Konwencja klimatyczna, czyli kto chce chronić klimat i jak to zrobić?
Treść
Prof. Jan Szyszko Szczyt Unii Europejskiej w dniach 15-16 października zaowocował konferencją prasową premiera Donalda Tuska, na której to pan premier, referując swoje "sukcesy" w zakresie pakietu klimatyczno-energetycznego, stwierdził między innymi, że przeciwdziałanie zmianom klimatu to problem niezwykle ważny, i dalej - że to państwom bogatym zależy na ochronie klimatu. Zastanówmy się nad tym ostatnim stwierdzeniem, a mianowicie, czy rzeczywiście to państwom bogatym zależy na tym, aby łagodzić zmiany klimatyczne, czy też jest to jedynie szum medialny zmierzający do tego, aby bogaci stali się jeszcze bogatsi, a biedniejsi relatywnie jeszcze bardziej biedni. Przyjmijmy w tym miejscu za pewnik, że wzrost emisji gazów cieplarnianych, głównie CO2, powoduje negatywne zmiany klimatyczne grożące gigantycznymi katastrofami w skali świata. Skoro tak, to należy za wszelką cenę wykonywać wolę polityczną zdecydowanej większości państw świata i dokonać redukcji CO2 w atmosferze, a więc realizować postanowienia konwencji klimatycznej i Protokołu z Kioto, będącego specyficznym, ale konkretnym załącznikiem do tej konwencji. Zgodnie z konwencją klimatyczną i Protokołem z Kioto państwami odpowiedzialnymi za antropogeniczne zmiany klimatu są państwa wysoko rozwinięte (czytaj: bogate) i to one powinny dokonać zdecydowanej redukcji emisji gazów cieplarnianych. Czy tak się dzieje, przyjrzyjmy się na własnym podwórku, czyli wśród państw Unii Europejskiej, gdzie mamy do czynienia zarówno z państwami relatywnie bogatymi, jak i biednymi. Do tych pierwszych możemy spokojnie zaliczyć państwa "starej" Piętnastki, a do drugich nowych członków Unii, a więc i Polskę. Polski wzrost gospodarczy i redukcja CO2 Konwencja klimatyczna, wyrażająca jedynie wolę ustabilizowania koncentracji gazów cieplarnianych (głównie CO2) w atmosferze w latach 2008-2012 na poziomie, który zapobiegałby niebezpiecznej antropogenicznej ingerencji w system klimatyczny kuli ziemskiej, nie budziła większych zastrzeżeń i ratyfikowało ją większość państw świata. Kontrowersje wzbudził natomiast Protokół z Kioto. Zobowiązuje on państwa wysoko rozwinięte do zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych średnio o 5,2 proc. w latach 2008-2012 w stosunku do roku bazowego, którym jest rok 1990. Polsce udało się wynegocjować rok 1988 jako rok bazowy i miała ona emitować w latach 2008-2012 o 6 proc. mniej gazów cieplarnianych w porównaniu z tym rokiem. Protokół z Kioto wszedł w życie i ratyfikowała go zarówno Polska, jak i chcąca rozliczać się z zobowiązań redukcyjnych wspólnie "stara" Piętnastka UE. Polska obniżyła emisję gazów cieplarnianych w stosunku do roku bazowego o 32 procent. Należy podkreślić, iż dokonała w tym czasie wzrostu gospodarczego, mierzonego wartością PKB na poziomie 60 procent. To wielki sukces i typowy przykład zrównoważonego rozwoju - wzrost gospodarczy przy redukcji emisji CO2. W tym samym czasie, gdy Polska dokonywała redukcji, te z państw "starej" Piętnastki UE, które otrzymały środki pomocowe z Komisji Europejskiej, zwiększyły emisję gazów cieplarnianych do atmosfery o kilkadziesiąt procent, czego najlepszym przykładem jest Hiszpania (47,9 proc.), Portugalia (41 proc.), Grecja (23,9 proc.) i Irlandia (22,7 proc.). Zasadniczo "stara" Piętnastka nie spełnia warunków Protokołu z Kioto, uzyskując dopiero w ostatnich latach redukcję na poziomie około 1 procenta. Polska, dokonując redukcji emisji CO2 od roku 1988 z 565,3 mln ton na 386,4 mln ton w roku 2004, wyemitowała ponad 2,2 mld ton mniej, niż wynikało z zobowiązań