Lobby paliwowe nie chce konkurenta
Treść
W bieżącej kadencji Sejmu został złożony projekt ustawy o odnawialnych zasobach energii i racjonalnym ich wykorzystaniu, którego jestem sprawozdawcą. Jest to projekt, który po pewnych zmianach stanowi kontynuację projektu opracowanego przez panią poseł Zofię Krasicką-Domkę we współpracy ze śp. prof. dr. hab. inż. Julianem Sokołowskim, prof. dr. hab. inż. Jackiem Zimnym i prof. dr. hab. inż. Ryszardem H. Kozłowskim. Po pierwsze, ma on na celu przekazanie gotowych odwiertów - które są na terenie gmin i większość z nich nadaje się do wykorzystania na potrzeby geotermii - na własność gminom, bez możliwości ich odsprzedaży. To byłoby ogromne ułatwienie dla gmin, które zamierzają rozpocząć inwestycje w geotermię. Posiadane odwierty, będące ich własnością, mogłyby być wykorzystane przynajmniej do celów pilotażowych badań, a może i do późniejszej eksploatacji. Ważnym elementem tej ustawy - w czasach wielkiego zagrożenia dla polskiej własności, które nasila się szczególnie za rządów obecnej koalicji PO - PSL niemającej żadnych sentymentów do tego, co polskie - jest zapis, że zasoby naturalne, zawarte zarówno w litosferze, hydrosferze, atmosferze, jak i biosferze są własnością Narodu, powierzoną do gospodarowania gminom. W Konstytucji RP takiego zapisu gwarantującego własność narodową zasobów naturalnych niestety nie ma. Uważam, że to bogactwo, które Polska posiada w postaci zasobów gorących wód czy skał, zalegających niemal pod całą powierzchnią naszego kraju, musi być w obliczu zagrożenia wewnętrznego i zewnętrznego zabezpieczone. Jeśli tego nie uczynimy, stracimy nie tylko to, co wypracowali nasi przodkowie, ale i to, co nam Opatrzność darowała. Na to przyzwolić nie można. Projekt tej ustawy jest obecnie przedmiotem końcowych uzgodnień w klubie PiS. Mam taką nadzieję, że w najbliższej przyszłości klub przekaże go do marszałka Sejmu, bo czas nam ucieka. Widzimy, że powstają pewne pomysły na wykorzystanie energii geotermalnej, mamy kilka gmin w Polsce, które potrafią z niej czerpać. W ten trend wpisuje się też pomysł inwestycji toruńskiej, prowadzonej przez Fundację "Lux Veritatis". To dzieło wymaga podkreślenia i ogromnego poparcia oraz szacunku. W dobie, kiedy energia staje się deficytowym produktem, kraje, które jej nie posiadają, uzależniają się politycznie od innych państw. Energia jest też czynnikiem podstawowym kosztów produkcji, a więc przesądza o cenie i konkurencyjności towaru. Nie można więc pozostawić tej sprawy decyzji kilku "sklepikarzy" z Ministerstwa Skarbu Państwa. Oni bez zmrużenia oka sprzedają majątek wypracowany przez poprzednie pokolenia. Przykładem jest chociażby to, co dzieje się z prywatyzacją Giełdy Papierów Wartościowych. Oby tak się nie stało, że energia będzie przedmiotem handlu tychże "sklepikarzy". Dlatego w ustawie musi znaleźć się zapis, że te bogactwa są własnością Narodu. Czy jednak posłowie zechcą ten aspekt zrozumieć, czy też i w tej sprawie Sejm RP będzie niemy? Kilka lat współpracowałam z poseł Zofią Krasicką-Domką i mam swoje doświadczenia. Na ich podstawie mogę powiedzieć, że nie ma woli politycznej większości ugrupowań parlamentarnych, żeby zająć się sprawami ochrony zasobów naturalnych i rozwojem geotermii. Pierwotnie była to kwestia niewiedzy, nieznajomości problemu, teraz bardziej brakuje przyzwolenia politycznego. Myślę, że mocno działa tu lobby paliwowe, które nie chce mieć konkurenta w postaci energii geotermalnej, jak też lobby polityczne, które ma satysfakcję, że Polska nie jest niezależna. Odnoszę też takie wrażenie, że pewne grupy biznesu nie zdążyły jeszcze dokładnie się rozpoznać w możliwościach, jakie daje geotermia i przygotować do skoku na energię odnawialną - takiego skoku, jaki został dokonany na majątek trwały, produkcyjny, banki i obecnie na system finansowy państwa. Być może brak im przygotowania kapitałowego, może organizacyjnego, może nie do końca wiedzą, jaki będą mieli z tego zysk. Odnoszę wrażenie, że do tego potrzebny jest im czas, by przejąć "zieloną energię" w prywatne ręce. Wracając do głównych celów ustawy, to proponujemy w niej także zapis, że gminy mają obowiązek w ciągu dwóch lat od chwili wejścia w życie ustawy dokonać oceny zasobów energii odnawialnej na swoim terenie. Do tej chwili gminy tego nie uczyniły, a byłby to duży krok naprzód. Zakładamy, że minister środowiska wydałby specjalne rozporządzenie, w którym przedstawiłby metodę, za pomocą której gminy miałyby dokonać tego bilansu. Chodzi o to, że gminy muszą wiedzieć, czym dysponują. Pojawiał się kontrargument: skąd gminy wezmą na to pieniądze? Mogę powiedzieć, że taką ocenę niektóre gminy posiadają i sporządzenie jej nie stanowiło wielkich kosztów. To są wydatki rzędu kilkunastu tysięcy złotych - wszystko zależy od tego, kto te badania robi. Ustawa wprowadzałaby jeszcze jedną ważną zmianę: to gminy udzielałyby zezwoleń na wykorzystanie energii - w miejsce dotychczasowych koncesji wydawanych przez Ministerstwo Środowiska. To skróciłoby czas postępowania i obniżyło koszty. Takie rozwiązanie jest nieuniknione, jeśli poważnie myślimy o geotermii. Ponadto w ustawie przypominamy o wszystkich mechanizmach wsparcia dla produkcji energii elektrycznej, cieplnej, mechanicznej z zasobów odnawialnych, które już funkcjonują na gruncie prawa unijnego. To m.in. kompensowanie różnicy pomiędzy kosztami produkcji energii ze źródeł odnawialnych a ceną rynkową energii. Równocześnie proponujemy możliwość utworzenia dwóch funduszy ubezpieczeń od ryzyka (na etapie poszukiwań i na etapie eksploatacji w pierwszych 10 latach), bazujących na środkach publicznych. Ważną sprawą byłoby wprowadzenie certyfikatów na zieloną energię - byłby obowiązek kupowania energii czystej od jej producentów. Są to pewne propozycje, aby zainteresować potencjalnych inwestorów i zmniejszyć ryzyko inwestowania w ten rodzaj energii i jednocześnie uruchomić tak ważny czynnik wzrostu gospodarczego dla Polski, tę ogromną szansę, która tkwi w posiadaniu czystej, taniej i własnej energii. To uniezależniłoby nas i gospodarczo, i politycznie, i wzmocniło naszą pozycję. not. MA "Nasz Dziennik" 2008-08-05
Autor: ab