Komisja za NIK?
Treść
Czy sejmowa komisja śledcza ds. PKN Orlen zostanie reaktywowana? Zapowiedział to już lider Ligi Polskich Rodzin Roman Giertych. Kwestia ta była poruszana w czasie rozmów nad aneksem do umowy koalicyjnej. Prawo i Sprawiedliwość w tej fazie koalicyjnych negocjacji zdaje się jednak dość sceptycznie podchodzić do wznowienia prac przez komisję. Powołanie komisji śledczej staje się kolejnym elementem targów koalicyjnych. W tym tygodniu Liga Polskich Rodzin złoży w Sejmie modyfikację swojego złożonego już przed rokiem projektu uchwały w tej sprawie. Zdaniem lidera LPR Romana Giertycha, Sejm mógłby się zająć uchwałą już na przyszłotygodniowym posiedzeniu Sejmu. - Sprawa była omawiana podczas rozmów koalicyjnych, ale tutaj naszej zgody na powołanie komisji orlenowskiej nie ma - powiedział przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS Marek Kuchciński. Na razie, jego zdaniem, są "ważniejsze sprawy", jak choćby nasze negocjacje w sprawie traktatu unijnego. Według Kuchcińskiego, do ponownego powołania komisji mogłoby dojść, kiedy doniesienia medialne co do nowych okoliczności w tej sprawie znajdą potwierdzenie w trakcie prowadzonych śledztw. Swoją zgodę na reaktywację komisji PiS uzależni zapewne również od jasnej deklaracji Ligi o poparciu reformy finansów publicznych. LPR grozi z kolei, że brak zgody Prawa i Sprawiedliwości na komisję skutkować może brakiem poparcia dla PiS-owskiego kandydata na prezesa Najwyższej Izby Kontroli. Wznowienie prac orlenowskiej komisji śledczej nie jest jednak pomysłem nowym. Zapowiadano je już w czasie poprzedniej kadencji Sejmu. Komisja musiała bowiem tak zorganizować swoje prace, aby zdążyć jeszcze przed wyborem nowego Sejmu. A kwestia jej reaktywacji poruszana była również w kampanii wyborczej także przez PiS. W przekonaniu Giertycha wznowienie przez komisję prac jest niezbędne, gdyż pojawiły się nowe zeznania osób, które śledczy już przesłuchiwali. - Te nowe zeznania są jeszcze bardziej wstrząsające niż te, których mieliśmy okazję słuchać - mówił Giertych. Chodzi np. o zeznania lobbysty Marka Dochnala i ujawnione okoliczności ułaskawienia "kasjera lewicy" Petera Vogla. Kiedy komisja kończyła swoje prace, nie zapadł jeszcze wyrok sądu uznający byłego prezesa Orlenu Andrzeja Modrzejewskiego za niewinnego zarzucanych mu czynów. To sprawa okoliczności spektakularnego zatrzymania Modrzejewskiego prowadzącego do zmian w zarządzie Orlenu stała się impulsem do powołania komisji. Przesłuchać Kwaśniewskiego, przyjrzeć się "Wyborczej" Giertych zapowiedział, że jednym z głównych świadków powinien być wracający na scenę polityczną Aleksander Kwaśniewski. Były prezydent, choć był wzywany przez śledczych w trakcie prac komisji w poprzedniej kadencji, to najwyraźniej przestraszył się ujawnienia posiadanej wiedzy i zasłaniając się sprawowaną funkcją, stwierdził, że przed komisją może co najwyżej "zaśpiewać i zatańczyć". Lider LPR chciałby się też dobrać do skóry "Gazecie Wyborczej" i zbadać związki Dochnala z dziennikarzami gazety. - Na końcówce prac komisji śledczej dotarliśmy do materiałów, które wskazują na bardzo poważne związki z niektórymi dziennikarzami "Gazety Wyborczej". Ta gazeta przodowała w atakach na komisję i prowadziła różnego rodzaju operacje medialne, które wspierały określone kierunki biznesowe - stwierdził Giertych. Jak przypomniał, wydawca "GW" - notowana na warszawskiej giełdzie Agora, nie wykonała uchwały komisji i nie przekazała informacji o jej finansowaniu przez inne firmy. W końcowym raporcie ze swoich prac komisja śledcza uznała m.in., że powodem zatrzymania Modrzejewskiego było uniemożliwienie podpisania kontraktu między PKN Orlen a spółką J&S. Ujawniono też związki polityków z firmami paliwowymi oraz fakt działania mafii paliwowej. Skala jej funkcjonowania wskazywała, zdaniem komisji, na powiązania grup przestępczych z osobami z kręgu administracji rządowej. Według Giertycha - ówczesnego członka komisji śledczej - prezydent Aleksander Kwaśniewski miał wiedzę o nieformalnych staraniach rosyjskich przedsiębiorstw na rzecz przejęcia kontroli nad polskim sektorem paliwowym - Rafinerią Gdańską i Orlenem. Lider LPR zapisał w aneksie do raportu, że Kwaśniewski "miał świadomość, że przejęcie to może się odbyć kosztem strat Skarbu Państwa". Komisja uznała, że przed Trybunałem Stanu stanąć powinni m.in.: były prezydent Aleksander Kwaśniewski, byli szefowie rządów - Leszek Miller, Włodzimierz Cimoszewicz, a także była minister sprawiedliwości Barbara Piwnik. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2007-06-18
Autor: wa