z Protokołu z Kioto. Kraje "starej" Piętnastki, odwrotnie, nie bacząc na zobowiązania, dokonały tej redukcji w porównywalnym okresie zaledwie na poziomie 1 proc. (z 4 mld 266 mln 400 tys. ton w roku bazowym na 4 mld 227 mln 400 tys. ton w roku 2004), emitując ponad zobowiązania o ponad 1,6 mld ton. Zgadzając się, że wzrost emisji powoduje zmiany klimatyczne, należy stwierdzić, że Polska przyczyniła się do łagodzenia tych zmian klimatu, a "stara" Piętnastka odwrotnie - do stymulacji zjawisk negatywnych. Odpowiadając na postawione we wstępie pytanie, można więc stwierdzić, iż pan premier minął się z prawdą, gdyż w Unii Europejskiej nie bogaci, ale biedni dokonali redukcji emisji gazów cieplarnianych. Chyba że problem rozumiemy tak, iż bogatym zależy na łagodzeniu zmian klimatu i dlatego, wykorzystując swoją siłę, starają się dokonać redukcji nie u siebie, ale u państw biedniejszych. W tym kontekście wydaje się być zrozumiałe to, że w II KPRU (Krajowy Plan Uprawnień do Emisji obowiązujący tylko w UE) Komisja Europejska przyznała Polsce limit emisji CO2 na lata 2008-2012 na poziomie 208,5 mln ton rocznie, podczas gdy nasze potrzeby, wynikające chociażby z obiecanych środków pomocowych, podobnie jak w wypadku Hiszpanii czy Portugalii, są większe o kilkadziesiąt procent. W "trosce o klimat" obniżenia przydziału dokonano wprawdzie podobnie i innym krajom UE, ale za rok bazowy dla wszystkich państw przyjęto nie rok z Protokołu z Kioto, a rok 2005. Nie uwzględniono więc naszych osiągnięć redukcyjnych i nie uwzględniono również tego, że Polska jest wyjątkiem w UE, gdyż w odróżnieniu od innych państw wysoko emisyjny pod względem CO2 węgiel jest głównym nośnikiem energii w naszym kraju. Mimo 32 proc. redukcji CO2, chcąc produkować przy przyznanym limicie, musimy albo zamienić źródło energii z węgla na gaz lub ropę, albo zastosować najnowsze technologie spalania. Ponieważ to ostatnie jest niemożliwe do osiągnięcia w ciągu najbliższych czterech lat, musimy kupić jednostki emisji, w ramach europejskiego systemu handlu emisjami, od tych państw UE, które mają lub też mogą mieć szybko takie nadwyżki, ograniczając np. spalanie węgla, intensyfikując równocześnie produkcję energii jądrowej. Nie są to na pewno najbiedniejsze państwa UE. O co więc tu chodzi - o klimat czy też o pieniądze? Chyba o to drugie, a szczególnie o to, aby wyeliminować polski węgiel jako bazę energetyczną dla naszego kraju. Te kilkadziesiąt mln ton CO2 rocznie, które Polska musi dokupić, nie znaczy przecież nic z punktu widzenia globalnych zmian klimatu, w świetle setek miliardów ton emisji CO2 czynionej rocznie przez wszystkie najbogatsze państwa świata. Te same kilkadziesiąt milionów ton to jednak wydatny wzrost cen energii w Polsce i zysk dla tych państw, od których będziemy zmuszeni kupić limity emisji. Powyższy przykład wskazuje, że konwencja klimatyczna, stworzona dla rozwiązywania wielkich problemów w skali świata, może być brutalną konwencją gospodarczą, gdzie poszczególne państwa, szczególnie te bogate, mogą mocno ingerować w interesy państw innych, realizując swoje partykularne interesy. Działania Komisji Europejskiej wobec Polski wydają się tego przykładem i mogą spowodować to, że już w najbliższej przyszłości naszych zasobów węgla nie będziemy mogli wykorzystywać w naszym kraju. Poparciem tezy, że dla państw bogatych łagodzenie zmian klimatu może być jedynie hasłem, a troska o redukcję zawartości CO2 w atmosferze - fikcją, wydaje się problem lasów. Państwa wysoko rozwinięte, w tym i większość państw UE, uważają, że jednym z głównych problemów stymulujących niekorzystne zmiany klimatyczne