Moim zdaniem Euroobiecanki
Treść
Nie mam wątpliwości, że im bardziej będzie się zbliżał termin wyborów do europarlamentu, tym mocniej przedstawiciele Platformy Obywatelskiej na czele z ministrem Mirosławem Drzewieckim będą przekonywać, że Kraków i Chorzów jeszcze nie straciły szans na Euro 2012.
Pod Wawelem i na Śląsku jest bowiem wielu wyborców, którzy dziś czują frustrację i złość na polityków, oskarżając ich o niecne gierki i próby wpływania na taki, a nie inny wybór szefa UEFA Michela Platiniego. Szczególnie mocno można go odczuć w Krakowie, gdzie mówi się wprost, że to najpierw PiS, a potem PO załatwiły i pozbawiły miasto złudzeń. Trzeci winny to wywodzący się z lewicy prezydent Jacek Majchrowski. Czy odegra to jakąś rolę w głosowaniu? Zobaczymy. Faktem jest, że teraz mamy sytuację, w której jedni okopali się i przyjęli postawę ofiar, drudzy atakują, trzeci obiecują. Oczywiście gruszki na wierzbie. W środę Platini, któremu nie trzeba wierzyć, bo często mówi nieprawdę i zaprzecza sam sobie, publicznie ogłosił, iż Kraków i Chorzów odpadły z wyścigu. Przegrały. Słyszało to tak wiele osób, nie tylko w Polsce, że tym razem pewnie będzie konsekwentny. Mimo to minister Drzewiecki stara się przekonywać, że dla obu miast może jeszcze zaświecić słońce i wcale nie jest powiedziane, że mistrzostw nie zorganizują. Na jakiej podstawie? Trudno powiedzieć. Dziwnym trafem zbliża się termin wyborów i jestem tak podświadomie pewien, że po nich szef resortu sportu już obiecywać nie będzie. A może się też okazać, że (obiecanych) pieniędzy na krakowski i chorzowski stadion zabraknie. Bo kryzys.
Piotr Skrobisz
"Nasz Dziennik" 2009-05-16
Autor: wa