Kopacz ucisza opozycję
Treść
Zdjęcie: M. Borawski/ Nasz Dziennik
W najbliższą środę Sejm zajmie się wnioskami PiS o wyrażenie wotum nieufności dla szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza i wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności dla całego rządu
Z dymisją ministra spraw wewnętrznych Bartłomieja Sienkiewicza, premier Donald Tusk może poczekać do końca sierpnia. Zdaniem rzecznik rządu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, decyzje personalne będące konsekwencją ujawnienia podsłuchanych nagrań rozmów polityków zajmujących najwyższe stanowiska w państwie mogą zapaść po zakończeniu parlamentarnych wakacji.
– Koalicja skłania się do tego, żeby wszystkie decyzje personalne były już po wakacjach sejmowych – stwierdziła wczoraj Kidawa-Błońska. Pierwsze posiedzenie Sejmu po wakacyjnej przerwie zaplanowano na ostatni tydzień sierpnia.
Nie jest jednak wcale wykluczone, że do przyszłej środy premier, pod naciskiem polityków PSL, dymisję szefa MSW jednak przyjmie. Na środę właśnie zaplanowano rozpatrzenie przez Sejm złożonego przez posłów Prawa i Sprawiedliwości wniosku o wyrażenie wotum nieufności dla Sienkiewicza.
Tego samego dnia ma zostać również rozpatrzony inny wniosek PiS – o wotum nieufności dla całego rządu. Oba wnioski są konsekwencją upublicznionej treści podsłuchanych rozmów członków ekipy Donalda Tuska.
Marszałek Sejmu Ewa Kopacz poinformowała wczoraj, że decyzja, kiedy Sejm zagłosuje nad wnioskami – czy stanie się to np. od razu po wysłuchaniu stanowisk klubów w sprawie wniosków, czy też nazajutrz – zapadnie dopiero w przyszły wtorek. Dymisja Sienkiewicza mogłaby pozwolić politykom rządzącej koalicji na uniknięcie obrony swojego ministra przed wnioskiem o odwołanie. Zwłaszcza że sam Sienkiewicz sygnalizował, że ma świadomość, iż jego kariera polityczna dobiega końca, a jego ostatnią misją jest wyjaśnienie afery podsłuchowej.
Wykpienie się z debaty o treści rozmowy Sienkiewicza z prezesem NBP, jak również o tym, czy szef MSW został upoważniony przez premiera do rozpoczęcia negocjacji w sprawie podjęcia wspólnych działań blokujących dojście opozycji do władzy, ułatwić może jednak znalezienie tematu zastępczego.
Tego samego dnia, w którym Sejm będzie debatował nad odwołaniem Sienkiewicza, posłowie zajmą się również – jak zapowiedziała marszałek Kopacz –wnioskiem o konstruktywne wotum nieufności dla całego rządu. Wraz z takim wnioskiem wnioskodawcy są zobowiązani przedstawić nazwisko kandydata na nowego premiera. Tym ponownie będzie prof. Piotr Gliński.
Atakujące opozycję media do rangi wielkiego problemu podniosły już kwestię, w jaki sposób tym razem Gliński przemówi w Sejmie. Czy ponownie, tak jak w marcu 2013 r., gdy PiS poprzednio zgłaszało analogiczny wniosek, z ekranu tableta trzymanego przez stojącego na sejmowej trybunie Jarosława Kaczyńskiego, czy też inaczej. Marszałek Kopacz nie pozostawiła wczoraj złudzeń. Glińskiego na sejmową mównicę także i tym razem nie wpuści. Zdaniem szefa klubu PiS Mariusza Błaszczaka, kwestia możliwości wystąpienia w Sejmie Glińskiego nie jest problemem regulaminu, lecz marszałek Sejmu.
– Nie jest konieczna zmiana regulaminu Sejmu, żeby kandydat na prezesa Rady Ministrów zgodnie z art. 158 Konstytucji mógł wystąpić przed Sejmem. Marszałek Sejmu twierdzi, że regulamin jej nie pozwala, aby dopuścić do głosu kandydata na urząd prezesa Rady Ministrów. To nieprawda. Pani marszałek posługuje się treścią art. 115 ust. 5a regulaminu Sejmu, w którym jest rzeczywiście wymieniony katalog osób, które mogą zabrać głos w debacie. Ale to nie jest tak, że oświadczenie kandydata na prezesa Rady Ministrów ma być elementem debaty – tłumaczy Mariusz Błaszczak.
Jego zdaniem, oświadczenie kandydata ma być elementem debaty.
– Nam nie chodzi o to, żeby kandydat na prezesa Rady Ministrów brał udział w debacie. Chodzi o to, żeby mógł wygłosić swoje oświadczenie, które będzie przedmiotem debaty. To jest zasadnicza różnica – ocenił Błaszczak.
Za udzieleniem głosu kandydatowi na premiera przemawia także fakt – tłumaczył Błaszczak – że w sytuacji przyjęcia przez Sejm wniosku o konstruktywne wotum nieufności dla rządu wotum zaufania, bez konieczności odrębnego głosowania, uzyskuje nowy rząd. A w tym konkretnym przypadku Gliński zastąpiłby Tuska i doszłoby do wymiany całego rządu.
– W związku z tym zwróciliśmy się do marszałek Sejmu o to, aby kandydat na urząd prezesa Rady Ministrów mógł wygłosić oświadczenie z mównicy sejmowej skierowane do posłów, którzy na podstawie tego oświadczenia mogliby sobie wyrobić zdanie na temat tej kandydatury – dodał przewodniczący klubu PiS. Marszałek Kopacz podtrzymała jednak swoje stanowisko, że Gliński jako „zwykły obywatel”, który nie jest posłem ani nie zajmuje żadnego wysokiego stanowiska w państwie uprawniającego do zabrania głosu w parlamencie, nie ma prawa wystąpić w Sejmie. – Dopiero powołany na premiera przez prezydenta może przyjść do Sejmu – mówiła Ewa Kopacz.
Marszałek poinformowała, że w tej sprawie posiada cztery ekspertyzy potwierdzające słuszność takiego stanowiska. Marszałek Sejmu zaznaczyła, że nieograniczony czas przemówienia przysługuje przedstawicielom wnioskodawców, uzasadniających wniosek o wyrażenie przez Sejm wotum nieufności.
Opozycja skarży się również na próbę ograniczania przez rządzących debaty i wtorkową decyzję Konwentu Seniorów, który ustalił, że dyskusja w Sejmie nad wnioskami o odwołanie ministra i całego rządu została ograniczona do zaledwie 10-minutowych w pierwszym przypadku i 15-minutowych w drugim oświadczeń w imieniu klubów. Nie będzie to więc nawet – w rozumieniu regulujących pracę Sejmu przepisów – debata krótka. Standardem już jednak się stało, że debata nad odwołaniem ministrów sprowadza się do 10-minutowych oświadczeń klubowych.
Podczas poprzedniej dyskusji nad konstruktywnym wotum nieufności dla rządu Tuska z kandydaturą Glińskiego na premiera kluby także otrzymały jedynie po 15 minut na zaprezentowanie stanowiska.
Artur KowalskiNasz Dziennik, 3 lipca 2014
Autor: mj