jest wycinanie lasów tropikalnych. Uważają, i słusznie, że ubywanie lasów tropikalnych powoduje wydatny wzrost koncentracji CO2 w atmosferze i zanik wielu gatunków roślin i zwierząt (spadek bioróżnorodności). Wskazują, iż w lasach naturalnych na jednym hektarze powierzchni nagromadzone może być nawet kilkaset ton węgla (gleba, ściółka, roślinność i zwierzęta). Wycięcie lasu to ewidentna zamiana węgla zakumulowanego w tym lesie na dwutlenek węgla w atmosferze i zanik gatunków charakterystycznych dla lasów naturalnych. Skoro jednak wycięcie lasów powoduje zmiany klimatyczne i spadek bioróżnorodności, to logiczne wydaje się, że efekt odwrotny winno się otrzymać, zalesiając zdegradowane tereny rolne, na których rosły przecież kiedyś lasy naturalne. Dziwne jest więc, dlaczego Komisja Europejska, troszcząc się tak słusznie o lasy tropikalne, nie przywiązuje większej wagi do własnych terenów, gdzie w przeszłości wycięto przecież, w zależności od rejonu, nawet do 90 proc. powierzchni lasów. Wyemitowano tam w przeszłości miliardy ton CO2 do atmosfery, eliminując równocześnie duży procent rodzimych gatunków roślin i zwierząt, charakterystycznych dla lasów naturalnych, zubażając tym swoją bioróżnorodność. Jeszcze dziwniejsze jest to, że Komisja Europejska jest zdecydowaną przeciwniczką - wbrew zapisom konwencji klimatycznej i Protokołu z Kioto - włączenia pochłaniania CO2 przez lasy do europejskiego systemu handlu emisjami na terytorium wszystkich państw unijnych. Jest to, jak wspomniano powyżej, nie tylko w sprzeczności z konwencją klimatyczną i Protokołem z Kioto, ale również z Konwencją o Ochronie Bioróżnorodności, Naturą 2000 i zasadniczo lansowaną wszędzie przez Komisję koncepcją zrównoważonego rozwoju. Nie liczą się więc tu tanie możliwości pochłonięcia miliardów ton CO2 dla ratowania klimatu, nie liczy się bioróżnorodność, a liczy się, co przedstawiono powyżej, kilkadziesiąt ton limitu emisji dla Polski. Nie liczą się lasy, gdyż większość państw "starej" Piętnastki nie widzi w tym własnego interesu. Nie posiadają bowiem, ze względu na gęstość zaludnienia i strukturę własności, możliwości zwiększania lesistości, aby przyniosło to im efekt finansowy. Takie możliwości posiada Polska. To na polskiej wsi mamy ponad 2 miliony hektarów ubogich gleb niegwarantujących obecnie opłacalności produkcji rolnej. Według specjalistów, każdy hektar takiej zalesionej gleby jest w stanie pochłonąć po zalesieniu od 10 do 14 ton CO2 rocznie przez 100 lat. Tona pochłoniętego dwutlenku węgla to określona suma pieniędzy, która winna być równoważona kosztami inwestycji, mających na celu obniżenie emisji właśnie o jedną tonę. Ocenia się, że uprawa leśna o powierzchni 10 ha mogłaby być poważnym wspomożeniem jednej rodziny, gwarantując jej egzystencję na poziomie dającym nie tylko szansę przetrwania, ale i dalszego rozwoju. Zalesianie ubogich gleb rolnych stworzyłoby stanowiska pracy, zmniejszając bezrobocie, chroniłoby i jeszcze bardziej podnosiło jakość naszych zasobów przyrodniczych, pomnażając równocześnie odnawialne zasoby energetyczne w postaci drewna. Lasy uratują klimat Szansą w Polsce - co odróżnia nas od pozostałych państw UE - na sprawne wprowadzenie w życie powyżej prezentowanej koncepcji zalesiania gleb porolnych są lasy państwowe, sprawujące nadzór nad powierzchnią ponad 8 mln hektarów. Dzięki wyśmienitemu, scentralizowanemu zarządzaniu w krótkim czasie są w stanie przestawić gospodarkę leśną na bardziej intensywną regenerację środowiska leśnego, intensyfikując akumulację węgla. Dzięki możliwości wiarygodnej inwentaryzacji wzrostu zasobów węgla w lasach państwowych, wykorzystując