Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Lobby in vitro brakuje argumentów

Treść

W najbliższą sobotę w Collegium Maius Uniwersytetu Medycznego przy ul. Jaczewskiego w Lublinie rozpocznie się dwudniowa międzynarodowa konferencja poświęcona naprotechnologii. Wezmą w niej udział najwybitniejsi przedstawiciele tej dynamicznie rozwijającej się dziedziny medycyny, która cieszy się dobrymi wynikami w leczeniu niepłodności. Zamiast na poważnie przyjrzeć się jej osiągnięciom, "Gazeta Wyborcza" po raz kolejny opublikowała artykuł z tezą, że naprotechnologia to nie nauka, a ideologia. Kto zaś chce się przekonać co do autentycznych osiągnięć i wartości tej dyscypliny, ma jeszcze szansę zgłosić swoje uczestnictwo w konferencji.

Naprotechnologia to nowa dziedzina medycyny, która cieszy się obiecującymi wynikami w leczeniu niepłodności, a także innych zaburzeń związanych ze zdrowiem prokreacyjnym. Podczas konferencji osiągnięcia w leczeniu tą metodą zaprezentują wybitni jej znawcy, jak prof. Thomas Hilgers wraz z żoną Susan, prof. Joseph Stanford, dr Phil Boyle. Współorganizatorami konferencji są m.in. Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej Jana Pawła II, Klinika Położnictwa i Perinatologii Uniwersytetu Medycznego w Lublinie czy Instytut Pawła VI w Omaha.
Tymczasem w internetowym wydaniu "Gazety Wyborczej" w Lublinie przedwczoraj opublikowany został artykuł na temat tej konferencji pt. "Uniwersytet Medyczny. Ideologia wkracza w naukę". Jego autor powołuje się na opinie prof. Mariana Szamatowicza z kliniki ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku oraz prof. Jana Kotarskiego, prezesa Polskiego Towarzystwa Ginekologicznego, który miał stwierdzić, iż "naprotechnologia to nauka wynikająca z ideologii".
- Z przykrością konstatuję, że profesorowie Szamatowicz i Kotarski angażują się w publicystykę zamiast rzetelnej dyskusji naukowej, której ma służyć konferencja "NaPro Technology - Lublin 2009", na którą są osobiście zaproszeni. Sytuacja ta rodzi pytanie, komu rzeczywiście bardziej odpowiada ideologia niż merytoryczny dyskurs o faktach z prof. Hilgersem, prof. Stanfordem i innymi wybitnymi specjalistami, którzy przyjadą na konferencję - zastanawia się w swoim wyjaśnieniu do wspomnianego artykułu dr Maciej Barczentewicz, ginekolog położnik, prezes Fundacji Instytut Leczenia Niepłodności Małżeńskiej im. Jana Pawła II w Lublinie, organizator konferencji.
Profesor Szamatowicz, który 22 lata temu wykonał pierwszy w Polsce zabieg zapłodnienia pozaustrojowego metodą in vitro, po raz kolejny na łamach lubelskiej "Gazety Wyborczej" powtarza już raz prostowane przez dr. Barczentewicza nieprawdziwe informacje. Ignorując przedstawione i udokumentowane w sprostowaniu dane, iż naprotechnologia jest skuteczna w leczeniu m.in. endometriozy, niepłodności męskiej, niedrożności jajowodów, zarzuca uparcie tej dziedzinie medycyny, iż "jest całkowicie nieskuteczna w sytuacji, gdy problem z płodnością ma partner, a nie kobieta, lub gdy uszkodzone są jajowody". Przy okazji przytacza się nieprawdziwe dane, jakoby przy leczeniu chirurgicznym w przypadku niedrożności jajowodów prawdopodobieństwo zapłodnienia wynosiło od 3 do 10 proc., natomiast w procedurze zapłodnienia in vitro - od 30 do 40 procent.
Prace naukowe znane lekarzom mówią jednak zgoła co innego. - W przypadku niedrożności jajowodów wyniki klasycznego leczenia mikrochirurgicznego z pracy Gomel V. "Salpingostomy by microsurgery" (Fertility & Sterility 29; 380-387, 1978) to 29 proc. ciąż, a nie 3 proc., jak sugeruje "Gazeta Wyborcza" za prof. Marianem Szamatowiczem. Natomiast wyniki leczenia przy pomocy metod mikrochirurgii rozwiniętych przez prof. Thomasa Hilgersa sięgają 58 proc. przy obserwacji pacjentów do 42 miesięcy po zabiegu operacyjnym (Pope Paul VI Institute Research 2004) - wskazał dr Barczentewicz w sprostowaniu odnoszącym się do wcześniejszych już wypowiedzi prof. Szamatowicza dla "GW". - Tymczasem wyniki procedury in vitro w przypadku niedrożności jajowodów za pracą z roku 2001 Assisted Reproductive Technology Success rate: National Summary and Fertility Clinics Report (United States Department of Health and Human Services) to tylko 27,5 proc. żywych urodzeń. Pomimo upływu czasu wyniki te nie ulegają poprawie w następnych latach - uzupełnia dr Barczentewicz.
To pokazuje, że twierdzenie prof. Szamatowicza, jakoby naprotechnologia była jednym wielkim oszustwem wobec kobiet, dając im nadzieję na macierzyństwo, nie wytrzymuje prostej konfrontacji z faktami, wskazuje jedynie na pewną ignorancję wobec nowych osiągnięć medycyny. A jego sformułowanie: "ta metoda swoją genezę wzięła z tzw. naturalnych metod antykoncepcji - z obserwacji dni płodnych", wywołuje uśmiech, bo jak można kontaminować tak różne pojęcia jak antykoncepcja z jednej strony i naturalne planowanie rodziny z drugiej?
Wobec tego niezrozumienia czy świadomej ignorancji faktów dotyczących naprotechnologii zaproszenie dr. Macieja Barczentewicza wobec obu profesorów pozostaje nadal aktualne. Do tej pory udział w konferencji, nad którą patronat medialny objął "Nasz Dziennik", zapowiedziało blisko 200 uczestników, przeważają lekarze z całej Polski, jak też z Ukrainy, Chorwacji, Słowacji. Lista uczestników jest wciąż otwarta.
Małgorzata Jędrzejczyk
Szczegółowe informacje dotyczące konferencji znajdują się na stronie:
http://www.leczenie-nieplodnosci.pl/pl/aktualnosci/konferencja-naprotechnology-lublin-2009/
"Nasz Dziennik" 2009-09-10

Autor: wa