Mamy dla pani minister czerwoną kartkę
Treść
Z poseł Jolantą Szczypińską, wiceprzewodniczącą klubu parlamentarnego Prawo i Sprawiedliwość, rozmawia Wojciech Wybranowski PiS jest już na politycznych wakacjach? Weekendowa Rada Polityczna PiS obradowała krótko i bez większych konkretów - uchwała w sprawie unijnych funduszy... - Nie urlopujemy, panie redaktorze. Oprócz tego, że posłowie PiS pracują w terenie, wywiązując się z obowiązków poselskich, to jeszcze jesteśmy zmuszeni zajmować się tym, czego nie robi rząd i rządząca Platforma Obywatelska. Pana zarzut o polityczny marazm jest co najmniej nietrafiony i powinien paść on pod adresem rządu - to ze strony Platformy Obywatelskiej nie ma projektów ustaw, nie dzieje się nic konstruktywnego, co mogłoby pomóc w rozwiązywaniu problemów społecznych. Oprócz oczywiście medialnych spektakli, którymi tak chętnie raczy nas PO. Nad czym w takim razie tak aktywnie - jak Pani mówi - pracuje obecnie PiS? - Nad wszystkim, z czym Platforma nie może sobie poradzić. Złożyliśmy bardzo wiele ustaw, niektóre jeszcze z poprzedniej kadencji, i będziemy próbowali jeszcze raz podjąć działania, które sprawią, że zostaną przyjęte przez Sejm. Prawo i Sprawiedliwość jest konstruktywną opozycją i ma alternatywne projekty ustaw, które niestety leżą przetrzymywane w "zamrażarce marszałka". Przyglądamy się z niepokojem temu, co się dzieje w sprawach dotyczących ochrony zdrowia. Powiem szczerze, że nie tylko z niepokojem, ale też z pewnym przerażeniem, widać bowiem, że na rozwiązanie palących problemów w tym zakresie pani minister Ewa Kopacz i rząd Donalda Tuska nie mają żadnych pomysłów. Pani Poseł, twierdzenie "pracujemy nad wszystkim" etc. to - mówiąc dosadnie - lanie wody. Proszę uściślić, nad czym pracuje, jeżeli pracuje, Prawo i Sprawiedliwość? Nad jakimi projektami ustaw, wnioskami? - Nad reformą finansów publicznych na przykład, mamy już projekty ustaw z tym związane. Pracujemy nad ustawami dotyczącymi ochrony zdrowia, złożyliśmy już projekt dotyczący podniesienia wysokości składki zdrowotnej. Jest kilka kwestii, również w polityce społecznej. Złożyliśmy już wniosek o odwołanie ministra finansów Jacka Rostowskiego. Zwróciliśmy się zarówno do niego, jak i do premiera Tuska w sprawie obniżenia akcyzy na benzynę, niestety nic w tym kierunku nie zrobiono. Wobec tego rozpoczęliśmy prace zmierzające do odwołania ministra Rostowskiego i pozyskania wystarczającej większości w Sejmie, by do tego doprowadzić. Nie wykluczam, że złożymy w najbliższym czasie takie wnioski również w stosunku do innych ministrów rządu Donalda Tuska. Których? - Kolejnym ministrem, z którym powinniśmy się pożegnać, jest pani minister Ewa Kopacz. Pani minister tak naprawdę nie podejmuje żadnych pozytywnych działań prowadzących do naprawy sytuacji w służbie zdrowia i w dziedzinie ochrony zdrowia. Proszę powiedzieć, dlaczego PiS chce złożyć wniosek akurat wobec tego członka rządu Donalda Tuska? Zastrzeżenia, jakie PiS zgłaszało wcześniej, dotyczyły przede wszystkim ministra Ćwiąkalskiego czy minister Bieńkowskiej i Hall. - Minister Kopacz, mimo zapewnień dość butnych złożonych w wywiadach prasowych, choćby dla wczorajszej "Gazety Wyborczej", tak naprawdę się miota. Kiedy przed dwoma laty PiS rządziło, Ewa Kopacz, jako ówczesna przewodnicząca sejmowej Komisji Zdrowia, zapewniała wszystkich: zarówno opinię publiczną, jak i pracowników ochrony zdrowia, że Platforma Obywatelska ma już gotowy pomysł, pełne szuflady ustaw zdrowotnych i wie, co zrobić, żeby w ochronie zdrowia wszystkim żyło się lepiej, a szczególnie pacjentom. Czekaliśmy ponad pół roku od objęcia przez nią rządowego stanowiska. Okazało się, niestety, że to nie była prawda, że bardziej realny okazuje się scenariusz nakreślony przez byłą poseł Beatę Sawicką, który powoli zaczyna się realizować, dotyczący obligatoryjnej prywatyzacji wszystkich zakładów opieki zdrowotnej. Dzisiaj minister Kopacz zapewnia ponownie o nowych pomysłach, projektach, rozwiązaniach, które rewolucyjnie wręcz naprawią sytuację w służbie zdrowia. Ale podobnie jak kilka miesięcy wcześniej, wizja pani minister pozostaje tylko deklaratywną wizją, nie ma bowiem żadnego przełożenia na projekty ustaw. Ewa Kopacz zamiast rzetelnej merytorycznej pracy popartej projektami ustaw oferuje nam tylko medialne wystąpienia, w których powtarza non stop: "Wiem jak, zrobię, przeprowadzę", i na tym się kończy. Co więcej, jej deklaracje tak naprawdę szkodzą. Mówiąc, że będzie powszechne