Przejdź do treści
Przejdź do stopki

MSWiA sprywatyzuje fotoradary?

Treść

Fotoradary stojące przy drogach mogą trafić w prywatne ręce. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, kierowane przez Grzegorza Schetynę, chce w ten sposób odciążyć drogówkę i skończyć z obrabianiem tysięcy zdjęć przez policjantów. Ostatni raz próbowano prywatyzować fotoradary za rządów SLD. Robieniem zdjęć, namierzaniem i karaniem kierowców mieliby zająć się pracownicy wynajętych firm. Na razie prywatna firma nie może dysponować danymi kierowców. Aby mogło to być możliwe, potrzebna jest nowelizacja prawa. Zmiany w kodeksie drogowym przygotowuje już odpowiedzialny za komunikację wiceminister Adam Rapacki, który chce, aby policja była obecna na drogach, a nie za biurkami, analizując tysiące zdjęć, a potem namierzając kierowców-piratów. Pracownicy wynajętych firm mieliby zajmować się obsługą fotoradarów za pieniądze uzyskane z mandatów. Miałby to być sposób na znalezienie finansów na nowe urządzenia tego typu. Według nieoficjalnych informacji, na razie resort chce usprawnić działanie fotoradarów i połączyć je w sieć sprzężoną z bazami danych, tak by łatwiej było ustalać kierowców i wysyłać im mandaty. Podobne rozwiązania były wprowadzane w 2004 roku. Wtedy to gminy, których nie było stać na zakup fotoradarów, zaczęły dzierżawić urządzenia od prywatnych firm. Współpraca wyglądała wówczas tak, że przy każdym z fotoradarów ustawionych na drodze stał strażnik miejski oraz pracownik firmy dzierżawiącej urządzenie. Samochodom, których kierowcy łamali przepisy, robiono zdjęcia i ustalano właściciela pojazdu. Wówczas od każdego mandatu gminy zdecydowały się oddać prywatnym firmom nawet 40-50 proc. jego wartości. Proceder krytykowany był zarówno przez kierowców, jak i przez policję. Ostatecznie MSWiA po ponad rocznej praktyce zablokowało go. Zastrzeżenia do porozumienia finansowego samorządów z firmami krytykowały również Regionalne Izby Obrachunkowe jako niezgodne z prawem. - Zarobki firm komercyjnych nie mogą zależeć od kar nałożonych przez straż miejską - twierdziła wówczas Julia Pitera jako prezes zarządu Transparency International Polska. - Ten mechanizm ma znamiona patologii - oceniała. W podobnym tonie wypowiada się obecnie. - Specjalnie ten pomysł mi się nie podoba - mówi Pitera, obecnie pełnomocnik rządu ds. opracowania programu zwalczania nadużyć w instytucjach publicznych. - Musiałby mnie ktoś przekonać, że to jest dobre. Wydaje mi się, że tego typu sprzęt operacyjny powinien należeć do służby, która ma uprawnienia do tego typu czynności - dodaje. Grzegorz Lipka "Nasz Dziennik" 2008-01-19

Autor: wa