Królewskie loty Małysza
Treść
Adam Małysz spełnił w sobotę swe marzenie i w wielkim stylu zdobył na średniej skoczni w Sapporo złoty medal mistrzostw świata. To czwarty podobny sukces w karierze naszego reprezentanta, bodaj najcenniejszy. Małysz wygrał bezapelacyjnie, deklasując rywali. Nie ukrywał radości, nie ukrywał wzruszenia. My wraz z nim. Po konkursie na dużej skoczni, gdy zajął najgorsze dla sportowca, czwarte miejsce, Małysz bardzo chciał się zrewanżować. Tliła się w nim sportowa złość, która w sobotę przełożyła się na dwa wspaniałe, nieosiągalne dla przeciwników skoki. Powiedzmy szczerze - wielu konkurentów tego dnia spisywało się znakomicie, latało daleko. Małysz był jednak poza absolutnym zasięgiem, prezentując wyjątkowy teatr jednego aktora. W pierwszej serii poszybował aż 102 metry, zyskując ogromną przewagę. Było wręcz pewne, że jeśli nie wydarzy się nic dramatycznego, pewnie sięgnie po złoty medal. Na szczęście się nie wydarzyło. Druga próba Polaka była ciut krótsza, ale również perfekcyjna. Także kilka metrów dłuższa niż rywali. Małysz wygrał i cieszył się wiwatami wznoszonymi na swą cześć. Jako pierwszy podbiegł do niego Kamil Stoch, który w sobotę potwierdził ogromny wzrost formy. Spisał się świetnie, zajmując wysokie, jedenaste miejsce. Wyprzedził wielu zawodników, którzy dotąd wydawali się poza zasięgiem. Brawo. A Małysz? Szybko znalazł się na ramionach pozostałych medalistów, Simona Ammanna i Thomasa Morgensterna, którzy w ten sposób oddali hołd zwycięzcy i okazali szacunek swemu sportowemu idolowi. Nasz mistrz nie ukrywał radości i wzruszenia. Był szczęśliwy i dumny. Zasłużył na ten sukces, bo pracował na niego ciężko, przezwyciężając wiele przeciwności. Tak wygrywają najlepsi, a Małysz jest po prostu najlepszy. - To był przepiękny konkurs - powiedział, i te słowa wystarczają za cały komentarz. Mistrzostwa w Sapporo przeszły już do historii. W sobotę na trasie biegu na 30 km techniką klasyczną pojawiła się Justyna Kowalczyk. Osłabiona chorobą nie była w stanie wytrzymać trudów konkurencji i choć na samym początku plasowała się w czołówce, poddała się na 11. kilometrze. Wygrała Finka Virpi Kuitunen, która w ten sposób stała się najbardziej utytułowaną zawodniczką mistrzostw (wywalczyła łącznie aż cztery medale, w tym trzy złote). Najlepszy w kombinacji norweskiej okazał się Niemiec Ronny Ackermann. Wczoraj w ostatniej konkurencji imprezy, biegu na 50 km "klasykiem", wygrał Norweg Odd-Bjoern Hjelmeset. W klasyfikacji medalowej bezkonkurencyjni okazali się oczywiście Norwegowie, którzy aż 16 razy stali na podium (pięć złotych, cztery srebrne i siedem brązowych medali). My zdobyliśmy tylko jeden krążek, ale jakże cenny! Piotr Skrobisz Wyniki konkursu skoków: 1. Adam Małysz 277 pkt (102 m+99,5 m), 2. Simon Ammann (Szwajcaria) 255,5 (96,5+96), 3. Thomas Morgenstern (Austria) 254,5 (95+95), 4. Roar Ljoekelsoey (Norwegia) 246,5 (94,5+92,5), 5. Andreas Kuettel (Szwajcaria) 244 (95,5+92)... 11. Kamil Stoch 238,5 (92,5+93). "Nasz Dziennik" 2007-03-05
Autor: wa