Ludzie "Solidarności", ducha nie gaście!
Treść
- To z gdańskiej Oliwii, z sali obrad I Zjazdu "Solidarności", zostało skierowane to profetyczne przesłanie do krajów Europy Środkowowschodniej akcentujące wspólnotę losów i nadzieję na ich odmianę. Pamiętaj o tym, Europo, kiedy mówisz, że czas wolności narodów ujarzmionych przez komunizm rozpoczął się od zburzenia muru berlińskiego. Tamtego muru z betonu, kamienia, cegły. "Solidarność" skruszyła ten jakże inny mur, budowany przez wrogi system, co chciał odgrodzić ludzkie braterstwo, postawić tamę prawu do wolności, zgasić głód ludzkiego ducha, ostudzić miłość - mówił wczoraj ks. abp Sławoj Leszek Głódź, metropolita gdański, w homilii podczas Mszy Świętej na placu Solidarności w Gdańsku. Przewodniczył jej Prymas Polski ks. kard. Józef Glemp. Dwudziestą rocznicę częściowo wolnych wyborów tam, gdzie rodziła się "Solidarność" i Wolna Polska, świętował wraz z NSZZ "Solidarność" prezydent Lech Kaczyński. Premier Donald Tusk i Lech Wałęsa wraz z zaproszonymi gośćmi z zagranicy uroczystości obchodzili w Krakowie na Wawelu. Dopiero późnym popołudniem przyjechali do Gdańska.
- Ten duch "Solidarności" przyprowadził nas tutaj. W rzeczywistość wiary pragniemy włączyć święto dziś obchodzone - pamiątkę czerwcowych wyborów do parlamentu przed dwudziestu laty - ważnego etapu polskiej drogi ku wolności. Pamiętnych wyborów! Swoistego referendum! Wielka rzesza obywateli Ojczyzny powiedziała wtedy dobitnie, jednoznacznie: Tak. Tak - drodze ku wolności. Tak - "Solidarności". Tak - przemianom systemowym i gospodarczym. Tak - Polsce: bez przymiotników. Tak - polskiej nadziei - przemawiał do zgromadzonych na Mszy Świętej pod Bramą Stoczni Gdańskiej przy pomniku Poległych Stoczniowców ks. abp Sławoj Leszek Głódź. Podkreślał, że nie wszyscy w tych wyborach wzięli udział, a też nie wszyscy, w tym wielu ludzi "Solidarności", akceptowali tamten bieg spraw. - Ale wszyscy zdawali sobie sprawę, że 4 czerwca stało się coś bardzo ważnego. Nadchodzi czas innej Polski: wymodlonej, zdobywanej, wyczekiwanej. Wolnej, niepodległej, suwerennej. Nikt już tego pochodu wolności nie zatrzyma. Pan dał siłę swojemu ludowi! - mówił ksiądz arcybiskup. W przerywanej co chwilę oklaskami homilii metropolita gdański podkreślał, iż "rzeka Solidarności" składała się z wielu różnych nurtów. - Czasami na pozór sprzecznych, ale płynących wspólnie, w jednym kierunku - przemian, nadziei na inny czas, na inną Polskę. Połączonych i scalonych węzłem wspólnoty: przekonaniem o prymacie etyki jako narzędzia rozwiązywania problemów i społecznych napięć, o potrzebie podejmowania "pracy nad pracą", akcentowaniem braterstwa - ponad różnicami. "Jeden drugiemu brzemiona noście"! - mówił ksiądz arcybiskup Głódź.
Metropolita gdański przypomniał ofiarę, która leżała u źródeł "Solidarności" - ofiarę stoczniowców, którzy polegli w grudniu 1970 roku. - To ich ofiara w sercach i w sumieniach gruntowała przekonanie, że trzeba Polskę przemienić, aby w niej "brata nie zabijał brat!" - mówił. - Tamten zryw - trzeba to dobitnie powiedzieć - czerpał siłę ze źródeł wiary, z nadprzyrodzonych mocy, z tchnienia Ducha Świętego - światłości najświętszej. "Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi". Przedwczoraj, 2 czerwca, minęło trzydzieści lat od chwili, kiedy na warszawskim Placu Zwycięstwa Jan Paweł II wypowiedział to zdanie. Może najważniejsze zdanie wypowiedziane w ciągu polskiej historii! Może najważniejsze wezwanie! Wysłuchane! - podkreślał ks. abp Głódź. Jak zaznaczył, zwycięska droga "Solidarności" zainspirowana była tamtym wezwaniem Jana Pawła II. - Zwycięska droga stanowi wielkie dziedzictwo Polski i Europy! Dziedzictwo, które przypomina dzisiejszy dzień. Dziedzictwo, za które dziękujemy dziś Bogu i ludziom modlitwą naszej gdańskiej wspólnoty wiary i pamięci. Dziedzictwo, które nie może zostać nigdy zapomniane! Dziedzictwo, którym nie można manipulować! Dziedzictwo, którego nie godzi się wykorzystywać do doraźnych rozgrywek. Bo to dziedzictwo jest własnością Polski - solidarnej, wiernej - kontynuował.
