Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kultura i demokracja

Treść

Od kilku dobrych lat znaczną część swojej aktywności skupiam na sferze savoir-vivre'u - kultury osobistej, kultury życia codziennego. Sfera ta dziś się z jednej strony intensywnie odradza, z drugiej zaś dla wielu jest coraz bardziej czymś zupełnie obcym. W pewnym momencie zacząłem sobie zadawać pytanie: dlaczego w tym wymiarze masowym dobre wychowanie zanika, jest ignorowane i lekceważone? Po jakimś czasie doszedłem do wniosku, że odkryłem jeden i to chyba ważny powód takiego stanu rzeczy. Dobre wychowanie opiera się na pewnej hierarchii: starszy jest ważniejszy od młodszego, kobieta ważniejsza od mężczyzny, gość ważniejszy od domownika, osoba bardziej utytułowana od osoby nieutytułowanej, wychodząca z budynku od osoby wchodzącej itp. Ludzie odrzucają dobre maniery, bo odrzucają tę hierarchię. Robią tak dlatego, ponieważ uznają, że... jest demokracja i wszyscy są równi - nikt nie jest ważniejszy ode mnie. Taką zasadę stosuje się dziś w praktyce we wszystkich sferach. Nigdzie nie ma miejsca dla ważniejszych. Tak więc np. młody, zdolny, pracowity człowiek nie jest ważniejszy od młodego, tępego i leniwego człowieka. Nie ma więc szkół, do których przyjmowałoby się tylko zdolnych i pracowitych. Wszyscy mają równe prawa. Tracą na tym zdolni i pracowici, ale i my wszyscy. Ten mechanizm widać również w sferze kultury: literatury, sztuki, nauk humanistycznych. Każdy ma prawo śpiewać, tańczyć, pisać, malować, zostać pracownikiem nauki. Wszyscy są równi i nikomu nie wolno przekraczać pewnej linii. W Wielkiej Brytanii, stosując takie zasady, zakazano urzędnikom samorządowym używać zwrotów łacińskich, bo ktoś mógłby ich nie zrozumieć, bo byłoby to wynoszenie się ponad innych, bo sprzeczne jest to z zasadą równości. Kultura dostosowywana do zasady równości jest kulturą, w której wszystko równa się do dołu. Jej zadaniem nie jest podnosić ludzi na wyższy poziom, ubogacać ich, czegoś uczyć. Ona ma odpowiadać poziomowi ludzi i nie może być tak, że ktoś czegoś nie rozumie i nie można powiedzieć, że ktoś nie dorósł. Skutek jest taki, że kultura zaczyna schlebiać najniższym gustom i czyni z nich nie tylko punkt odniesienia, ale również zespół najwyższych wartości. Stanisław Krajski "Nasz Dziennik" 2008-12-04

Autor: wa