istniejący tam sprawny system finansowania, istnieje możliwość pobierania opłat za zmniejszanie zawartości dwutlenku węgla w atmosferze od tych, którzy go emitują i posiadają przyznane limity emisji. Włączenie pochłaniania do systemu handlu emisjami uniezależniałoby Polskę od koniecznego zakupu limitów emisji, co "zaproponowała" nam Komisja Europejska zbyt niskim przydziałem limitów (patrz KPRU II). Stworzyłoby ponadto szansę sprzedaży wygospodarowanych przez pochłanianie przez lasy limitów na runku europejskim. Zgodnie z Protokołem z Kioto uzyskane środki mogłyby być wykorzystane zarówno do finansowania zalesiania prywatnych gleb porolnych, jak i tworzenia miejsc pracy związanych z zielonymi inwestycjami w terenach niezurbanizowanych. W powyższym świetle nie ulega już chyba najmniejszej wątpliwości, że konwencja klimatyczna jest niezwykle ważna, ale równocześnie może być wykorzystywana do partykularnych celów poszczególnych państw i próby tego są robione na szczeblu UE. Trzeba sobie z tego zdawać sprawę i nie dać się "wynegocjować" (patrz: oszukać) w myśl wzniosłych haseł rozwoju zrównoważonego, ochrony bioróżnorodności czy też łagodzenia zmian klimatu. Musimy znać swoją wartość, musimy znać swoje osiągnięcia i bez służalczości, i w obronie własnych interesów, negocjować pakiet klimatyczno-energetyczny. Niestety, nie zdaje sobie sprawy z tego obecny rząd, a przynajmniej takie wrażenie zrobił pan premier podczas wspomnianej powyżej konferencji prasowej w dniu 16 października. Co gorsza, fakty wskazują na to, że działalność rządu może wynikać nie tyle z indolencji, ile z celowej działalności, przynajmniej niektórych, wysoko postawionych urzędników. Jak bowiem wytłumaczyć to, że obecny rząd zaprzestał prac nad wprowadzoną pod obrady Sejmu, jeszcze przez rząd PiS, ustawą o instrumentach wspomagających redukcję emisji do powietrza gazów cieplarnianych, włączającą pochłanianie CO2 przez lasy do systemu handlu emisjami. Jak także tłumaczyć to, że zaprzestając prac nad wspomnianą powyżej ustawą, obecny rząd rozpoczął równocześnie destrukcję organizacji lasów państwowych poprzez nowelizację ustawy o ochronie przyrody i niektóre zapisy w ustawie o udostępnieniu informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko, stwarzając tym samym podstawy ku twierdzeniu, że głównym celem tych ustaw jest prywatyzacja tych lasów. * Na XIV Konferencji Stron Ramowej Konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu (COP 14) w Poznaniu poszczególne państwa świata będą starały się prezentować swoje wizje polityk klimatycznych (patrz: gospodarczych) świata po wygaśnięciu Protokołu z Kioto, a więc po roku 2012. Polska jest organizatorem tej konferencji i zgodnie z przyjętym planem mieliśmy tam zaprezentować wizje dalszego rozwoju świata, w której interesy poszczególnych państw, bez względu na ich status gospodarczy, będą zachowane. Polska nie może być tam biernym graczem, nie tylko z uwagi na rolę gospodarza, ale i ze względu na swoją pozycję i uzyskane sukcesy. Wychodząc temu naprzeciw, Stowarzyszenie na rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski, kontynuując myśl rozpoczętą przez polski rząd w momencie zgłoszenia kandydatury Polski na organizatora 14. konferencji (Nairobi - grudzień 2006), zorganizowało w dniach 5-8 października 2008 r. w Tucznie międzynarodowe warsztaty na temat "XIV Konferencja Stron Ramowej Konwencji ONZ w sprawie zmian klimatu (COP 14) - szansą zrównoważonego rozwoju świata". Celem tych warsztatów było wypracowanie założeń realizacji polityki klimatycznej świata po roku 2012. Były one powtórzeniem warsztatów z roku 