Ksiądz arcybiskup Sławoj Leszek Głódź przypomniał, że na drogę "Solidarności" wchodzili ludzie spod znaku Polski Walczącej: internowany w grudniu 1981 roku w Białołęce Antoni Heda "Szary", partyzant z Gór Świętokrzyskich, wsławiony rozbiciem po wojnie ubeckiego więzienia w Kielcach. Wspominał również duchownych, którzy za "Solidarność" oddali życie, wśród nich Sługę Bożego księdza Jerzego Popiełuszkę. - Służyli "Solidarności" i jej drodze ku wolności inni: słudzy Ewangelii i Ojczyzny. Wielu ich było. Nieśli Chrystusowe przesłanie solidarności, braterstwa, Bożej miłości! Niektórzy odeszli do Pana tragicznie: ks. Suchowolec, ks. Zych, ks. Niedzielak - mówił arcybiskup.
Po 20 latach, od 4 czerwca 1989 roku pozostają pytania: jaka Polska i czyja Polska? - Pytają o to Ci, którzy byli tu solą ziemi, rozpoczęli marsz ku wolności - o was mówię, bracia stoczniowcy - a stali się wielką masą upadłościową, przeszkodą na drodze reform, podmiotem niejasnych do końca gier, wielkim kłopotem. Jakże łatwo się na was obrazić, jakże trudno stawić wam czoła, podjąć wasze problemy! Nie wziąć do serca słów Jana Pawła II: "W konflikcie między władzą a ludem rację ma zawsze lud" - zwracał się do zgromadzonych na Mszy Świętej stoczniowców ks. abp Głódź.
Hierarcha przypomniał, że w niedzielę pójdziemy do urn wyborczych, tym razem zagłosować w wyborach do Parlamentu Europejskiego. - Do instytucji europejskich wnosimy wiano dziedzictwa ducha, z którego wyrosła wielkość Sługi Bożego Jana Pawła II, także wiano obrońców Europy tych spod Monte Cassino, z Normandii - żołnierzy, których zdradził świat, także wiano polskiej nauki, myśli, sztuki - obfite, liczące się (...). Wiano naszej tożsamości, naszego etosu ma się stać świadectwem, szczególnie teraz, kiedy w stronę nas, Polaków, padają tak straszne, tak brutalne, tak absurdalne w swym kłamstwie oskarżenia o udział w wielkiej zbrodni, o współdziałanie ze zbrodniczym systemem. Niech ci, którzy zostaną, niech pamiętają, że "Komu wiele dano, od tego wiele wymagać się będzie, a komu wiele zlecono, tym więcej od niego żądać będą" - podkreślił metropolita gdański.
"Nie" komunizmowi
Prezydent Lech Kaczyński podkreślał w Gdańsku, że "dwadzieścia lat temu zaświeciło w Polsce słońce, a Naród w wyborach 4 czerwca 1989 roku powiedział komunizmowi 'nie'". - Ruch, który wtedy zwyciężył, tym się charakteryzował, że liczył miliony członków, a setki tysięcy aktywistów. Zwycięstwo nie mogło wtedy być dziełem jednego człowieka, nawet najbardziej genialnego. Musiało być dziełem zbiorowego wysiłku, dziełem tysięcy, tysięcy i jeszcze raz tysięcy. I takie właśnie było. Takim było to zwycięstwo roku 1989 - mówił prezydent Lech Kaczyński po odznaczeniu ludzi zasłużonych w walce o odzyskanie niepodległości. Przez 20 lat od wyrzeczenia się komunizmu mamy jednak zarówno sukcesy, jak i porażki. - Sukcesy to: wolność, niepodległy kraj, pewny postęp w modernizacji, edukacja - wyliczał prezydent. Ale są i porażki. Porażką - zdaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego - jest sytuacja w Stoczni Gdańskiej, która jest nie tylko zakładem montażowym statków, lecz i pomnikiem. - Żaden naród, który szanuje samego siebie, nie będzie zwalał pomników, cokołów. Ten pomnik już jest i niech zostanie - mówił prezydent, zaznaczając, że stocznia nie może upaść. Wielką porażką ostatniego 20-lecia była też plaga bezrobocia. - Choroba ta niszczyła ponad pół pokolenia i niosła za sobą wszelkie możliwe nieszczęścia. Dwa, trzy lata temu wydawało się, że pokonaliśmy tę chorobę, a dziś ona znów wraca. Kto inny niż "Solidarność" może się temu przeciwstawić. Musicie walczyć i jestem tutaj z wami. Państwo ma służyć wszystkim, a nie tylko bogatym. Rzeczpospolita jest dobrem wszystkich Polaków - zaznaczył Lech Kaczyński na wiecu pod Bramą Stoczni Gdańskiej.
