Koledzy kryją Schetynę?
Treść
Hazardowa komisja śledcza nie zgodziła się na uzupełnienie materiałów komisji o logowania telefonów komórkowych byłego wicepremiera Grzegorza Schetyny (PO). Wniosek Beaty Kempy (PiS) poparli jedynie śledczy z opozycji. Materiały, o które występowała Kempa, mogłyby pozwolić potwierdzić lub wykluczyć ewentualne spotkania Schetyny z jego znajomym, przedsiębiorcą Ryszardem Sobiesiakiem. Dziś o godz. 12.00 komisja ma przystąpić do głosowania nad całością końcowego sprawozdania ze swoich prac.
Śledczy głosowali wczoraj nad złożonymi przez członków komisji poprawkami do końcowego sprawozdania z jej prac przygotowanego przez przewodniczącego komisji Mirosława Sekułę (PO). O tym, jakie będą wyniki śledztwa sejmowej komisji, przesądzał już jej skład, w którym większość przyznano śledczym z PO - PSL, mającym tropić aferę w szeregach własnej koalicji. I trzeba przyznać, że z postawionego przed nimi zadania wywiązywali się niemal celująco. Gdy ma się większość, można przecież przegłosować wszystko, nawet największą głupotę. Wystarczy tylko odpowiednia doza arogancji.
Komisja uchwaliła już m.in., że posłowie Platformy Obywatelskiej Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki nie prowadzili nielegalnego lobbingu - poprawkę z zapisem w tej sprawie zgłosił Franciszek Stefaniuk (PSL). Posłowie przyjęli, że premier Donald Tusk złożył przed komisją śledczą wiarygodne zeznania, a nawet, iż minister sportu Mirosław Drzewiecki nie był zorientowany, jakie propozycje zmian w ustawie hazardowej miało Ministerstwo Finansów, i że jego pismo do Ministerstwa Finansów, w którym wnosił - zgodnie z oczekiwaniami Sobiesiaka - o nierozszerzanie katalogu dopłat do gier, było konsekwencją tego niezorientowania.
Już chyba po raz ostatni Beata Kempa zwróciła się o uzupełnienie materiałów komisji śledczej o logowania telefonów komórkowych byłego wicepremiera Grzegorza Schetyny. Informacje w tej sprawie pozwoliłyby wskazać, w jakim miejscu znajdował się jego telefon komórkowy. Porównanie tych informacji do analogicznych, dotyczących telefonu przedsiębiorcy Ryszarda Sobiesiaka, pozwoliłyby na uprawdopodobnienie bądź wykluczenie, iż Schetyna spotykał się z Sobiesiakiem, aby przeforsować dla przedsiębiorcy z branży hazardowej korzystne zapisy ustawowe.
Kempa zwracała uwagę, iż w materiałach komisji brakuje bilingów telefonicznych oraz logowań telefonu prywatnego Schetyny, a informacje w tej sprawie, dotyczące telefonu służbowego byłego wicepremiera, urywają się 23 stycznia 2009 r., czyli zanim afera hazardowa nabrała rozpędu. - Brak tych materiałów jest zastanawiający i utrudnia komisji dojście do prawdy. Odrzucenie tego wniosku będzie ewidentną próbą tuszowania dowodów - mówiła Kempa. Według Sekuły, materiał w tej sprawie jest kompletny i nie ma potrzeby, aby go uzupełniać. Wniosek Kempy przepadł, gdyż został poparty jedynie przez nią samą oraz Andrzeja Derę (PiS) i Bartosza Arłukowicza (Lewica).
Co ciekawe, o materiały, których - jak się teraz okazuje - brakuje, komisja wnioskowała już w przeszłości. Wniosek o bilingi i logowania telefonów Schetyny budził wśród śledczych z Platformy olbrzymie emocje na początku grudnia ubiegłego roku, gdy padł z ust Kempy. Posłanka PiS relacjonowała wtedy, iż była nakłaniana, by go wycofała. Ostatecznie komisja wniosek przyjęła, ale - jak widać - nie była zainteresowana wyegzekwowaniem jego wykonania.
