Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kto zapłaci za "hojność" minister Kopacz?

Treść

Dyrektor Wojewódzkiego Podkarpackiego Szpitala Psychiatrycznego w Żurawicy chce sądowego unieważnienia porozumienia płacowego podpisanego przez minister zdrowia Ewę Kopacz z Ogólnopolskim Związkiem Zawodowym Pielęgniarek i Położnych. Niewykluczone, że podobne wnioski skierują inni dyrektorzy, którzy oskarżają minister o działania czysto polityczne, mające za cel przysporzenie głosów Bronisławowi Komorowskiemu w drugiej turze wyborów prezydenckich, a nie rozwiązanie problemów z wynagrodzeniem pielęgniarek. Ich rezultatem mogą być nowe konflikty płacowe w szpitalach.
Dyrektor Janusz Kołakowski zaskarżył do sądu porozumienie, jakie 30 czerwca minister Ewa Kopacz podpisała w świetle kamer z Dorotą Gardias, przewodniczącą Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych. Stanowi ono, że od października zarobki pielęgniarek wzrosną dzięki temu, że po każdorazowym zwiększeniu kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia dyrektorzy szpitali będą musieli 75 proc. podwyżki przeznaczyć na wzrost wynagrodzeń pielęgniarek i położnych. Dyrektor Janusz Kołakowski działania minister Kopacz faworyzujące tylko jedną grupę zawodową nazywa skandalem, choć - jak twierdzi - to i tak za mało, by określić poczynania minister zdrowia. - Pani minister Kopacz zapomina, że w szpitalach pracują też inne grupy zawodowe, nie mniej poszkodowane niż pielęgniarki. Gdzie w tej sytuacji są np. terapeuci, psycholodzy, salowe czy pracownicy obsługi? - mówi zbulwersowany dyrektor szpitala w Żurawicy.
Janusz Kołakowski skierował do Sądu Rejonowego dla Warszawy Śródmieścia pozew o uznanie za bezskuteczne porozumienia zawartego 30 czerwca br. pomiędzy ministrem zdrowia a szefową OZZPiP. - Jest to porozumienie niezgodne z prawem, z ustawą o związkach zawodowych art. 59a z 31 sierpnia 1991 roku o zakładach opieki zdrowotnej, a także z Konstytucją - uważa dyrektor. Jego zdaniem, to kolejny manewr ministra rządu Donalda Tuska przeprowadzony w ramach kampanii prezydenckiej, którego konsekwencje i tak spadną na szpitale i ich kierownictwo. - Dwie panie, które de facto nie mają wpływu na finanse, usiadły i zdecydowały o podziale środków. Minister Kopacz nie ma wpływu na pieniądze, które dzieli NFZ, a przygotowuje rozporządzenie, które wywoła jedynie awantury pomiędzy poszczególnymi pracownikami. Na tym ucierpią szpitale i pacjenci - przewiduje dyrektor szpitala psychiatrycznego w Żurawicy. Dodaje, że osobiście nie ma nic przeciwko pielęgniarkom, które są bardzo poszkodowane płacowo, ale decyzja Ewy Kopacz może spowodować awantury w szpitalach. - Żeby było jasne: ja nie mam nic do pielęgniarek, których zarobki są nieproporcjonalnie niskie do wykonywanej pracy, ale nie tędy droga. Nie można jaskiniowych zasad wprowadzać do życia społecznego, szczególnie w tak skomplikowanej firmie, jaką jest szpital. Tym bardziej nie można kreować konfliktów pomiędzy poszczególnymi grupami zawodowymi - uważa Janusz Kołakowski.
Dyrektor Wojewódzkiego Podkarpackiego Szpitala Psychiatrycznego w Żurawicy twierdzi, że samo porozumienie nie jest groźne, ale jeżeli w jego konsekwencji zostanie przygotowane rozporządzenie, to będzie ono pogwałceniem zasad sprawiedliwości społecznej, a dyrektorzy szpitali zostaną zmuszeni do wypłaty podwyżek. Dlatego zachęca innych dyrektorów lecznic w Polsce, a także związki zawodowe, by nie czekali z założonymi rękami, a poszli w jego ślady i zakwestionowali pomysł minister Kopacz. I niewykluczone, że dyrektorzy innych placówek złożą podobny pozew.
Dyrektor Kołakowski ma już doświadczenie w toczeniu sporów prawnych z resortem zdrowia. Już wcześniej, jako pierwszy w Polsce, wytoczył Ministerstwu Zdrowia, a także Narodowemu Funduszowi Zdrowia kilka procesów o zwrot pieniędzy za leczenie nieubezpieczonych pacjentów. Dwa procesy z minister Kopacz już wygrał, a resort zdrowia musiał oddać szpitalowi w Żurawicy łącznie ponad pół miliona złotych. Wygrał też proces z NFZ, od którego Fundusz się odwołał do drugiej instancji. Na rozstrzygnięcie przez sąd czeka już kolejny proces przeciwko Funduszowi.
Mariusz Kamieniecki
Nasz Dziennik 2010-07-27

Autor: jc