Wezwał do "dokonania oceny" i udziału w niedzielnych wyborach do Parlamentu Europejskiego. - "Cudów nie ma, wszystko ściema" - to nie ja wymyśliłem. Cuda oczywiście są: jesteśmy w większości katolikami. Ale zdarzają się rzadko i to nie politycy decydują, czy będą, ale Pan Bóg. Dlatego dokonajmy oceny, uczciwej oceny - mówił prezydent.
"Solidarność" dziękuje tym, o których się nie pamięta
Przewodniczący NSZZ "Solidarność" Janusz Śniadek podkreślał, że 20. rocznica pierwszych, częściowo wolnych wyborów to okazja, aby podziękować zwyczajnym ludziom, Polakom, którzy potrafili i chcieli być solidarni. - To okazja, aby podziękować polskiemu Kościołowi, bez którego nie byłoby "Solidarności" i wolnej Polski. Podziękować księżom, kapelanom i duszpasterzom ludzi pracy, którzy w całej Polsce w swoich kościołach tworzyli oazy wolności. Podziękować artystom, piosenkarzom, aktorom, ludziom pióra, którzy współtworzyli wielką, powszechną wspólnotę niezgody na zakłamaną rzeczywistość PRL, drukarzom i kolporterom, dzięki którym funkcjonował drugi obieg - mówił Śniadek na manifestacji przed gdańską stocznią. Podkreślał, że pokolenie "Solidarności" nie zawsze na dokonanych przez ostatnie 20 lat przemianach skorzystało. - To nie są niepowodzenia rządzących, to są nasze niepowodzenia, bo Polska to nasz kraj, to my wybieramy ludzi, to my jesteśmy odpowiedzialni - mówił szef "Solidarności". Zaznaczył, że za kompromis z ówczesną władzą zapłaciliśmy uwłaszczeniem nomenklatury, brakiem dekomunizacji i spóźnioną lustracją. A wiele komunistycznych zbrodni pozostało nieosądzonych. - Nasz związek nigdy nie był doktrynalnym przeciwnikiem prywatyzacji, ale pospieszna i często polegająca na rozkradaniu narodowego majątku doprowadziła do dramatycznych skutków dla całej gospodarki narodowej - mówił Śniadek.
Za największe niepowodzenie uznał brak społecznej solidarności. - Dziś Polska, członek wielkiej europejskiej rodziny, należy do krajów o największym rozwarstwieniu płac. Grupa najbogatszych zarabia piętnaście razy więcej niż proporcjonalna grupa zarabiających najmniej, dwie trzecie pracowników zarabia poniżej średniej krajowej, płaca minimalna należy do realnie najniższych w Europie - zauważył. - Brak zwiększonych nakładów na ochronę zdrowia i bezpieczeństwo socjalne powoduje rosnącą nierówność w dostępie do usług medycznych i utratę poczucia bezpieczeństwa. Kiedy w Europie trwa dyskusja o bardziej zrównoważonych możliwościach korzystania z pakietu usług publicznych, u nas proponuje się komercjalizację i prywatyzację kolejnych jej segmentów - dodał Janusz Śniadek.
Donald Tusk i Lech Wałęsa przybyli do Gdańska dopiero późnym popołudniem. Wzięli udział w międzynarodowej konferencji "Solidarność i upadek komunizmu", która odbyła się w Polskiej Filharmonii Bałtyckiej.
Artur Kowalski
"Nasz Dziennik" 2009-06-05
Autor: wa