Komorowski się doczeka
Treść
W ciągu kilku dni Prawo i Sprawiedliwość ponownie złoży w Sejmie wniosek o odwołanie marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego. Prezes PiS Jarosław Kaczyński zapowiedział, że jego partia chce odwołania Komorowskiego "za całokształt". A do ponownego złożenia takiego wniosku prezesa PiS sprowokowały wypowiedzi marszałka w sprawie ostatniej wizyty prezydenta w Gruzji. Komorowski o swoją posadę się nie obawia. Dobrze wie, że koledzy z rządzącej koalicji nie pozbawią go marszałkowskiego fotela. Pewność poparcia ze strony kolegów posłów z Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego pozwala marszałkowi Sejmu Bronisławowi Komorowskiemu nie tylko być pewnym pozostania na stanowisku, lecz również przystąpić do kontrataku. - Prawo i Sprawiedliwość zachowuje się na zasadzie "łapać złodzieja". To znaczy - sami mają nieczyste sumienie i według mnie, boją się ujawnienia prawdy o okolicznościach i samym przebiegu incydentu w Gruzji, więc próbują na kogoś przerzucić odpowiedzialność - odpowiadał Komorowski na wieść o wniosku o jego odwołanie. Złożenie takiego wniosku zapowiedział wczoraj w "Sygnałach dnia" prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. - Marszałek Komorowski nie nadaje się już nie tylko do pełnienia tej funkcji, tylko po prostu do tego, żeby uczestniczyć w życiu publicznym cywilizowanego kraju. My wyciągniemy z tego wnioski, złożymy wniosek o jego odwołanie. Wiem o tym, że prawie na pewno przegramy, ale tutaj trzeba po prostu dać świadectwo, bo naprawdę polskie życie publiczne z winy tego rodzaju polityków się kompletnie stacza - mówił Kaczyński, dodając, że wniosek zostanie złożony "na pewno w najbliższych dniach". Prezes PiS zapowiedział, iż jego klub chciałby odwołać Komorowskiego "za całokształt", lecz tym razem czarę przelała jego wypowiedź o ostatniej wizycie w Gruzji prezydenta Lecha Kaczyńskiego. - Ta wypowiedź spowodowała, że to, co postanowiliśmy przedtem, a więc wycofanie wniosku, zostało przez nas zweryfikowane. Po prostu nie da się już nie reagować na tego rodzaju rzeczy, bo to już jest poziom zgoła niesłychany - dodał Jarosław Kaczyński. Bronisław Komorowski, oceniając wizytę prezydenta w Gruzji, "błysnął" wypowiedziami: "Jaka wizyta, taki zamach", "Z 30 metrów nie trafić w samochód, to trzeba ślepego snajpera". Ze swoich słów Komorowski się nie wycofuje. - Po pierwsze, nikogo nie obrażają, po drugie, stawiają sprawę dosyć ostro, w sposób jednoznaczny, które dzisiaj ulegają potwierdzeniu - tłumaczył wczoraj Komorowski. Jak uważa, jego ocena wizyty "należy do najłagodniejszej formy, niedotykającej nikogo personalnie", i jest to "wyrażenie dezaprobaty dla sposobu organizacji przebiegu wizyty prezydenta Polski w Gruzji". Negatywnie wypowiedź Komorowskiego oceniał jego poprzednik na stanowisku marszałka Sejmu Ludwik Dorn. Usunięty z Prawa i Sprawiedliwości poseł stwierdził, że ironizując na temat faktu ostrzelania kolumny prezydentów Polski i Gruzji, Komorowski "utracił legitymację do sprawowania swej funkcji". Zapowiedź złożenia wniosku o odwołanie Bronisława Komorowskiego ze stanowiska marszałka Sejmu to kolejna próba Prawa i Sprawiedliwości pozbawienia go tej funkcji. PiS od miesięcy zapowiadało bowiem wniosek o jego odwołanie. Kiedy wreszcie taki wniosek złożyli, sami go po kilku dniach wycofali. Miał to być "gest dobrej woli" wobec rządzących, zachęcający rząd do wspólnej rozmowy o tym, co zrobić w sprawie kryzysu finansowego. W uzasadnieniu poprzedniego wniosku o odwołanie Komorowskiego z funkcji marszałka Sejmu posłowie PiS skarżyli się m.in., że swoim postępowaniem Komorowski "wielokrotnie dawał świadectwo, iż nie kieruje się nadrzędnym interesem całego Sejmu i dobrem Polski, ale reprezentuje interesy polityczne wyłącznie swojej partii". Zarzucali marszałkowi blokowanie projektów ustaw opozycji, rezygnację z dobrych zwyczajów parlamentarnych czy też ograniczanie posłom opozycji prawa zabierania głosu. Nie mniej ważnym powodem do odwołania była pozasejmowa działalność Bronisława Komorowskiego. Chodzi o niejasne okoliczności dotyczące kontaktów marszałka Sejmu z byłymi funkcjonariuszami Wojskowych Służb Informacyjnych i propozycję dostarczenia Komorowskiemu tekstu aneksu do raportu o WSI. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-11-28
Autor: wa