Koalicja bez zaufania
Treść
Platforma znalazła sposób na wymuszenie posłuszeństwa na koalicjancie (FOT. R. SOBKOWICZ)
Sprawa posła Jana Burego poróżniła koalicję i jeszcze bardziej nadszarpnęła zaufanie między Platformą Obywatelską a Polskim Stronnictwem Ludowym. To grozi jej rozpadem
Jeśli posłuchamy oficjalnych wypowiedzi polityków PO i PSL, to nie ma mowy ani o żadnym kryzysie, ani tym bardziej o braku zaufania. Atmosfery dobrej współpracy nie przyćmiły nawet wydarzenia z Sejmu z poprzedniego piątku, gdy posłowie głosowali nad wnioskiem Prawa i Sprawiedliwości o odwołanie szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza. Bo co prawda politycy PO przyznają, że zrobiło się nerwowo, gdy Waldemar Pawlak złożył wniosek o przełożenie głosowania i wyjaśnienie sprawy przeszukania przez CBA biur i domu posła Jana Burego, ale najważniejsze, że „koalicja potwierdziła w głosowaniu swą stabilność”. – Mamy nadzieję, że koalicja PO – PSL się utrzyma, przetrwa do wyborów parlamentarnych – powiedziała Małgorzata Kidawa-Błońska (PO), rzecznik rządu. Wtórował jej Grzegorz Schetyna. – Piątkowe wydarzenia w Sejmie nie spowodują rozłamu w koalicji. Głosowanie w sprawie ministra Sienkiewicza pokazało, że mamy pewną większość – stwierdził przywódca antytuskowej opozycji w Platformie. – Nie ma żadnego zagrożenia dla koalicji – podkreśla również wicepremier Janusz Piechociński, prezes PSL. W nieoficjalnych rozmowach ich partyjni koledzy są dużo mniej pryncypialni i nie kryją, że zaufanie między PO i PSL spada na łeb na szyję.
Taśmy wracają
Koalicję może rozbić wynik śledztwa w sprawie afery podsłuchowej. Duża część polityków Platformy jako prawdopodobne traktuje doniesienia o tym, że Jan Bury mógł mieć coś wspólnego z wybuchem afery. – Dziwnie wygląda znajomość szefa klubu PSL z Piotrem Nisztorem, który przecież kojarzył posiadaczy nagrań rozmów polityków z tygodnikiem „Wprost”. Wcześniej zaś Nisztor był pracownikiem wydawnictwa, które należało do przyjaciół biznesowych posła Burego – mówi nam jeden z posłów PO. – Nie mogę zaprzeczyć, że ten temat często powraca w naszych różnych rozmowach przy kawie i wielu moich kolegów podejrzliwe patrzy na posła Burego – dodaje. Nasi rozmówcy z Platformy twierdzą, że niespecjalnie przekonują ich tłumaczenia samego Nisztora, że Jana Burego zna słabo i rozmawiał z nim co najwyżej dwa razy w życiu. Poseł PSL też zaprzecza tej znajomości, przekonuje, że Piotr Nisztor pisał niepochlebne teksty także na jego temat, więc trudno traktować jako wiarygodne doniesienia, że są dobrymi znajomymi. – Ta sprawa musi być wyjaśniona, bo inaczej będzie dalej zatruwała nasze relacje – podkreśla jeden z senatorów PO. I on, i jego koledzy nie mają wątpliwości, że gdyby się okazało, że to poseł Bury albo ktoś z wierchuszki PSL maczał palce przy ujawnianiu podsłuchów, to oznaczałoby to koniec tej koalicji. I zapewne przedterminowe wybory. – Jak pan sobie wyobraża naszą dalszą współpracę? – pyta retorycznie poseł PO, uczestnik wielu koalicyjnych spotkań.
Platforma ma też pretensje do politycznego partnera, że ponad dobro rządu i koalicji przedkłada własne rozgrywki partyjne. W PO częsta jest opinia, że Waldemar Pawlak przypuścił atak na CBA i prokuraturę po to, aby nie tylko okazać wsparcie Buremu (szef klubu jest uważany za jego człowieka, a nie prezesa Piechocińskiego), ale przede wszystkim po to, żeby podważyć przywództwo w PSL Piechocińskiego i pośrednio zaszkodzić też wizerunkowi premiera Donalda Tuska. – Naszym koalicyjnym kolegom mówimy, że Pawlak powinien wylecieć z PSL za taką niesubordynację. Bo postąpił tak, jakby był w opozycji. Ale wiemy, że to niemożliwe. Rozgrywki w PSL będą pewnie jeszcze długo trwały i na pewno będą negatywnie rzutować na funkcjonowanie koalicji – uważa poseł PO z Mazowsza. Podobną opinię usłyszeliśmy od jeszcze kilku polityków Platformy.
PO nas zmiękcza
Jednak pretensje do koalicjanta ma też PSL. Ludowcy są przekonani, że akcja CBA w biurze posła Burego nie była przypadkowa. Nie wierzą w zbieg okoliczności. Ich zdaniem, była to próba zdyscyplinowania, a może i zastraszenia ludowców, pokazania im miejsca w szeregu. Nie przekonują ich tłumaczenia, że przecież w ramach tego samego śledztwa przeszukano też biura i dom posła PO Zbigniewa Rynasiewicza, obecnego wiceministra infrastruktury i rozwoju. On jest liderem PO na Podkarpaciu, a Bury szefuje strukturom PSL w tym regionie. – Przy całym szacunku dla posła Rynasiewicza, ale te dwie sprawy nie są takie same. Pozycja Rynasiewicza w Platformie jest o wiele słabsza niż Burego w naszym Stronnictwie. Uderzenie w wiceministra zrobiło PO niewielkie szkody wizerunkowe. Ale już informacje o tym, że prokuratura interesuje się Burym, miały ogromny ciężar gatunkowy i nam mocno zaszkodziły – przekonuje poseł PSL. Jego zdaniem, możliwa jest i taka sytuacja, że teraz prokuratura będzie sprawdzać różne interesy gospodarcze posła Burego i ten spektakl potrwa wiele miesięcy. Wystarczy bowiem, że śledczy zajmą się sprawami, o których rozpisywały się media, oskarżając posła Burego np. o wykorzystywanie swoich wpływów politycznych w biznesie. Prokuratura do tej pory nie stwierdziła, aby któraś z tych spraw nadawała się do postawienia posłowi zarzutów kryminalnych, ale zawsze jakieś śledztwa można wznowić. – PO będzie chciała nas w ten sposób zmiękczyć, abyśmy do wyborów byli posłuszni – przekonuje nas członek Rady Naczelnej PSL. Jego zdaniem, jeśli nic nadzwyczajnego się nie wydarzy, to koalicja przetrwa do końca kadencji, bo ani PO, ani PSL nie mają interesu, żeby ją zrywać.
Krzysztof LoszNasz Dziennik, 18 lipca 2014
Autor: mj