oddłużenie w służbie zdrowia, daje czytelny sygnał placówkom służby zdrowia, że teraz mogą się zadłużać, bo państwo oddłuży. Ale z drugiej strony okazuje się, że nie ma rządowego projektu ustawy w tej sprawie, a ogólnikowo zapewnia się, że prace w tej materii będą prowadzone zbiorowo w ramach komisji. To jak to jest, ma pani minister jakieś projekty i pomysły? Jeżeli tak, powinna je przedstawić. Nie zrobiła tego od wielu miesięcy, a za jej deklaracjami nie idą czyny. Obawiam się, że pomysł oddłużenia placówek służby zdrowia w takiej sytuacji zostanie koniec końców tak jak poprzednie projekty reform wrzucony do kosza, nigdy nie ujrzy światła dziennego w postaci druku sejmowego, nad którym mógłby debatować parlament. Kiedy wniosek o wotum nieufności wobec minister Ewy Kopacz zostanie złożony? - Myślę, że jeszcze przed sejmowymi wakacjami. Sytuacja w ochronie zdrowia jest naprawdę dramatyczna. Z dnia na dzień rosną długi szpitali, a ministerstwo nie ma żadnej czytelnej wizji reformy w ochronie zdrowia. Spotykam się z wieloma dyrektorami placówek służby zdrowia, szpitali i te osoby zarządzające placówkami mają problem, bo nie wiedzą, co będzie się działo dalej. Pomysł Platformy Obywatelskiej, żeby przekazać te placówki samorządom - zresztą dzisiaj samorządy mają już je we władaniu, czy pomysł, by sprywatyzować wszystkie placówki służby zdrowia, czy wreszcie szantaż wobec kierownictwa zadłużonych jednostek służby zdrowia w postaci pogróżek, że "one wtedy będą oddłużone, jeżeli przekształcą się w spółki prawa handlowego", jest niebezpieczny dla pacjenta. Przypomnę, że spółki prawa handlowego kierują się zyskiem, a zdrowie i życie człowieka jest największą wartością i nie powinno podlegać trendom i regułom rynkowym. Równie dobrze można by się spodziewać tak kuriozalnych pomysłów jak urynkowienie straży pożarnej czy policji. Uważamy, że pomysły Platformy, pomysły pani minister Ewy Kopacz oznaczają zagrożenie bezpieczeństwa zdrowotnego pacjenta, brak dostępności wszystkich pacjentów do świadczeń zdrowotnych, a to gwarantuje nam Konstytucja. Minister Ewa Kopacz upiera się jednak, że nie można mówić o prywatyzacji, ale o oddaniu szpitali w dozór samorządom. - Pierwotnie Platforma zapowiadała, że samorządy będą miały w placówkach służby zdrowia 51 procent. W ostatnich kilku tygodniach już się z tego wycofano, a rząd mówi o oddaniu 100 procent udziałów w szpitalach publicznych samorządom. A to oznacza, że samorząd będzie mógł taką placówkę natychmiast przekształcić w spółkę prawa handlowego, sprywatyzować. Są w Polsce samorządy, które mają bardzo dużo zadań, a niewielkie w stosunku do potrzeb środki finansowe i będą chciały siłą rzeczy pozbyć się tego balastu, jakim są szpitale. A prywatnego właściciela placówki ochrony zdrowia nikt nie zmusi, żeby realizował misję świadczeń zdrowotnych w takim zakresie, jaka jest potrzebna w danym powiecie. Oczywiście w sprywatyzowanej placówce świadczenia zdrowotne będą wykonywane, ale tylko takie, które będą przynosić konkretny zysk właścicielowi. A co z osobami starszymi, biednymi, których nie będzie stać na opłacenie rynkowej stawki za pomoc w zakresie ochrony zdrowia? Pomysł pani minister Kopacz jest dla pacjentów niezwykle niebezpieczny. Mówi Pani, że wniosek o odwołanie minister Ewy Kopacz zostanie złożony jeszcze przed wakacjami. Ale czy w takiej sytuacji PiS będzie rozmawiało na temat jego poparcia na przykład z Lewicą, która też sprzeciwiała się planowi prywatyzacji szpitali? - Trudno mi na to pytanie odpowiedzieć. Mam nadzieję, że nasz wniosek uzyska akceptację posłów Lewicy, ponieważ oni, tak jak pan powiedział, również krytykują działania pani minister Ewy Kopacz. Ale nikt nie krytykuje jej bez powodu. Podkreślę jeszcze raz: minister Ewa Kopacz nie przedstawiła żadnego spójnego programu zapisanego w formie projektów ustaw. Przypomnę, że rząd uczestniczył w "białym szczycie", gdzie rozmawiano z przedstawicielami ochrony zdrowia na temat niezbędnych rozwiązań, problemów i żaden z podniesionych tam pomysłów, postulatów nie znalazł odzwierciedlenia w przedstawionym przez Platformę Obywatelską pakiecie ustaw, a mało tego - kolejne propozycje, postulaty również odbijają się jak groch o ścianę, nie są w ogóle uwzględniane. Ani w poselskich projektach ustaw Platformy Obywatelskiej, ani też rządowych. Konkludując, mogę powiedzieć, że minister Ewa Kopacz jest najsłabszym ogniwem rządu. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-06-10
Autor: wa