2000, kiedy to Polska przewodniczyła konwencji klimatycznej, a Polak był jej prezydentem. To wtedy, również w Poznaniu i również w Tucznie, odbyły się warsztaty dotyczące wskazania możliwości racjonalnego użytkowania ziemi dla zmniejszania koncentracji gazów cieplarnianych i rozwoju terenów niezurbanizowanych. W tegorocznych warsztatach uczestniczyli politycy, naukowcy i praktycy z zakresu inżynierii ekologicznej z Białorusi, Bułgarii, Holandii, Niemiec, Polski, Rosji, Szwajcarii, Ukrainy i Włoch. Warsztaty rozpoczęło się od wizytacji, tych samych co w roku 2000, obiektów badawczych Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych SGGW oraz Administracji Lasów Państwowych w Pile, nastawionych na realizację koncepcji zrównoważonego rozwoju, a dokładnie na intensyfikację pochłaniania CO2 z atmosfery przez lasy i kształtowanie rodzimej bioróżnorodności dla tworzenia miejsc pracy na terenach niezurbanizowanych. Zwizytowano także nowo powstałą, wyposażoną w najnowszą aparaturę stację do pomiaru pochłaniania CO2 przez lasy. W sesji plenarnej wygłoszono 14 referatów dotyczących aspektów ogólnych, praktycznych i naukowych związanych z konwencją klimatyczną i Protokołem z Kioto. Zaprezentowano także dorobek naukowy Światowej Grupy Badawczej (GEO) z Genewy w zakresie ochrony lasów i bioróżnorodności dla rozwoju zrównoważonego. Warsztaty podsumowano dyskusją okrągłego stołu, uwzględniającą także wnioski opracowane podczas takich międzynarodowych spotkań roboczych zorganizowanych wcześniej przez Ministerstwo Środowiska, jak: "Strategia ochrony gleb w aspekcie bioróżnorodności" (Tuczno, Polska, 9-11 maja 2007 - 15 państw UE) i "Przegląd Dyrektywy Europejskiego Systemu Handlu Emisjami (ETS) pod kątem włączenia pochłaniania do wspólnotowego systemu handlu emisjami" (Tuczno, Polska, 6-8 czerwca 2007 - 10 państw UE). Na zakończenie warsztatów jednomyślnie przyjęto następujące wnioski. 1. Mimo "wprowadzenia w życie" konwencji klimatycznej i Protokołu z Kioto, koncentracja CO2 w atmosferze sukcesywnie wzrasta. Spowodowane jest to coraz większym zużyciem (spalaniem) węgla, ropy i gazu, jak też zmianami w użytkowaniu powierzchni ziemi. 2. Wylesianie, zamiana gruntów leśnych na rolne oraz degradacja takich naturalnych zbiorników węgla jak lasy i torfowiska powoduje wzrost emisji CO2 do atmosfery oraz zmiany w bioróżnorodności. Polegają one głównie na zaniku gatunków charakterystycznych dla zaawansowanych stadiów sukcesji (dla systemów przyrodniczych o dużej zasobności węgla) na rzecz występowania gatunków charakterystycznych dla wczesnych stadiów sukcesyjnych (o małej zasobności węgla), a więc gatunków charakterystycznych dla terenów rolnych i leśnych zdegradowanych. 3. Konieczna jest jak najszybsza redukcja emisji gazów cieplarnianych za pomocą, w zależności od specyfiki gospodarczej kraju, takich działań jak wykorzystanie czystych technologii spalania węgla, wykorzystanie energii jądrowej i rozwój odnawialnych źródeł energii, takich jak wzrost wykorzystania biomasy, geotermia itd. 4. Redukcji emisji gazów cieplarnianych na bazie porozumienia wszystkich państw świata możemy dokonać jedynie poprzez wprowadzanie w życie koncepcji rozwoju zrównoważonego. Koncepcja zrównoważonego rozwoju to nic innego jak szybki wzrost gospodarczy powiązany z racjonalnym użytkowaniem zasobów przyrodniczych i przestrzeganiem praw człowieka. Nie można więc mówić o rozwoju zrównoważonym bez wzrostu PKB, bez wzrostu miejsc pracy, bez poprawy zdrowotności społeczeństwa mierzonej wzrostem długości życia, bez zdrowej struktury klas wieku populacji ludzkiej (przewadze młodych klas wieku), bez poprawy jakości powietrza i poprawy jakości wody. Zrównoważony rozwój to także nie tylko brak zaniku rodzimych gatunków, ale również ich powrót. 