Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kornatowski świadków nie znał

Treść

Zeznający wczoraj przed sejmową komisją śledczą, wyjaśniającą okoliczności samobójczej śmierci byłej posłanki SLD Barbary Blidy, były komendant główny policji Konrad Kornatowski przekonywał posłów, że dowody zgromadzone przez ABW przeciwko posłance były niewystarczające, ponieważ pochodziły od niewiarygodnych świadków. Ale Kornatowski nie potrafił przekonująco udowodnić swojej tezy.

Posłowie z komisji śledczej, przesłuchując Konrada Kornatowskiego, skupili się wczoraj na temacie narady, która odbyła się - jak zeznał świadek - 27 marca 2007 r. w kancelarii premiera Jarosława Kaczyńskiego, na którym omawiano sprawę Barbary Blidy i postępowania dotyczącego afery węglowej. W spotkaniu - według słów Kornatowskiego - uczestniczyli, poza nim samym i premierem Kaczyńskim, także były minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro, były minister spraw wewnętrznych i administracji Janusz Kaczmarek, szef CBA Mariusz Kamiński, były prokurator krajowy Tomasz Szałek, a po pewnym czasie miał dołączyć także były szef ABW Bogdan Święczkowski.
Na naradzie zaprezentowano dowody przeciwko Blidzie, którymi miały być zeznania Barbary K. ("śląska Alexis") i byłego posła SLD Ryszarda Z. - Wyraziłem pogląd, że jeśli jedynym materiałem dowodowym w sprawie są zeznania świadków Barbary K. i Ryszarda Z., to, moim zdaniem, jest to materiał niewystarczający, bo te osoby we wcześniejszych zeznaniach okazały się niewiarygodne - powiedział Kornatowski. O tym, że te osoby są niewiarygodne, miał się dowiedzieć wcześniej od prokuratora Szałka. W rozmowie na temat Blidy i afery jego opinię miał poprzeć Kaczmarek. Z kolei premier Kaczyński miał powiedzieć, że: "jeśli macie na nią stalowe dowody, to ją zamknijcie". Dowody w sprawie miał przedstawić Święczkowski, prezentując na naradzie jej "analizę kryminalną" - Blidzie miało być postawionych "5 lub 7 zarzutów".
Poseł Wojciech Szarama (PiS) pytał, kiedy dokładnie Kornatowski doszedł do wniosku, że Barbara K. i Ryszard Z. są niewiarygodnymi świadkami, ale świadek tego nie pamiętał. Osobiście - zaznaczył - ich jednak nie przesłuchiwał, a nie pamiętał także, czy czytał jakieś zeznania tych osób.
Z odpowiedzi na pytania poseł Beaty Kempy (PiS) wynika, że Kornatowski "nie był zainteresowany postępowaniem prowadzonym w sprawie pani Blidy czy afery węglowej", gdyż nie wynikało to z jego obowiązków, a wyrażona przez niego ocena sprawy na naradzie była odpowiedzią na prośbę Kaczyńskiego o wyrażenie poglądu w temacie afery. Potwierdził także, że do chwili śmierci Barbary Blidy nie otrzymywał w kwestii afery węglowej i posłanki "żadnych poleceń związanych z tą sprawą".
Według wcześniejszych zeznań świadków na naradzie miały paść słowa, że "jak Blida posiedzi, to coś powie", jednak Kornatowski nie potrafił potwierdzić, czy tak rzeczywiście było.
Paweł Tunia
"Nasz Dziennik" 2009-09-12

Autor: wa