Komisja do kontroli
Treść
Najwyższa Izba Kontroli sprawdzi system informatyczny w Państwowej Komisji Wyborczej. Tą kwestią zajmie się też Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Można by rzec: wreszcie, bo przecież nie po raz pierwszy PKW się skompromitowała podczas przeprowadzania wyborów i liczenia głosów. To, co w innych europejskich krajach jest prostą i łatwą procedurą, u nas jest procesem bardzo mocno skomplikowanym, tak jakby do ogłoszenia wyników głosowania trzeba było stosować skomplikowane równania matematyczne, których rozwiązanie zajmuje wiele godzin albo i dni. Bo przecież rezultaty wyborów poznamy dopiero po kilku dniach od zamknięcia lokali wyborczych. Jak dobrze pójdzie.
Kontrola NIK i śledztwo ABW powinny być dogłębne, tutaj PKW na nikogo winy zrzucić nie może, bo sama wybierała, zamawiała i wdrażała system informatyczny. Kontrola jest potrzebna i z tego powodu, że może wreszcie coś wstrząśnie członkami Komisji, bo na razie zachowują się tak, jakby się nic nie stało. „Nie działa system informatyczny, to będziemy liczyć ręcznie” – taka jest recepta PKW na ujawnione problemy. Stoicki spokój. To po co było sobie w ogóle zawracać głowę komputerami? Od razu trzeba było zarządzić ręczne liczenie – i tak by było szybciej, bo żadna obwodowa komisja wyborcza nie czekałaby wiele godzin na to, aż się zaloguje w systemie PKW i wprowadzi dane na temat poparcia dla poszczególnych komitetów i kandydatów, tylko protokoły z głosowania zawiezione zostałyby do gminnych czy okręgowych komisji wyborczych.
Sprawa ta ma fundamentalne znaczenie dla jakości życia publicznego. Kłopoty z informatyczną infrastrukturą powodują, że u wielu osób rodzą się podejrzenia, że ktoś przy wyborach „majstruje”. Chodzi więc nie tylko o wiarygodność samej Państwowej Komisji Wyborczej (która po każdym głosowaniu jest coraz słabsza), ale nade wszystko o wiarygodność procesu wyborczego. Eksperci pomstują na słabe zainteresowanie sprawami publicznymi wśród Polaków, czego przejawem jest także niska frekwencja wyborcza, poniżej 50 procent. Różne są powody tego stanu rzeczy. Ale na pewno nie skłonimy Polaków do udziału w głosowaniu w wyborach do parlamentu czy samorządowych, jeśli będą oglądali takie cyrki z liczeniem głosów, jakie mają miejsce teraz i przy wcześniejszych wyborach.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik, 18 listopada 2014
Autor: mj