5. W chwili obecnej, na bazie konsensusu, koncepcje zrównoważonego rozwoju, a tym samym i zmniejszenie koncentracji CO2 w atmosferze, możemy realizować jedynie poprzez promocję wzrostu pochłaniania CO2 przez żywe systemy przyrodnicze takie jak lasy. Jest to jedna z płaszczyzn mogąca doprowadzić do porozumienia w skali świata. To jest podstawowa droga do ochrony bioróżnorodności i obniżenia bezrobocia na terenach wiejskich. Może być ona realizowana we wszystkich państwach świata, gdyż wszędzie człowiek swoją działalnością w przeszłości dokonał albo wylesień na szeroką skalę, albo degradacji lasów, co zaowocowało zarówno wzrostem emisji CO2, jak i zanikiem rodzimej bioróżnorodności. 6. Wprowadzenie koncepcji zrównoważonego rozwoju winno być przesłaniem 14. konferencji stron konwencji klimatycznej w Poznaniu. Realnie mówiąc, przy obecnie zróżnicowanym stanie gospodarczym i zróżnicowanych zasobach energetycznych poszczególnych państw, między innymi ta koncepcja gwarantuje z jednej strony, zmniejszenie tempa wzrostu koncentracji gazów cieplarnianych w atmosferze, a z drugiej, zachowanie i ewentualny powrót gatunków rodzimych. 7. Realizacja koncepcji zrównoważonego rozwoju wymaga stałego monitoringu zarówno stanu pogody, chemicznego składu atmosfery i klimatu, jak i stanu zasobów przyrodniczych mierzonych zarówno zasobnością węgla w systemach przyrodniczych, jak i występowaniem rodzimej bioróżnorodności. Wymaga też tworzenia planów zagospodarowania przestrzennego (uprawy krajobrazu) opartych na rzetelnej wiedzy z zakresu klimatu, ekonomii i przyrody, mających na celu osiągnięcie wzrostu pochłaniania, ochrony rodzimej bioróżnorodności oraz tworzenia miejsc pracy głównie na terenach wiejskich. 8. Realizacja koncepcji zrównoważonego rozwoju wymaga stworzenia zdrowych mechanizmów finansowych. Mechanizmem takim winno być włączenie pochłaniania CO2 przez lasy do systemu handlu emisjami, gdzie zyski z pochłaniania powinny być kierowane na rozwój gospodarczy terenów wiejskich. Powyższe wnioski zostały rozesłane do wszystkich decydentów politycznych w Polsce, do wszystkich nadleśnictw i do wszystkich ministrów państw świata odpowiedzialnych za kreowanie polityki klimatycznej. Nie przeczą one temu, że Polska jest krajem sukcesu w zakresie zrównoważonego rozwoju i ma czym pochwalić się na XIV Konferencji Stron Konwencji Klimatycznej w Poznaniu. Mam nadzieję, że szansę tę wykorzystamy i pokażemy tam nie tylko naszą gościnność, lecz również dumę z naszych osiągnięć i wizję dalszego rozwoju świata, gdzie interesy państw nie tyko rozwiniętych i bogatych, ale i rozwijających się i biednych będą zachowane. Konwencja klimatyczna to wielka szansa dla rozwoju świata, jednak trzeba z niej umieć skorzystać. Polska to zrobiła i musi uczyć, jak ma to robić nie tylko Europa, ale i cały świat. To był główny sens zgłoszenia w 2006 roku w Nairobi przez ówczesnego ministra środowiska z rządu PiS polskiej kandydatury do organizacji XIV Konferencji Stron Konwencji Klimatycznej. Prof. dr hab. Jan Szyszko - poseł na Sejm RP (PiS), kierownik Samodzielnej Pracowni Oceny i Wyceny Zasobów Przyrodniczych SGGW, prezes Stowarzyszenia na rzecz Zrównoważonego Rozwoju Polski, minister ochrony środowiska, zasobów naturalnych i leśnictwa w rządzie AWS - UW, minister środowiska w rządzie PiS, pełnomocnik rządu ds. Konwencji Klimatycznej ONZ w latach 1999-2001, prezydent V Konferencji Stron Konwencji Klimatycznej w latach 1999-2000. "Nasz Dziennik" 2008-12-02
Autor: wa