Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Monitoring i co dalej?

Treść

Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wzięła pod lupę program TVN "Rozmowy w toku". Wyniki monitoringu mają być znane niebawem. Wygląda jednak na to, że to dopiero początek kłopotów tej stacji z KRRiT. Treści przekazywane w jej flagowym programie od dłuższego czasu budzą bowiem poważne wątpliwości członków Krajowej Rady. W związku z emisją talk-show Ewy Drzyzgi z udziałem pedofilów, o czym pisaliśmy na początku listopada, Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji wystosowała pismo do Piotra Waltera, prezesa zarządu TVN SA, domagając się wyjaśnień w tej sprawie. Nadawca programu jeszcze nie odpowiedział. Witold Kołodziejski, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, 14 listopada zwrócił się do TVN z prośbą o przedstawienie stanowiska w sprawie wszystkich zarzutów zawartych w skardze związanej z emisją programu, do którego zaproszono mężczyzn odsiadujących kary więzienia za pedofilię. Kołodziejski poprosił o kopię poemisyjnego nagrania audycji pt. "Rozmowy w toku". - W związku z otrzymaną skargą związaną z programem "Rozmowy w toku" z 4 listopada przewodniczący KRRiT pisemnie zwrócił się do Piotra Waltera o przedstawienie wyjaśnień - powiedziała nam Anna Szydłowska, dyrektor Departamentu Prezydialnego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. - Ustawa o Radiofonii i Telewizji nie wskazuje terminów, natomiast posiłkowo jest stosowany kodeks postępowania administracyjnego, więc mniej więcej czekamy miesiąc na odpowiedź. Większość nadawców szybko odpowiada. W tej chwili mamy trzeci tydzień, od kiedy wysłaliśmy ten list do TVN i czekamy na ustosunkowanie się nadawcy do przedstawionych zarzutów - wyjaśniła. Karol Smoląg, rzecznik TVN, poinformował nas, że pismo jest już prawie gotowe i zostanie w najbliższym czasie wysłane do Krajowej Rady. Nie chciał jednak ujawniać, w jaki sposób zarząd TVN ustosunkował się do stawianych stacji zarzutów. - Odpowiedź do Krajowej Rady jeszcze nie została wysłana, w związku z czym po pierwsze, należy poczekać do momentu, kiedy zostanie ona sformułowana w ostatecznej formie, a po drugie, na pewno niedobrą taktyką byłoby, gdybyśmy opowiadali, co jest w piśmie, którego adresat jeszcze nie dostał. W momencie, kiedy Krajowa Rada otrzyma to pismo, wówczas będziemy mogli powiedzieć, co w nim zostało ujęte - tłumaczy rzecznik. I jakby uprzedzając kolejne pytania, dodaje, że stacja TVN na pewno zmieści się w odpowiednim terminie, a pewna zwłoka nie wynika bynajmniej z problemu ze sformułowaniem odpowiedzi. Wygląda jednak na to, że to dopiero początek kłopotów stacji TVN z kontrolą Krajowej Rady. Dowiedzieliśmy się bowiem, że "Rozmowy w toku" od dłuższego czasu budzą poważne wątpliwości Rady co do przekazywanych w programie treści. - Niezależnie od sprawy prosiliśmy o przedstawienie nagrania poemisyjnego z tego programu, ponieważ jest tu w Krajowej Radzie prowadzony monitoring cyklu "Rozmowy w toku" - informuje dyrektor Szydłowska. - Wyniki tego monitoringu będą znane w niezbyt odległym czasie, mają zostać przedstawione Krajowej Radzie przez Departament Programowy. Ten monitoring, który Departament Programowy wykonuje, jest niezależny od otrzymanej skargi. Decyzja o przedstawieniu monitoringu kilku wydań tego cyklu zapadła wcześniej i już po jej podjęciu otrzymaliśmy jeszcze skargę, o której rozmawiamy. To wszystko, co w tej chwili mogę powiedzieć - podsumowuje Szydłowska. Zajęcie się sprawą deklarowała również Rada Etyki Mediów. - Na razie nie mogę jeszcze nic w imieniu Rady powiedzieć, bo jeszcze się tym nie zajmowaliśmy - informuje Magdalena Bajer, przewodnicząca Rady. - Mamy zebranie w środę, 10 grudnia. Już prosiliśmy o sprowadzenie nagrania tego programu; teraz jest nowy skład Rady, musimy to wspólnie wszyscy - a przynajmniej w większości - obejrzeć i coś postanowić. Ale na pewno będziemy się tym zajmować. Ja osobiście tego programu jeszcze nie widziałam, dlatego chcę zobaczyć. Jednakże słyszałam opinię jednego z członków Rady, że było to obrzydliwe - i przypuszczam, że tak to oceni również reszta kolegów. Zastanowimy się, czy się wypowiedzieć na ten temat publicznie, ale na razie nie wiadomo. Proszę o cierpliwość - konkluduje przewodnicząca Rady. Zapytana, czy ktoś zostanie pociągnięty do odpowiedzialności, jeśli opinia Rady Etyki Mediów będzie negatywna, odpowiada, że REM może jedynie wyrazić swoje stanowisko i przekazać je stacji. - Nic więcej nie możemy zrobić - tłumaczy Bajer. Maria S. Jasita "Nasz Dziennik" 2008-12-08

Autor: wa