To nie jedyna próba utrudniania wyjaśnienia udziału, jaki w aferze hazardowej mógł mieć Schetyna. Warto przypomnieć, że sekretarz Kolegium do spraw Służb Specjalnych Jacek Cichocki, opracowując na polecenie Donalda Tuska kalendarium spotkań premiera w związku z pracami nad ustawą hazardową, "zapomniał" o pewnej istotnej kwestii. Nie uwzględnił w kalendarium, iż w spotkaniu szefa rządu z ministrem sportu Mirosławem Drzewieckim, do którego doszło po poinformowaniu premiera przez szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusza Kamińskiego o tym, co dzieje się wokół ustawy hazardowej, udział wziął również Grzegorz Schetyna. Można było to traktować jako próbę ukrycia - z niewiadomych powodów - udziału Schetyny w tym spotkaniu.
Aby jednak nie było żadnych wątpliwości, w raporcie uwzględniono zapis, iż "jako bezpodstawne należy uznać sugestie, jakoby w nielegalnym lobbingu brał udział były wicepremier Grzegorz Schetyna".
Co robili na cmentarzu?
Śledczy z opozycji złożyli m.in. mnóstwo poprawek dotyczących drobnych sformułowań używanych w raporcie przez Sekułę. Sformułowania przewodniczącego podważały wiarygodność zeznań członków rządu Prawa i Sprawiedliwości bądź byłego szefa CBA Mariusza Kamińskiego i wybielały jego politycznych kolegów. Zbigniew Chlebowski czy Mirosław Drzewiecki najczęściej przed komisją "zeznawali", ale już Mariusz Kamiński czy członkowie PiS już nie "zeznawali", lecz "starali się przekonać komisję" czy też "przedstawiali własną opinię". Sekuła tłumaczył, iż zastosowanie tego typu zwrotów było pewną próbą oceny zeznań świadków.
Z aferą hazardową na pewno zawsze będzie się kojarzyć spotkanie byłego szefa klubu Platformy i przewodniczącego sejmowej Komisji Finansów Publicznych Zbigniewa Chlebowskiego z przedsiębiorcą Ryszardem Sobiesiakiem. Obaj, zeznając przed komisją, pytani, o czym rozmawiali, zasłaniali się niepamięcią. Komisja śledcza stwierdziła jednak, choć nie wiadomo, na podstawie jakich dowodów, o czym nie rozmawiali. Sekuła w swoim raporcie zastosował kolejny trik i napisał, iż "Komisja wskazuje, że zgromadzony w niniejszej sprawie materiał dowodowy nie pozwala na przyjęcie, że podczas spotkania, jakie odbyło się w dniu 31 sierpnia 2009 r. z udziałem Zbigniewa Chlebowskiego i Ryszarda Sobiesiaka, świadkowie rozmawiali na temat prac legislacyjnych nad ustawą o grach liczbowych i zakładach wzajemnych (...)". Bartosz Arłukowicz zauważył, iż komisja nie może jednak wykluczyć, że o ustawie hazardowej rozmawiali. I taki właśnie zapis, a nie ten proponowany przez Sekułę, w końcowym sprawozdaniu powinien się znaleźć. Wykluczyć rozmowy o ustawie hazardowej nie można, tym bardziej że Sobiesiak nie tylko lobbował u Chlebowskiego za korzystnymi dla siebie zapisami ustawowymi, ale wręcz udzielał mu reprymendy, iż ten niewystarczająco szybko załatwia jego sprawy. Ponadto spotkanie, do którego doszło na cmentarzu, aranżowane było przez osobę trzecią, co może wskazywać, iż miało mieć tajny charakter i - z niewyjaśnionych powodów - nikt o nim nie powinien się dowiedzieć.
Od czasu do czasu byliśmy jednak świadkami przebłysków opamiętania. Sekuła w swoim projekcie raportu zapisał m.in., że winne przecieku o akcji CBA w sprawie hazardowej do biznesmenów branży hazardowej jest samo CBA. Mimo iż komisja nie ma na to żadnych dowodów. Manewr ten nosi znamiona zemsty za wskazywanie kancelarii premiera jako źródła przecieku. To CBA złożyło do prokuratury zawiadomienie o przecieku. A Mariusz Kamiński sugerował, iż jego źródłem jest osoba z ekipy Tuska. Arłukowicz zaproponował, aby zmienić zapis dokonany przez Sekułę i stwierdzić, że "zgromadzony materiał dowodowy nie pozwala na jednoznaczne wskazanie jednego źródła przecieku informacji". Poprawka przeszła dzięki poparciu śledczych z opozycji przez Franciszka Stefaniuka.
Artur Kowalski
Nasz Dziennik 2010-08-05
Autor: jc