakiem, zanim został malarzem. Tę cechę twórczości ogół bezwiednie odczuwał, stąd powstała owa nić sympatyczna, wiążąca przez ciąg długiej kariery twórcę 'Obrony Olsztyna' ze społeczeństwem" - pisał 13 stycznia 1917 roku w "Tygodniku Ilustrowanym" malarz Henryk Piątkowski.
Kazimierz Alchimowicz przyszedł na świat 20 grudnia 1840 roku w Dziembrowie koło Grodna. Dzieciństwo spędził w Wilnie, w którym również się kształcił, i w okolicach Kijowa, gdzie już w młodym wieku pracował jako zarządca majątku ziemskiego. Rok 1863 zastał go na Litwie. Alchimowicz wziął udział w Powstaniu Styczniowym, za co po jego upadku został zesłany do Wierchutorii za Uralem. To właśnie tam zaczął malować amatorsko, a nawet utrzymywać się ze sprzedaży obrazów o tematyce religijnej. "Cierpienia wysubtelniły tę przeźroczystą duszę, dając jej zasoby idealnej podniety do plastycznej twórczości, o silnym patriotycznym podłożu. Gdyby nie warunki cenzuralne, które przez lat tyle krępowały każdy poryw uczucia, Alchimowicz byłby stworzył cały epos narodowej walki i sybirskiej Golgoty. Ten moment dziejowy miałby w nim miarodajnego ilustratora, przeżył go on bowiem i własnymi nań patrzał oczyma. Nieszczęście mieć chciało, że zaledwie parę z takich przeżytych tragicznych epizodów mógł namalować; poza wartością artystyczną mają one znaczenie dokumentów źródłowych" - pisze Piątkowski.
W szkole mistrza
Właściwe studia malarskie Alchimowicz rozpoczął dopiero po powrocie z zesłania, około 1869 roku. Początkowo uczył się w warszawskiej Klasie Rysunkowej i w prywatnej pracowni Wojciecha Gersona, jednego z najwybitniejszych przedstawicieli polskiego dziewiętnastowiecznego akademizmu. Co istotne, Gerson zasłużył się także w znaczący sposób dla rozwoju szkolnictwa i życia artystycznego Warszawy. W 1871 roku Alchimowicz wystawił w Krakowie swój pierwszy obraz "Pogrzeb skazańca za Uralem". Później w latach 1873-1875 swoją wiedzę i umiejętności pogłębiał w Akademii monachijskiej pod kierunkiem Alexandra Wagnera, gdzie kilkakrotnie wyróżniono go medalami za prace szkolne. W Monachium pozostawał też pod silnym wpływem artystycznym Józefa Brandta, wchodząc do grona jego przyjaciół. Lata 1876-1878 Alchimowicz spędził we Francji, w Perpignan, Avon i Fontainebleau, zajmując się m.in. malowaniem na fajansie i porcelanie. Co ciekawe, w 1877 roku przez kilka miesięcy był w Fontainebleau kierownikiem pracowni ozdób artystycznych. Od początku pobytu za granicą artysta brał udział w wielu wystawach malarskich, m.in. w Salonie Paryskim, Gandawie, Wiedniu, Berlinie, Monachium, Odessie, a także w Warszawie, Krakowie i Lwowie. W 1888 roku obraz Alchimowicza pt. "Pogrzeb Giedymina" otrzymał I nagrodę w Petersburgu, a rok później brązowy medal na Wystawie Powszechnej w Paryżu. Z kolei obraz "Milda" w 1890 roku odznaczono I nagrodą w konkursie im. Wojciecha Gersona i po roku małym złotym medalem na wystawie w Berlinie. Warto również wspomnieć o dwóch konkursach "Tygodnika Ilustrowanego", skierowanych do czytelników, w którym wybierali oni malarza i obrazy najbliższe sercu. W obydwu zwyciężył Kazimierz Alchimowicz - w 1893 roku uzyskał I nagrodę za obraz "Najem robotników", a w 1898 roku za "Świteziankę". "Alchimowicz zwyciężył, chociaż miał wśród rywali pierwszorzędne artystyczne siły naszego malarstwa. Większość biorących udział w plebiscycie, darząc swym głosem dzieło twórcy 'Pogrzebu Giedymina', podkreśliła swe stanowisko względem artysty o najbardziej zrozumiałych, najłatwiej dających się odczuć ideałach" - stwierdza Piątkowski. Fakt ten poświadcza, że jego prace cieszyły się w ówczesnej Polsce ogromną popularnością.
