Komisja nie "przeciekała"
Treść
Z posłem Antonim Macierewiczem, byłym przewodniczącym Komisji Weryfikacyjnej WSI i byłym szefem Służby Kontrwywiadu Wojskowego, rozmawia Wojciech Wybranowski Dzisiaj na specjalnym posiedzeniu Komisja ds. Służb Specjalnych zapyta o rolę Aleksandra Lichockiego, Leszka Tobiasza i Bronisława Komorowskiego w sprawie rzekomej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej WSI... - Mam nadzieję, że zostanie wyjaśniona kwestia udziału w całej tej prowokacji pana Komorowskiego, jak i rola byłych oficerów WSW/WSI oraz ich wzajemne związki. Mam nadzieję, że panu Sumlińskiemu Komisja ds. Służb Specjalnych pozwoli na swobodną wypowiedź i w związku z tym dowiemy się wreszcie, jak była montowana prowokacja przeciw Komisji Weryfikacyjnej WSI. Liczę na to, że komisja stanie ponad politycznymi podziałami, że zarówno członkowie PO, jak i PSL czy SLD nie będą się kierowali partyjnymi uprzedzeniami, a będą dążyli do ukazania prawdy. Z tego punktu widzenia będą to niezwykle ważne zeznania. Komisja zaprosi na swoje posiedzenie ks. abp. Juliusza Paetza. - Nie ma wątpliwości, że WSI w sposób bezprawny, a więc przestępczy zajmowały się zagadnieniami, które nie leżały w ich kompetencjach, a które były użyteczne ze względu na partyjne uzależnienie WSI, jak i ich używanie przez ówczesnych partyjnych zwierzchników. Była to służba realizująca zadania polityczne, a nie państwowe, w tym bezprawnie zajmowała się również inwigilacją mediów, Kościoła i polityków. W sprawach szczegółowych nie chciałbym jednak się wypowiadać, ponieważ były one przedmiotem prac zawartych w aneksie, który nie został jeszcze opublikowany. Proszę więc mi wybaczyć, ale nie będę się do tego ustosunkowywał. Anna Marszałek uparcie twierdzi, że "Komisja Weryfikacyjna 'ciekła'". Zacytuję: "Macierewicz wydał jakieś oświadczenie na mój temat. Nie podoba mu się krytyka cieknącej Komisji Weryfikacyjnej ani nawet pokazanie działalności Lichockiego, który się na znajomości w niej powoływał, to trudno... (...)". - Pani Anna Marszałek występuje w tej sprawie przynajmniej w podwójnej roli, w związku z tym jej wypowiedzi muszą być analizowane nie tylko jako wypowiedzi dziennikarskie, ale także z innego punktu widzenia. Nie chciałbym się dalej w tej sprawie wypowiadać. Jedno jest pewne: Komisja Weryfikacyjna nie "przeciekała", to jest kłamstwo. Były podejmowane różne prowokacje, by stworzyć takie wrażenie i szereg mediów w nich uczestniczyło. To mnie specjalnie nie dziwi, ponieważ oddziaływanie na media, inspirowanie mediów i manipulowanie mediami było jednym z istotniejszych zadań WSI. Wydaje mi się, że duże możliwości tego typu działania lobby WSI posiada po dzień dzisiejszy. W związku z tym chcę stwierdzić raz jeszcze, że rozpowszechnianie kłamstw na temat przecieków z Komisji Weryfikacyjnej jest realizacją zadania inspirowanego, zlecanego, rozpowszechnianego przez lobby WSI i nie ma nic wspólnego z prawdą. Nie czynię nikomu personalnie żadnego zarzutu, lecz wskazuję na to, że niestety na skutek przejęcia władzy przez Platformę Obywatelską nie wyciągnięto wszystkich konsekwencji z inspirowania przez WSI mediów i nadal szereg z nich jest pod wpływem służb specjalnych. Anna Marszałek odegrała również istotną rolę w sprawie Szeremietiewa. Dziś, po uniewinnieniu byłego wiceministra obrony narodowej, twierdzi, że miał Pan w rozmowie z nią powiedzieć, że "Szeremietiew nie jest czysty". - Wydaje mi się, że pani Marszałek już takiego zdania nie podtrzymuje. Ono było przedmiotem mojej odpowiedzi przekazanej do wiadomości publicznej blisko tydzień temu. Nie rozmawiałem, nie rozmawiam i nie zamierzam rozmawiać z panią Marszałek na jakikolwiek temat właśnie ze względu na - że tak powiem - jej podwójną rolę, jaką odgrywa w tej sprawie. Wszelkie powoływanie się na jej rozmowy ze mną nie ma żadnych podstaw merytorycznych. Nie było takich rozmów. Prawdą jest, że Komisja Weryfikacyjna zajęła się sprawą Szeremietiewa, krótko przed rozwiązaniem, że były wiceszef MON składał przed komisją wyjaśnienia? - Tak. Z tego co wiem, pan Romuald Szeremietiew był słuchany przez Komisję Weryfikacyjną. To mogę potwierdzić, ale nie będę się ustosunkowywał do żadnych oświadczeń, które same w sobie mają charakter prowokacyjny. To, co mogę powiedzieć, to już zostało przeze mnie powiedziane. Nie ma żadnych podstaw do tego, by uważać za prawdziwe te gazetowe doniesienia. Sprawa rzekomej korupcji w Komisji Weryfikacyjnej ma swoje drugie dno. Bronisław Komorowski mógł inspirować działania służb specjalnych? - Panie redaktorze, chciałbym bardzo, żeby ci ludzie, którzy tę brudną i obrzydliwą aferę rozpętali, mieli czelność i odwagę, by stanąć i powiedzieć mi prosto w oczy, jakie były ich rzeczywiste przesłanki i jakie były ich intencje w tej aferze. Nie chcę teraz się ustosunkowywać do domysłów, kto to zorganizował. Niewątpliwie były w to zaangażowane służby specjalne i niewątpliwie musi być wyjaśniona rola marszałka Komorowskiego, ale także rola ABW. Jak wiemy z wywiadu Pawła Grasia dla "Naszego Dziennika", on od początku - jak twierdzi - nie chciał w tym uczestniczyć. A więc od początku miał świadomość - będąc wówczas koordynatorem służb specjalnych - że jest to brudna afera i przestrzegał przed tym ABW, domagając się powiadomienia prokuratury. Nie jestem specjalnym wielbicielem pana Grasia, ale to, co w tej sprawie powiedział publicznie, odzwierciedla prawidłowy sposób reagowania. Tymczasem pozostałe strony: pan Komorowski, pan Bondaryk, jak i ABW zachowali się w sposób, który musi być wyjaśniony przez speckomisję, a w ostateczności przez sąd. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-11-20
Autor: wa