Polak i patriota
Skąd brało się to wielkie zainteresowanie Alchimowiczem i dlaczego jego prace były tak doceniane? Oczywiście poza świetną techniką, którą doprowadził do perfekcji, na uwagę zasługiwała przede wszystkim tematyka jego prac, mająca przede wszystkim podtekst patriotyczny lub religijny. W "Tygodniku Ilustrowanym" z 1913 roku czytamy, że: "Alchimowicz swe uczucia Polaka przelał w malarstwo i tą drogą dążył do spełnienia obowiązków nie tylko artysty, lecz i obywatela kraju... obywatela, który kochał Ojczyznę i pragnął jej służyć bez przerwy. Cała jego twórcza działalność to jeden ciąg wzniosłych porywów ku wskrzeszeniu dziejowej lub obyczajowej przeszłości Polski. (...) Plastyczną wizją minionych czasów zapala w sercach współczesnych otuchę i nadzieję na przyszłość". Przywiązany do rodzinnej Wileńszczyzny tworzył głównie akademickie kompozycje związane z historią Litwy, jej legendami i literaturą, a także krajobrazy tatrzańskie, sceny rodzajowe, pejzaże (np. "Pejzaż z dziewczyną", 1890 r.), portrety ("Portret Józefa Chełmońskiego", 1913 r.) i obrazy religijne, tj. m.in. "Najświętsza Maria Panna" dla kościoła w Zakopanem czy "Święta Trójca" dla katedry w Lublinie. Ciekawy jest także jego obraz pt. "Booz i Rut zbierająca kłosy". Temat obrazu zaczerpnięty został z biblijnej Księgi Rut, opowiadającej historię owdowiałej Moabitki Rut, która opuściła rodzinę i kraj, by wiernie towarzyszyć swej teściowej Noemi w drodze z ziemi Moabu; obie przyszły do Betlejem na początku żniw. Artysta z wielkim zacięciem tworzył także sceny z Powstania Styczniowego, obrazy historyczne i rodzajowe. Zajmował się również rzeźbą i malarstwem ściennym. Znawcy twórczości Alchimowicza podkreślają, że od szerokich kompozycji dekoracyjnych do ilustracji życia potocznego potrąca on całą gamę uczuć i wrażeń, a rozmaitość tematów dowodzi dużej wszechstronności jego talentu. Malarza interesują bowiem w równej mierze przejawy życia i echa przeszłości, dekoracja kościelna, jak i ilustracja arcydzieł naszej literatury. Można powiedzieć, że Kazimierz Alchimowicz pozostał wierny dotychczasowym tradycjom malarskim, bo zmiany w malarstwie europejskim nie miały na niego żadnego wpływu. "'Obrona Olsztyna', 'Pogrzeb Giedymina', 'Milda' - oto trójca najpoważniejszych kreacji mistrza, który poza tymi najbardziej charakterystycznymi dziełami pozostawił bogatą spuściznę samodzielnej produkcji. Samodzielność celów była tak silną, że nawet tak potężne organizacje twórcze jak Matejko, Siemiradzki, Chełmoński, żadnego wpływu nań nie wywarły. Poza pewnym związkiem ideowym bardziej niż artystycznym z twórczością Gersona, Alchimowicz pozostał na tle współczesnej mu sztuki jako odosobniony objaw refleksów romantyzmu, nie łącząc się niczym z panującym naówczas kierunkiem realistycznym" - zaznacza Henryk Piątkowski.
Za głosem Narodu
W 1878 roku A lchimowicz powrócił do kraju i osiadł na stałe w Warszawie, gdzie w 1880 roku otworzył własną pracownię. Od 1890 roku zaczął uczyć rysunku w stołecznej prywatnej szkole malarstwa i sztuki stosowanej dla kobiet Bronisławy Poświkowej. W 1898 roku zaprezentował w Krakowie dwanaście obrazów oraz cykl ilustracji opartych na poemacie "Pan Tadeusz" Adama Mickiewicza. Ilustrował też chętnie dzieła Józefa Ignacego Kraszewskiego. Przez współczesnych mu ludzi uważany był za prawego człowieka i wielkiego polskiego patriotę, słynącego z nieskazitelnego charakteru i wielkiej dobroci serca. Prace Alchimowicza zdobiły wszystkie poważniejsze wystawy zagraniczne i krajowe, a także znalazły swoje miejsce w muzeach. "Związany długoletnią przyjaźnią z Chełmońskim, Maszyńskim, Piechowskim, Owidzkim, Kowalskim, Witkiewiczem, Szwojnickim i całą generacją, która od roku 1870 do 1875 wystąpiła na arenę sztuki, Kazimierz Alchimowicz wypełnił swą długoletnią karierę powagą pracy w szlachetnym i podniosłym zawsze prowadzonym kierunku. Miał swą chwilę sławy i na tle współczesnej mu sztuki należy do wybitniejszych przedstawicieli rdzennie polskiego malarstwa. (...) 'Pogrzeb na Uralu', 'W kopalni', 'Na Syberii', oto dziejowe ilustracje chwili, której był bohaterem, zanim stał się plastycznym jej kronikarzem. Źródło uznania, którym społeczeństwo nasze otaczało twórczość Alchimowicza, tryska z głębin rdzennych upodobań, łączących artystę z narodem. On kocha ze wszystkimi, podąża za głosem ogółu, bo mu głos ten drga w piersi. Nie schlebiając nikomu, lecz będąc samym sobą, przyciąga jakby siłą magnesu" - podkreśla Henryk Piątkowski.
Dodajmy, że Alchimowicz zajmował się również wykonywaniem polichromii do kościołów. W latach 1908-1910 w sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Starej Błotnicy, nad którym piecze pełnią Ojcowie Paulini, wykonał polichromię ścian i sklepienia nawy głównej, a także naw bocznych. Polichromia jest wykonana w duchu późnego romantyzmu. Jej dominantę stanowi piętnaście wielkich malowideł ściennych, ułożonych w dwa cykle. Pierwszy stanowi ewangeliczną opowieść o życiu, śmierci i triumfie Jezusa Chrystusa w dziesięciu scenach. Znajdują się tutaj następujące malowidła: "Boże Narodzenie", "Ofiarowanie Chrystusa", "Znalezienie Chrystusa w świątyni", "Wesele w Kanie Galilejskiej", "Wybór Piotra", "Chrystus w Ogrójcu", "Ukrzyżowanie", "Zmartwychwstanie", "Wniebowstąpienie" i "Zesłanie Ducha Świętego". Drugi cykl jest o tematyce maryjnej i przedstawia następujące sceny: "Nawiedzenie", "Niepokalane Poczęcie", "Zwiastowanie", "Wniebowzięcie" i "Koronację Najświętszej Marii Panny". "Oba cykle zostały umiejętnie włączone w architekturę wnętrza świątyni. Liczniejszy w scenach cykl chrystologiczny rozmieszczono horyzontalnie, zaś przez wspaniałe rozwinięcie na sklepieniu cyklu maryjnego wyrażono tytuł świątyni i oddano cześć Matce Bożej, cudownej Opiekunce Sanktuarium" - czytamy na stronie sanktuarium, dla którego w 1910 roku Alchimowicz namalował również stacje drogi krzyżowej. Artysta zmarł 31 grudnia 1916 roku w szpitalu Dzieciątka Jezus w Warszawie.
Piotr Czartoryski-Sziler
"Nasz Dziennik" 2009-08-22
Autor: wa